7

369 10 0
                                    

:::fausti:::
Przyjechałam do domu rodzinnego po rzeczy dla dziadka i udałam się w stronę Warszawy w tym czasie reszta genzie próbowało się do mnie dodzwonić. Nie odbierałam. Nie czułam się na siłach by się teraz tłumaczyć, jak trzeba będzie to wytłumaczę się jutro jak będę wiedziała już co i jak z dziadkiem. W tym czasie podjechałam pod szpital zaniosłam rzeczy do pielęgniarki i poszłam się spytać czy mogę chwile pobyć z dziadkiem. Musiałam chwile poczekać bo dziadek miał teraz jakieś badania.
Spędziłam jakieś dwie godziny z dziadkiem i stwierdziłam ze muszę już wracać do domu....
-cześć wszystkim - starałam ukryć to ze martwiłam się stanem dziadka
- fausti! Ty żyjesz - powiedziały dziewczyny podbierając i przytulając mnie
- siema fausti - wykrzyczał z góry Patryk
- elo - podszedł do mnie świeży
- cześć Faustyna - powiedział Bartek jako jedyny bez entuzjazmu...
Świetnie jeszcze teraz Bartek. Za chwile zwariuje
- cześć wszystkim - czułam jak łzy napływają mi do oczu
- wszystko okej masz szklanki w oc... -  urwała osoba która to mówiła gdy zauważyła że zamykam drzwi od swojego pokoju.
:::Bartek:::
Byłem zły ze Fausti nie przyszła na naszą rozmowę. Próbowałem się do niej zadzwonić ale włączała mi się tylko poczta głosowa co bardzo mnie niepokoiło. Miałem wrażenie jak by to była moja wina może nie powinienem naciskać na tą rozmowę stwierdziłem ze idę na spacer ochłonąć, to zawsze mi pomaga. Gdy Fausti wróciła do domu emocje wróciły. Znowu byłem zły na to ze Fausti unika naszej rozmowy. Chciałem spytać się czy teraz w końcu możemy pogadać ale zauważyłem ze fausti stara się powstrzymać łzy wiec za miast spytac się o rozmowę spytałem się czy wszystko okej, nie odpowiedziała bo już nie było jej na dole.

Znowu ty zmieniłeś moje życie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz