(3700)
⋆🗡⋆
Niedługo potem Barke przeszedł przez drzwi eleganckiego, jak na standardy Benoe, hotelu w centrum Dube. W tym momencie Lierin wolała się rozdzielić z ich dwójką, żeby nie nabrali podejrzeń. Weszła do jednej z alejek i z pamięci próbowała wrócić do tawerny, w której ona sama się zatrzymywała. Nie mogła tracić czasu, ale nie chciała iść głównymi ulicami, więc chwilę się gubiła, aż w końcu dotarła.
Weszła do jej tymczasowego pokoju i zabrała jeden z jej czarnych płaszczy. Założyła go, do tego znalazła ciemno zieloną chustę, którą zawiązała tak, by zakrywała jak najwięcej twarzy. Związane w koka ciemne włosy kryły się już pod kapturem płaszcza, który zapięła na jak najwięcej guzików, ale w tym samym czasie na tyle, żeby nie krępował jej ruchów. Sztylet z bogato zdobioną rękojeścią też miała w pochwie przy pasie.
Wyjrzała przez okno. Nie byłoby dobrze, gdyby wpadła na jakiegoś strażnika tak ubrana i to jeszcze ze sztyletem przy sobie. Upewniła się, że nikt jej nie przeszkodzi i otworzyła okno. Usiadła na zewnętrznym parapecie i zeskoczyła. Człowiek chociażby skręciłby sobie kostkę po takim wyczynie. Jak dobrze, że nie była człowiekiem, tylko naturalnie skocznym elfem. Umiejętności, jak lądować, również ćwiczyła w trakcie treningów, które fundował jej Lethabo.
Deszcz padał tu ostatnio cztery dekady temu, było to korzystne dla Lierin — nie musiała uważać, by nie wdepnąć w kałuże. Zwinnie unikała spojrzeń miejskich strażników, światła buchającego z ich pochodni i odbijającego się od metalowych elementów ich broni, idąc tą samą drogą, którą kierowała się wcześniej. Najpierw musiała dotrzeć do oberży, w której zatrzymał się hrabia. Na ulicach wciąż było tłoczno, głównie od pijanych mężczyźn, którzy wracali z tawern do domów oraz dzieci bawiących się w chowanego między budynkami. Z większości lokali dalej wydobywała się muzyka, śmiechy i śpiewy.
Lierin wszystko to ignorowała. Głośne dźwięki nie mogły jej rozpraszać, inaczej nie byłoby dla niej miejsca u boku Lethabo i samego króla jej rodzinnego królestwa. Obrady, na które czasami była wpuszczana zawsze były donośne, wszyscy się przekrzykiwali, a ona musiała pozostawać skupiona.
Elfka szybko rozpoznała szyld hotelu, w którym zatrzymał się hrabia wraz z jego Strażnikiem. Schowała się, czekając jak jeden z patrolujących ulicę mężczyzn w zielono-czarnym mundurze przejdzie na tyle daleko, by jej nie zauważyć i przebiegła. Szybko znalazła się za budynkiem i zaczęła wspinać na ścianę za pomocą jej sztyletu. Z jednym było trudniej niż z dwoma i prawie by spadła dwa razy przez złe wycelowanie stopą w wysunięty kamień ściany, ale w końcu znalazła się na parapecie jednego z pokoi. Ostrożnie zerknęła przez okno, ale widząc dwie kobiety stwierdziła, że to nie ten.
Dopiero za trzecim razem trafiła na dobre okno.
Świece w środku były zapalone, ale w łóżku widocznym z dużego okna, w które zaglądała Lierin na pewno ktoś już spał albo przynajmniej zasypiał. Lierin otworzyła okno od zewnątrz pomagając sobie sztyletem i weszła do środka. Podczas tego procesu słyszalne było jedynie to, jak stanęła na drewnianej podłodze w środku pokoju, to jednak mogło być łatwo pomylone. Poza tym, jeśli Barke faktycznie spał, nie usłyszałby nawet tego przekonany, że jeśli coś się stanie, jego Strażnik będzie w pobliżu.
Tego natomiast nie było w zasięgu wzroku. Jak się pospieszy, zdąży się z jej zadaniem uporać zanim wróci. Musi zamordować hrabiego i to szybko. Aei kaz'r powodowało w pewnym sensie podzielność bólu, jak i wielu innych rzeczy; jeśli Barke zacznie umierać, jego Strażnik to poczuje i się tu zjawi.
CZYTASZ
Ostatnia Misja
Fantasy⤷Opowiadanie zajęło III miejsce w konkursie "Krople wśród deszczu" od @DREAMSCAMETRUEEEE "- Nudzi cię to wszystko? Nagły głos ją przebudził. Szczerze, domyślała się, kto do niej zagadał i gdy się odwróciła w stronę źródła, elf stał obok niej. Widzia...