Rozdział 51

37 1 4
                                    

Pov: Paweł
Jechaliśmy już pociągiem w swoim przedziale gdy nagle zrobiło mi sie słabo

P: Dominik ehe ehe - znowu kaszlnąłem krwią - słabo mi ehe
D: co? Kur... spokojnie oddychaj głęboko i powoli

Nie pamiętam co było dalej chyba straciłem przytomność

Pov: Dominik
W tym momencie Paweł stracił przytomność

D: kurwa nie Paweł!

Trzęsącymi się rękami na telefonie wybrałem numer 112 dyspozytor po chwili odebrał

Ds(dyspozytor): dzień dobry co sie dzieje
D: mój chłopak on zemdlał prosze mi pomóc!
Ds: spokojnie prosze się uspokoić, jak się nazywasz
D: Dominik, Dominik Rupiński
Ds: dobrze a gdzie jesteście ty i twój partner
D: jesteśmy w pociągu który jedzie trasą Białystok - Warszawa w wagonie 2 przewidział z siedzeniami 22 i 23
Ds: dobrze - chwile była cisza - skontaktowałem sie z kierowcą pociągu, na następnej stacji będzie czekać na was pogotowie
D: dobrze ale co ja mam robić prosze mi jakoś pomóc
Ds: spokojnie pomogę ci, daj na głośno mówiący i połóż chłopaka na podłodze
D: dobrze - zrobiłem to o co prosił dyspozytor - już
Ds: a powiedz mi jeszcze jak nazywa sie twój chłopak?
D: Paweł Zmitrowicz
Ds: dobrze to słuchaj odchyl głowę Pawła do tyłu i sprawdź czy oddycha
D: ale jak
Ds: przyłurz policzek do jego ust i patrz czy klatka piersiowa sie unosi i czekać 10 sekund
D: dobrze - zrobiłem to co kazał mi dyspozytor - oddycha
Ds: to dobrze ułóż go w pozycji bezpiecznej i czekaj na pogotowie
D: dobrze rozumiem

Ułożyłem go w pozycji bezpiecznej bo chyba 5 minutach które trwały wieczność do przedziału weszli ratownicy. Nie wiem co robili, stałem oparty o ścianę przed przedziałem a do oczu napływały mi łzy. Dwóch z nich zaczęło go wynosić a trzeci chyba lekarz szedł za nimi.

D: mogę jechać z nim? Błagam
Lp(lekarz pogotowia): a jest pan z rodziny?
D: jestem jego narzeczonym
Lp: dobrze to może pan

Pojechaliśmy do szpitala ale w pewnej chwili lekarz mnie zatrzymał

L: nie może pan tu wejść prosze tu poczekać
D: ale ja muszę z nim!
L: prosze tu zaczekać narzeczony jest w dobrych rekach
D: mhm

Usiadłem i czekałem, czas mijał strasznie wolno. Po chyba 3 godzinach podszedł do mnie lekarz którego pacjentem był Paweł

D: co z nim?
L: ubite żebra, uszkodzone płuca i uraz głowy powiem panu że nie wygląda to dobrze
D: ...
L: ale spokojnie bedzie żył obudził się, potrzeba jest operacja i musi zostać w szpitalu ale musi mi pan powiedzieć co sie stało że są takie urazy
D: jego ojciec pobił go wczoraj i dał mu 50 batów paskiem skórzanym po tym zaczął kaszleć krwią dziś mieliśmy właśnie jechać do szpitala
L: powinniście przyjechać wczoraj
D: wiem i chciałem ale sie uparł że dopiero dzisiaj
L: rozumiem
D: moge do niego wejść?
L: tak tylko niech pan pamięta że on musi odpoczywać
D: tak wiem

Wszedłem i usiadłem na krześle obok łóżka, złapałem go za rękę i patrzyłem na niego że łzami w oczach. Dlatego on...

P: jesteś
D: jasne - powiedziałem ledwo powstrzymując łzy - nie zostawił bym cie
P: wiem, powiedz mi prawdę jest źle? Lekarze nic mi nie mówią
D: jest źle, masz ubite żebra, uszkodzone płuca i to od tego ten kaszel i uraz głowy, mówił mi że potrzebna jest operacja
P: o boże...
D: Paweł obiecaj mi że mnie nie zostawisz
P: pewnie że nie jak mógłbym zerwać z moim wspaniałym narzeczonym
D: wiesz że nie o tym mówię
P: wiem, ale wiesz że nie mogę ci nic obiecaj
D: ty nie możesz umrzeć - po moich policzkach zaczęły spływać łzy - nie dam rady bez ciebie - opadłem głowę o jego dłoń
P: nie planuje cie zostawić, planuje walczyć dla ciebie
D: obiecujesz że będziesz walczył
P: obiecuje, nie płacz prosze
D: dlaczego akurat ty
P: nie wiem skarbie, spójrz na mnie - spojrzałem na niego nadal trzymając jego rękę a on drugą wytarł moje łzy - nie płacz już jestem tu z tobą - krótko mnie pocałował i się położył
D: będę tu z tobą cały czas
P: dobrze skoro chcesz
D: a teraz się prześpij
P: mhm

Chłopak zamknął oczy i po chwili zasnął a ja cały czas siedziałem przy nim i trzymałem go za rękę

Nasza Paczka - Dominik Rupiński, Paweł ZmitrowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz