Rozdział czterdziesty

22 4 0
                                    

Wtedy właśnie się przebudziłam.

Uniosłam powieki biorąc przy tym głęboki wdech, jakby od dłuższego czasu powietrze nie znajdowało się w moich płucach. Głowa zaczęła mi pulsować od słów chłopca, jego wyjaśnień, a dokładnie od całego tego szaleństwa.

Jęknęłam pod nosem, zaciskając dłonie na pościeli. Nic nie widziałam, wzrok miałam zamglony i przez moment nie byłam pewna, gdzie się dokładnie znajduję.

Zamrugałam kilkakrotnie licząc, że to pomoże, ale bez skutku. Przeciwnie, oczy nagle zaczęły mnie szczypać, a pot lał się ze mnie strumieniami. Było mi gorąco i czułam, że nie mam żadnej władzy nad ciałem.

Jednak ponowna wizja szachownicy i przewagi czarnych bierek nad białymi wzbudziły we mnie nie tylko mdłości i kompletne przerażenie.

- Kurwa... - wyszeptałam pod nosem, starając się odzyskać nad sobą panowanie. Przewróciłam się na bok, przełykając kilkakrotnie ślinę, by nawilżyć suche gardło. Nie miałam pojęcia, jak długo byłam w tym stanie, ale gdzieś w oddali słyszałam tykanie zegara, przypominającego, że mam niewiele czasu.

...musimy zacząć działać. Byś mogła szybko zareagować, gdy się wybudzisz.

Załkałam, nabierając powietrze do ust. Już byłam pewna, co powinnam zrobić.

- Janette – wychrypiałam imię siostry Fabiana, poruszając się nieznacznie na łóżku, wciąż nic nie widząc. – Janette!

Nie wiem jak, ale gdy tylko ostatnia sylaba wydostała się z moich ust poczułam nagle, że spadam. Lot w dół okazał się bardzo krótki, ale zęby zadzwoniły o siebie, gdy upadłam na lewy bok. Lekko osłupiała spoglądałam w jeden punkt, nie do końca wiedząc, co się dzieje.

Świadomość ulotniła się gdzieś daleko i z trudem potrafiłam z tym walczyć.

Ale gdy udało mi się usłyszeć szybki tupot stóp, krzyknęłam jeszcze raz:

- Janette!

- Monika!

Poczułam ręce na swoim ciele, które objęły moją twarz, by następnie unieść ją ku górze.

- Co się dzieje? – usłyszałam kojący głos Damiana.

- Cólera – powiedziała Janette. – Monika miała sen proroczy.

Damian ze świstem wciągnął powietrze w usta, a ja znalazłam się w czymś, co bardzo przypominało trans. Nic nie widziałam i nie miałam nad sobą władzy. Tylko usta się poruszały, a z nich zaczęły wydobywać się słowa.

- S-Szachownica.

- Pomóż mi Damian ją podnieść.

Poczułam, jak oboje podnoszą mnie z ziemi i kładą z powrotem na łóżko.

- Co się...

- James, przynieś mokry ręcznik. Musimy go położyć na oczy Moniki.

- Janette... - wypowiedziałam drżącym głosem, dłonią próbując znaleźć jej własną.

- Wszystko będzie w porządku. Powiedz mi, coś cię boli?

- O-Oczy – rzekłam. – Nic n-nie w-widzę. Janette... S-Szachownica... Musimy im p-pomóc!

- Spokojnie. Wszystko nam zaraz wytłumaczysz.

Trzęsłam się na całym ciele. Słowa chłopca, powoli, z każdą mijającą sekundą coraz bardziej wwiercały mi się w głowę i pozostawiały tam ślad, przypominając, że nie mam zbyt wiele czasu.

W zasięgu kłów - tom 3 (seria: Sługi Szatana)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz