Pov : Tom
- Proszę się uspokoić - oznajmił poważnie - niestety, nie mam dla pana najlepszych informacji... - spojrzał na mnie ze smutkiem
Nie, kurwa błagam nie. To niemożliwe, że ona umarła. To po prostu niemożliwe. Za wszelką cenę starłem się nie okazać słabości, nie popłakać się. W mojej głowie roiło się od myśli, ale jedna była najgłośniejsza - cokolwiek jej się stało to moja wina
- Czy ona nie żyje? - nie wytrzymałem i odczułem jak moje oczy oraz policzki robią się mokre
Lekarz się nie odzywał, wyłącznie patrzył to na mnie, to na panią Evelyn. Kobieta nie okazywał żadnych emocji, najmniejszego zmartwienia, czy smutku, nic. Wydawało mi się, iż gdy jechaliśmy była przestraszona stanem swojej córki. Najwidoczniej pomyliłem się
- Pani Maria ma krwiaka - powiedział, a ja nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem - Niestety nie jest on oprecyjny, bardzo mi przykro
- Ile jej zostało? - zapytałem i niczego już nie czułem. Kompletna pustka
- No cóż, jak na razie krwiak nie rośnie szybko - zaczął - nie mogę podać państwu dokładnej liczy. Może to być rok, miesiąc, tydzień. Nie wiadomo, jeśli chodzi o takie rzeczy niczego nie możemy przewidzieć
- Muszę się z nią zobaczyć
- Jak na razie proszę poczekać - ignorowałem go i ruszyłem do pielęgniarki, aby zapytać o numer sali - Halo, proszę pana - chwycił mnie za ramie - pani Lauder odpoczywa, rozumiem, że to trudna sytuacja, ale należy opanować emocje
Miałem ochotę ich wszystkich pozabijać, w szczególności panią Evelyn. Tej kobiecie mogła w każdym momencie umrzeć córka, a ona sobie siedziała i na spokojnie popijała kawkę. No kurwa pewnie, co tam, wyjebane. Ja pierdole. Jak ona mogła się tak zachowywać. Nie zwracając uwagę na nikogo ruszyłem i zacząłem pokolei otwierać drzwi od różnych sal
- Proszę pana - podniosła na mnie głos, ale nie zdążyła nic zrobić. Przysunąłem jej broń do skroni
- Niech pani mnie zaprowadzi do Mari Lauder, dobrze? - zapytałem najmilej jak potrafiłem
Pielęgniarka się nie rzucała, posłusznie mnie pokierowała do pokoju. Zobaczyłem ją, spokojnie leżała na białym łóżku. Z jej prawej strony dało się zauważyć duże okno, dające widok na lasu, który znajdował się za szpitalem. Była również tam mała szafka obok drzwi, zauważyłem na niej mase tabletek i różne zastrzyki. Maria była podłączona do kilku urządzeń. Chyba spała, więc żeby jej nie budzić delikatnie się podsunąłem i pocałowałem w czoło. Przyciągnąłem stołek z drugiego końca pokoju i siadłem obok niej. Chwyciłem jej dłoń i odruchowo zacząłem ją lekko pocierać. Myślałem nad naszym pierwszym spotkaniem, nad tym jak to wszystko się szybko potoczyło. Znałem ją zaledwie tydzień, może więcej. A była pierwszą osobą, która wzbudziła we mnie tak wiele uczuć, tych nie za bardzo przeze mnie lubianych w szczególnoci. Nienawidziłem stanu do jakiego mnie doprowadzała. Nigdy nie płakałem żadną kobietą, ona była pierwsza. Nie potrafiłem pogodziæ się z myślą iż chyba czułem co powżnego do osoby, z którą nie powinny mnie łączyć żadne głębsze emocje. Tak szczerze to byłem sobą zawiedziony. Źle mi było z tym, że pozwoliłem sobie na jakiekolwiek odczucia. Gdyby nie ja wszystko byłby dobrze z Marią.
Biłem się z myślami czy po prostu nie wyjść stąd i już nigdy nie pojawić się w jej życiu. Z jednej strony to było najlepsze rozwiąanie, ale z drugiej wiedziałem, że nie mogę jej zostawić w takiej sytuacji. Jej matkę nic nie obchodziło więc z krwiakiem oraz wizją iż może w każdej chwili umrzeć zostałaby sama. Nie miała by w nikim wsparcia. Musiałem przy niej być, chciałem przy niej być.
CZYTASZ
Play with Fire - Tom Kaulitz
Fanfiction‼️TW: sceny erotyczne, samookaleczaniem, papierosy, krwawe opisy‼️ Gang American Horror pod władzą 55 letniej Evelyn Lauder wkracza na teren swojego odwiecznego wroga, jednego z najniebezpieczniejszy gnagów w Tokio, na teren Tokio Hotel. Potrzebują...