Rzucił niedopałek papierosa na śnieg i przygniótł go nogą. Schował dłonie w kieszeń kurtki i dopiero skierował się w stronę biura. Miał ogromną nadzieję, że po wczorajszym dniu będzie mógł zostać w domu, jednak oczywiście wszystko musiało być na przekór niego.
Miał spotkanie z swoim menadżerem i Eleanor.
Był bardziej zły, że musiał wygramolić się z miękkiego łóżeczka. Ta noc była najlepszą nocą w jego życiu. Było mu wygodnie, cieplutko, a przede wszystkim miał Harrego tuż około siebie, czuł jego ciepło czy oddech.. Musiał go zostawić i pojechać z samego rana właśnie do biura.
Przywitał się z recepcjonistką i udał się w stronę wind. Oczy same mu się kleiły, niby spadł dobrze, ale nadal był zmęczony. Nie pomogła mu mocna kawa z rana ani papiers. Teraz musiał się ograniczyć, dobrze wiedział, że Harry nie lubił, kiedy ten pali... a od całej kłótni, Louis ponownie się uzależnił.
Wjechał na odpowiednie piętro i wyszedł z windy, udając się w stronę odpowiednich drzwi. Naprawdę nie chciało mu się iść na tą całą rozmowę, ale dobrze wiedział, że nie miał innego wyjścia.
- Cześć - powiedział, wchodząc do biura. - Nie ma jeszcze Eleanor?
- Są korki, a jedzie komunikacją miejską - wzruszył ramionami, a Louis się zdziwił. Dziewczyna zawsze jeździła swoim samochodem albo taksówką. - Tak przynajmniej mi pisała - dodał, widząc zaskoczoną minę.
- Nic nie mówię. Poczekamy za nią, bo co mamy innego zrobić.
Starszy przytaknął. Louis w tym czasie zajął swoje miejsce i od razu ułożył się tak, aby było mu wygodnie. Spojrzał przez wielkie okno i zaczął obserwować sypiący śnieg, który wcześniej nie padał. Pogoda w Anglii potrafiła zaskakiwać.
- A co z tymi lafiryndami? - zapytał nagle, nadal patrząc przez okno.
- No cóż ja ci mogę Louis powiedzieć? Na pewno nie pójdą do więzienia, bo w zasadzie nie zrobiły nic poważnego. Nie wydały waszego związku, tutaj chodzi mi o Eleanor i tą jej przyjaciółkę, a i dowiedziałem się, że Briana to była dobra znajoma Sophie, więc stąd wiedziała o waszym małżeństwie. Jedyne co możemy zrobić razem z twoim prawnikiem to ubiegać o karę pieniężną-
- Dobrze wiesz, że mam pieniędzy w brut. Pieniądze mnie nie obchodzę. Jestem milionerem, więc podziękuje - mruknął, przenosząc wzrok na menadżera. - W takim razie nie chce nic, tylko nie chce ich już widzieć na oczy. Narobiły mi tylko problemów, wiesz, ile plotek chodzi po intrenecie?
- Jakich? Wybacz nie śledzę tego - zdziwił się, poprawiając się na fotelu.
- Ludzie serio zaczynają łączyć kropki... Harry na swoim instagramie ma naprawdę dużo fotek z widoczną obrączką, ja podczas tej kłótni go szukałem, a na palcu miałem obrączkę. W większości moi fani twierdzą, że nas to łączy. No wiesz w końcu jesteśmy małżeństwem, a nasze obrączki są takie same - wzruszył ramionami, spoglądając na swoją dłoń. - Mam to gdzieś, teorie były i będą. Czuję się dobrze z tym jak jest.
- Przynajmniej tyle - stwierdził. - Nie ma co nawet poruszać tego tematu.
- Zgadzam się z tobą.
Chwilę później zapadła cisza. Louis zaczął bawić się swoją obrączką, natomiast jego towarzysz zajął się czymś w komputerze. Muzyka nadal muliło spanie, jednak musiał je powtrzymać i zaczekać na Eleanor, która już spóźniała się na potkanie.
Przymknął na chwilę oczy, ale w tym czasie po pokoju rozbiegło się ciche pukanie, a następnie skrzypienie drzwi.
- Jestem, naprawdę was przepraszam! - powiedziała pospiesznie, otrzepując się z resztek śniegu. - Byłam z koleżanką i... nie miałam, jak zamówić taksówki, było mi jej żal zostawić.
CZYTASZ
Christmas consent → larry
FanfictionHarry i Louis są małżeństwem od wielu lat. Zazwyczaj kochającym się i niekłócącym, niestety pech chciał, że ich pierwsza bardzo poważna kłótnia, która wcale nie trwała jeden dzień, wydarzyła się równo dwa tygodnie przed wigilią. Czy uda im się pogod...