Wcześnie rano, kilka dni po Nowym Roku, siedziałam samotnie w swoim pokoju, jak przez większość ostatnich dni. Do salonu wychodziłam tylko, gdy musiałam, jednak stroniłam od towarzystwa każdego, nawet ojca. Morgan nie odezwał się od czasu, gdy pokazał mi dom, Vi i Roslin wpadły w Sylwestra złożyć życzenia i chwilę porozmawiać, i mimo że żadna z nich nie poruszała tematu facetów, za co byłam im bardzo wdzięczna nie miałam ochoty na dłuższe rozmowy czy spędzenie wspólnego czasu.
Jak co dzień ostatnimi czasy po śniadaniu wybrałam się do Sabatu, jednak wybrałam inną drogę, dużo dłuższą, by być z dala od wszystkich, których mogłam spotkać na swojej drodze. Dotarłszy na miejsce, odwiedziłam salę Matki Miłości, w której spotkałam Tirę. Po skinieniu głową usiadłam po przeciwnej stronie i rozpoczęłam swój niemy monolog. Żaliłam się, że jutro muszę wrócić do szkoły, jednak wcale nie miałam na to ochoty, konieczność pojawienia się tam, wiązała się z tym, że przyjaciele, nie odstąpią mnie na krok, a i istnieje możliwość, że wpadnę na Samuela, a było to teraz ostatnie czego pragnęłam. Codziennie powtarzałam sobie, że poznam w końcu prawdę, że nawet jeśli nie będziemy razem, to zawsze będzie blisko, będę mu wdzięczna za to co dla mnie zrobił, kim dla mnie był, ale nie będę już cierpieć, będę wtedy znów szczęśliwa mając Draco przy sobie i Samuela jako przyjaciela. Może nie stanie się to od razu, ale mam nadzieję, że z czasem tak właśnie będzie. Jedyne co muszę zrobić, to zaczekać na niego, przeczekać to, ale oczekiwanie i jego chłód były nieznośne.
Po około godzinie wylewania żalu, okazywania bólu, próśb do swojej przodkini, wyszłam z sali a Tira za mną.
— Masz chwilę?
— Tak.
— Przejdziesz się ze mną do ogrodu?
— Chętnie.
Gdy weszłyśmy na zaśnieżony teren wokół sabatu, Tira powiedziała.
— Kiedy mrok przesłania jasne barwy, cały świat wydaje się martwy. My ineci, jesteśmy niczym naczynie. Czasem niemal puste, czasem pełne aż po krawędzie. Energia, jaką odczuwamy — zwłaszcza jej nadmiar, lub wielka moc, może nas przepełnić, wylewać się z nas, przez co nie jesteśmy w stanie jej okiełznać; w ów czas możemy się jej wyzbyć poprzez ćwiczenia, medytację i rozluźnienie albo poprzez wyłączenie uczuć. Jeśli wybrać pierwszą opcję, to odzyskujemy formę na dłuższą, lub krótszą chwilę pozostają w nas jedynie wspomnienia tych ciężkich chwil, które są za nami. Druga opcja zaś... wiesz sama, że nie łatwo powrócić na właściwą drogę po podjęciu tej decyzji.
Przytaknęłam kilkukrotnie głową. Porównanie do naczynia odbiło się w mojej głowie, bolesnym wspomnieniem pierwszych lekcji z Samuelem.
— Nie powinnam Ci tego proponować... ale widzę jak Ci ciężko Penelope. Znam kogoś z naszego sabatu, którego darem jest usuwanie wspomnień, czasowe lub stałe. Jest to mocniejsze niż zaklęcie obliviate, działa na innej zasadzie, nie wymazuje wszystkiego, jedynie to, co chcemy usunąć. Możesz pamiętać, że znasz Cassiusza, ale możesz zapomnieć o miłości do niego, przynajmniej do czasu, aż on się ogarnie. Nie proponowałam Ci tego wcześniej, ponieważ, to do prawdy ostateczność. Sądzę jednak, że punkt, w jakim się znalazłaś, właśnie takim jest.
— Jak mogę później odzyskać wspomnienia?
— Tylko na własną prośbę, jednak tu tkwi pierwszy problem. Jeśli ktoś wyzbędzie się czegoś pięknego, jednak bolesnego, czy zechce przypomnieć o tym sobie z własnej woli?
— Pewnie nie, ale ja będę chciała. Powiedziałaś, że to pierwszy problem a są inne?
— Tak, kolejnym jest to, że jeśli się na to zdecydujesz, nikt nie powinien przypominać Ci o tym związku, o was... to może namieszać w głowie, spowodować spory stres i po prostu niekorzystnie wpłynąć na Ciebie, możesz zechcieć odzyskać tą utraconą część siebie wcześniej niż powinnaś i ponownie cierpieć, dlatego lepiej by był to temat tabu.
— Tak, to faktycznie problem, ale sądzę, że do rozwiązania. Moi przyjaciele będą trzymać to w tajemnicy przede mną, wiedzą, jak mi ciężko i jeśli to będzie mogło mi pomóc, to postąpią, jak należy.
— Mogę umówić Cię na spotkanie z nią, jednak najpierw porozmawiaj z Sophie, ojcem i przyjaciółmi.
— Dobrze, zaraz to zrobię. Myślisz, że ta osoba pomoże mi jeszcze dziś?
— Jeśli będziesz gotowa, pewnie tak. Przekaż Sophie, że to propozycja rady, nie moja w końcu taka jest prawda...
— Rada rozmawiała o mnie?
— Tak, Edana podjęła temat i podsunęła tę myśl, rada po zapoznaniu się z jej zdaniem i moją opinią wyraziła zgodę. Penelope, rozumiesz, jakie to może mieć skutki? Możliwe, że nie zechcesz odzyskać wspomnień, możliwe, że nie uwierzysz nikomu w to co Ci powie lub uznasz, że skoro pozbyłaś się tej części siebie, to te wspomnienia musiały być na tyle ciężkie, by utrudniały życie. Jeśli uznasz, że nie chcesz ich przywrócić... możliwe, że już nigdy nie przypomnisz sobie tego co was łączyło.
— Zechcę, jestem tego pewna. Jestem gotowa podjąć ryzyko.
— Dobrze, do zobaczenia Penelope będziemy czekać tu koło osiemnastej.
— Na pewno przyjdę.
Tira odeszła a ja pospiesznie wróciłam do domu Sophie, by przekazać wiadomość.
CZYTASZ
Ślizgonka z wyboru 6
FanfictionŻycie Cassandry obróciło się w gruzy wraz z utratą swojej wielkiej miłości, przeznaczonego jej mężczyzny. W sercu ślizgonki roi się od rozdarcia i bólu, a wspomnienie tej utraconej relacji trawi ją każdego dnia. Czy można zapomnieć o miłości? Czy wa...