10

3 0 0
                                    

Wszyscy zebrali się w jednym salonie aby rozwiązać śledztwo.

- Dlaczego posądzasz o to Aless?

- Jest z nami najkrócej zachodzę do domu nie ma mojej broszki.

- Mi zniknęła kolia.

- I trzeba zauważyć że znika srebrna zastawa.

- Do tego moja ślubna zastawy to poważna sprawa.

- O właśnie widział. ktoś moje okulary? - zapytał wuj.

- Masz je przecież powieszone na koszuli.- odpowiedziała Eveline, zaczęłam uważać że ta dwójka do siebie pasuje.

- Chyba znam na tyle Aless i wiem o tym że niczego by takiego nie zrobiła.. wole jej wierzyć niż wam wszystkich razem wziętych. Mia Johan sprzedał tą kolie..- powiedział Oliver.

- Johan, czy to prawda?- spojrzała na męża.

- Wybacz kochanie tak strasznie mi się nie podobała kupiłbym ci o wiele ładniejszą.- spojrzał piorunując brata.

- Czyli Aless jest nie winna za to ty mężu..

- To nie zmienia faktu że zniknęła moja ulubiona broszka. - kontynuowała Ellen.

- Ta broszka?- zapytał pan Samuel ojciec Ellen. Po raz pierwszy się pojawił i coś odpowiedział.

- To moja broszka, gdzie była?- powiedziała lekko zawstydzona lub bardziej zaskoczona.

- Na twoim płaszczu się zaczepiła coś się mieniło nie mogłaś najpierw poszukać, tylko obwiniać narzeczoną mojego wnuka? - powiedział.

- Wiesz ja mogę mieć podejrzenia nie znam jej na tyle.- chciała się bronić.

- Równie dobrze mógłby to zrobić każdy z was łase i próżne na kasę. - odpowiedział Samuel.

- Za szybko cię posądziłam wybaczysz mi Aless zrozum moją złość..- zaczęła nie udolnie przepraszać.

- Dobrze, ale proszę następnym razem nie zwalać winny na mnie, bo nawet grosza nie podniosę z ulicy. - przyznałam.

- Ale ja nie rozumiem jak można być tak wrednym dla Alessandry, tylko dlatego że ci się nie podoba, nie uczestniczyć w całej tej szopce w zbiorowisku żmij.- powiedział Oliver.

- Bez naszych pieniędzy daleko nie zajedziesz.-powiedział pan Archie.

- I nie zamierzam sam osiągnę coś bez was, nie chcę być w tej rodzine mam was wszyskich gdzieś Aless wychodzimy.- nakazał abym za nim poszła.

- Wolisz stać po stronie swojej narzeczonej niż nas? Jak można odłączać się od rodziny jest najważniejsza.- zapytała Anastasia.

- Sam bym wolał stać po jej stronie.- odpowiedział Grand.

- To nie jest dobra kandydatka dla ciebie ludzie biedni zawsze nimi pozostaną.- kontynuowała, jak ja tej jego ciotki cnotki nienawidzę.

- Za to twoja córeczka jest święta.. - odparł.

- Moje córki są dobrze wychowane jak w każdy tej rodzine ma maniery i wartości, a żeby do niej należeć trzeba się dostosować.- powiedziała dumnie.

- Muszę przyznać mojej szwagierce, rodzina jest ważna a tradycje są nie przerwane od pokoleń, za każdym razem wracasz z pod kulonym ogonem, nie licz na wsparcie jeśli się nie dostosujesz do naszych zasad. - powiedział stanowczo jego ojciec.

- Będę się żenił czy też nie, z kim mi się tylko podoba, poślubię Alessandrę nie wasza pieprzona sprawa. Wychodzę nie chcę uczestniczyć w tym bez sensownym przedstawieniu.- odszedł ja podążałam za nim.

Crazy Little Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz