Jessamine była cała i tylko to się liczyło. Roztrzęsiona przytrzymywała jego ciało, jakby zaraz miał osunąć się w ramiona śmierci, jeśli tylko wypuści go ze swojego uścisku. Knight rzucił im wyłącznie jedno spojrzenie. Luca zacisnął zęby z bólu i przyjaciel pobiegł za uciekającym napastnikiem.
Wszystko działo się na przestrzeni sekund, Luca prawie uśmiechnął się z zadowoleniem. Fox z gniewnym piskiem zajechał drogę typowi, przez co ten przeleciał przez maskę. Knight dopadł do niego w chwili, w której ten próbował pozbierać się do dalszej ucieczki.
– Luca? Jezu, Luca, tak mi przykro – z oczu Jessamine w końcu uciekły łzy. Schroniła swoją twarz we włosach mężczyzny, czuł jej zziębnięty ze strachu nos.
Ratownicy medyczni byli tylko przecznicę od galerii, dlatego niemal od razu się zabrali do pomocy. Przez zaciśnięte zęby wyjaśniał, co się działo. Trzymał dłoń Jessamine z równą siłą, co ona ściskała jego. Luca czuł, że nie jest tak źle – bark i część ramienia płonęły, ale dziwił się że było to uczucie bliskie oparzeniu gorącą wodą. Chociaż pewnie mogło być to spowodowane szokiem.
– Ma pan szczęście – powiedziała ratowniczka po pierwszych oględzinach. – Ktoś pomieszał proporcje i roztwór jest słaby. Zabieramy jednak pana do szpitala na pełne badania. Panią proszę o...
– Jestem jego żoną, muszę jechać – odparła twardym głosem, chociaż wciąż słychać było łzy, które groziły powodzią całej ulicy.
Kobieta zmierzyła Jessamine wzrokiem, mówiąc, że za chwilę odjedziemy. Patrzyli jak idzie do do swojego kolegi, który świecił latarką w oczy oszołomionego mężczyzny. Knight trzymał go ze zbyteczną siłą, nawet jeden mięsień nie drgnął mu, gdy ratownik próbował zbadać poszkodowanego napastnika.
Fox, upewniwszy się że nie ratownicy niczego nie potrzebują, podbiegł do nich, a zmartwienie wykrzywiało jego bladą twarz.
– Wszystko w porządku – Luca zaoponował tak pewnie, jak tylko mógł. Jessamine od razu posłała mu pełne niedowierzania spojrzenie.
– Zostałeś oblany kwasem!
– Słabym – przypomniał.
– Zostaną ci blizny, Luca. Na całe życie – głos jej się załamał, zamrugała powiekami nieskutecznie odganiając łzy.
– Och, dziecinko – mruknął i przyciągnął ją do siebie. Skrzywił się, poruszywszy barkiem, ale zauważył to tylko Fox. Przyjaciel położył dłoń na jego ręce, która spoczywała na karku Jessamine.
– Cole jest już w drodze – zapewnił i nie pozwolił mu zbagatelizować sprawy. – Dojedzie do was do szpitala, my zabieramy napastnika na posterunek. Gościu przygrzmocił o asfalt, ale na szczęście tułowiem, po prostu go zamroczyło. Jessamine? – zapytał cicho. Odsunęła się od piersi Luca, żeby spojrzeć na niego zapłakanymi oczami. Fox wyciągnął dłoń i starł najnowszą ścieżkę łez z jej policzka. – Potrzebujesz czegoś? Chcesz, żeby Cole przywiózł ci ubrania do szpitala? Wygodne but...
Pocałowała go.
To było szybkie cmoknięcie w usta, ale odjęło im mowę. Fox patrzył oszołomiony na Jessamine, która wzięła jego twarz w swoje dłonie i przyciągnęła go bliżej.
– Nic mi nie jest Fox – powiedziała kojącym tonem. – Nawet jednej kropli na skórze. Zatroszczę się o Lucę nawet na bosaka.
Zamrugał gwałtownie i szybko pocałował ją w odpowiedzi.
– Uważajcie na siebie, a ty masz się słuchać lekarzy – posłał srogie spojrzenie przyjacielowi i odbiegł do Knighta, który zapakował napastnika do samochodu policyjnego.
CZYTASZ
Winning show. W niebezpieczeństwie [+18]✅
RomansaWersja przed korektą, przepraszam za wszystkie błędy🙏 🔞reverse harem, wymuszona bliskość, czterech ochroniarzy, hate-love, fast i slow burn, "co tylko zechcesz", "tknij ją a...", "naprawdę napisałaś dla mnie scenariusz porno?"🔞 Jessamine Heyes je...