Ethan
Kilka dni wcześniej
— Co? Dlaczego, do chuja, dowiaduję się o tym teraz? — dramaturgia w głosie Chada jest niemal namacalna, mimo że informacja, którą przed chwilą usłyszał nie jest na tyle szokująca. Powiedziałem mu tylko, że Valerie była kiedyś na mojej imprezie, jeszcze w starej willi.
— Jakoś tak nie było kiedy, a nie chciałem tego mówić ani przy Laurel, ani przy niej, bo wyszedłbym na wariata.
— Za to teraz ja na niego wychodzę! Mówiłem ci wielokrotnie, że wydaje ci się, że ją spotkałeś, kiedy to cały czas była prawda. — Ze zdenerwowaniem opada na kanapę i ciska we mnie morderczym spojrzeniem. — Nie zamierzam cię za to przepraszać.
— Ależ ja wcale tego nie wymagam — śmieję się, chociaż nie do końca jest mi do śmiechu. Nie mam pojęcia dlaczego, ale sama myśl, że była tam wtedy sprawia, że przechodzą mnie ciarki. — Problem w tym...
— Oho, i już wiadomo, dlaczego w ogóle raczyłeś podzielić się tą informacją ze swoim najlepszym kumplem. — Puszczam jego komentarz mimo uszu, ale w głowie przyznaję, Chad ma trochę racji. — Mów dalej.
— Problem w tym, że ona nie wie. Nawet nie przypuszcza, że to był mój dom. I wątpię, żeby miała dobre wspomnienia z tamtej nocy — oznajmiam szczerze, bo sam zaliczam ten dzień do jednego z najgorszych w moim życiu. — Nie sądzę, żebyśmy się wtedy osobiście poznali, ale jestem w stu procentach przekonany, że widziałem jej twarz i słyszałem imię.
— Byłeś w tragicznym stanie, bracie. Może jednak rozmawialiście wtedy? — pyta, tym razem opanowany i skupiony na moich słowach. Siedzi przede mną, wpatrując się prosto w moje oczy, trochę jakby próbował czytać mi w myślach. Czuję się trochę jak na jednej z wielu sesji terapeutycznych, które mam za sobą.
— Nie ma opcji — mówię po przemyśleniu gdybania przyjaciela, kręcąc przy tym głową.
Myśląc logicznie, dopóki byłem w stanie myśleć i pamiętać, Val nie zdołałaby odezwać się do mnie słowem bez ataku ze strony mojej pojebanej byłej. Do czasu pierwszej kłótni - o rozbitą szklankę z drinkiem, który następnie zalał prochy rozwalone po całym stoliku - to z Lilith spędzałem początek tej imprezy, uraczając nasze ćpuńskie nosy kokainą. Potem pojawiło się milion innych powodów do awantur, gdzie w ostatniej z nich powiedziała o jedno słowo za dużo. To ostatnie zdanie, które zabrzmiało z jej ust jest ostatnim przejrzystym wspomnieniem, jakie mam z tamtego wieczoru.
Twój jebany braciszek i tak zdechnie, a ty zostaniesz sam, więc się z tym pogódź, bo ja nie będę z pierdoloną pizdą.
W tamtym momencie to wystarczyło. Potrzebowałem uciec jak najdalej od świadomości, od wszystkich emocji, które mnie przytłaczały. Mieszałem ogromne dawki narkotyków z jeszcze większymi alkoholu. Potem były już tylko rozmazane twarze, kilka wykrzykiwanych słów, schody do piwnicy i ta cholerna kanapa dzielona z losową dziewczyną, prawdopodobnie o równie zamglonym umyśle, co mój.
— I co, zamierzasz jej powiedzieć, że to u ciebie wtedy była?
— Wolałbym nigdy do tego nie wracać, ale chyba powinna wiedzieć — wzdycham, mając mętlik w głowie. Jeżeli chcę czegokolwiek prawdziwego z Valerie, muszę być szczery. Nawet gdyby padło na czystą przyjaźń. — Jest jeszcze jedna sprawa.
— Nie gadaj, że już zrobiłeś jej dziecko?! — To by było na tyle ze spokojnej rozmowy z Chadem. Tym razem to ja mierzę go spojrzeniem.
— Udam, że tego nie słyszałem. Co do tej sprawy, Faith chciała, żebym zaprosił Valerie na święta Dziękczynienia do nas i...
CZYTASZ
Doomed
RomantikIdąc na studia Valerie Daniels nie oczekiwała, że życie ją czymś zaskoczy. Nie liczyła na wielką historię miłosną, nie miała w planie nawet nawiązywać z nikim przyjaźni. W końcu wtedy musiałaby się otworzyć, opowiedzieć o swoich sekretach i słuchać...