Rozdział 5.

298 16 0
                                    

Layla

Nie wiem, jak długo znowu byłam nieprzytomna, ale obudziłam się przez ból w mojej piersi. Przynajmniej miałam już opatrzone rany i nie musiałam dłużej przebywać w tak bliskiej odległości Jedi. Dziwne, nie widziałam go w pobliżu, a wejście statku było zamknięte. Może gdzieś lecieliśmy? Niemożliwe. Nie. Czy on mnie zabrał z Alderii bez pytania mnie o zdanie?! Wiem, że zgodziłam się, aby mi pomógł, ale na takie coś się nie pisałam. Cudownie, zanosi się na kolejne problemy.

Będę musiała poważnie z nim porozmawiać, ale naprawdę nie miałam ochoty przebywać w jego towarzystwie. Przechodziły mnie dreszcze na samą myśl o tym. Z trudem podniosłam się na nogi. Ruszyłam w kierunku kokpitu, ale zakręciło mi się w głowie i po otworzeniu drzwi, rąbnęłam we framugę. Udało mi się nie przewrócić, bo złapałam się fotela i klapnęłam na siedzenie. 

Jedi spojrzał na mnie, zamierzał coś powiedzieć, ale mu weszłam w słowo:

-Dokąd lecimy?

-Na Coruscant - ta rewelacja mnie zaskoczyła. Na co ja tam byłam potrzebna?

-Ale po co mnie tam zabierasz?

Popatrzył na mnie z uniesionymi brwiami, jakby próbował zasugerować, że moje pytanie kompletnie nie sensu. 

-Potrzebujesz profesjonalnej opieki lekarzy, a poza tym z tego, co mówiłaś, wynika, że popełniliśmy błąd, pomagając rządowi Alderii, reszta musi się o tym dowiedzieć, a najlepiej będzie, gdy dowiedzą się od ciebie. 

Przewróciłam oczami i spytałam jak dziecko:

-Ale dlaczego ja?

-Posłuchaj, najpierw lekarze zajmą się twoimi obrażeniami, a później zdecydujesz, co chcesz zrobić, bo tak jak ci wcześniej mówiłem, nie będę cię zatrzymywać, jeśli zdecydujesz się odejść - brzmiało to nie najgorzej. 

-Myślisz, że mi uwierzą?

-Nie wiem, ale warto spróbować, może gdy reszta pozna twoją wersję, to zreflektują się i postanowią naprawić błędy, o ile to w ogóle będzie jeszcze możliwe. 

Stwierdziłam, że zastanowię się nad tym później i podziwiałam widok z okien statku. 

-Lepiej tego nie rób, podróżujemy przez nadprzestrzeń, może ci się od tego zrobić niedobrze - odezwał się zanim upłynęła chociaż jedna minuta w ciszy.

-Jesteś doprawdy irytujący - przewróciłam oczami. Denerwował mnie chyba jak nikt inny, kogo kiedykolwiek poznałam.

-A ty bardzo wdzięczna, jak na osobę, której całkiem niedawno uratowałem życie.

Nie chciałam dalej brnąć w złośliwości, bo na serio byłam mu wdzięczna, za to, że nie pozwolił mi zrobić tego, co zamierzałam. 

-Dziękuję - powiedziałam. Jedi uśmiechnął się w odpowiedzi, ale potem jego mina spoważniała. 

-Przepraszam - zaskoczyło mnie to - za te wszystkie obrażenia. 

-Nie musisz przepraszać - odpowiedziałam. 

Po tym zamilkliśmy, ja ułożyłam się wygodniej na fotelu i przymknęłam oczy w nadziei, że może uda mi się zdrzemnąć. W mojej głowie przemykały urywki tego, co dzisiaj się wydarzyło. Tyle emocji nagromadzonych w tak krótkim czasie, nie pozwałało mojemu umysłowi się uspokoić. 

Kiedy czułam, że powoli zaczynam odpływać, Jedi znowu postanowił się odezwać. Miałam ochotę mu za to przywalić.

-O co chodzi? - spytałam wkurzona. 

-Spokojnie, dziewczyno, chciałem tylko się dowiedzieć, jak masz na imię. 

-Layla Alcott - odpowiedziałam, wyciągając do niego rękę. 

-Anakin Skywalker - również się przedstawił, ujmując moją dłoń i patrząc na mnie. 

-Oczekujesz jakiejś konkretnej reakcji? - spytałam, zdziwiona jego wyczekującym wzrokiem.

-Nie, po prostu jestem jednym z bardziej znanych Jedi i byłem ciekawy…

Roześmiałam się w odpowiedzi, jednak praktycznie od razu musiałam przestać, bo zaczęła mnie boleć klatka piersiowa. 

-Jakbyś nie zauważył, Alderia to kompletna dziura, mało informacji z ‘wielkiego świata’ do nas dociera - wróciłam wspomnieniami do swojego domu - Jedi znam tylko z mglistych opowieści różnych osób. 

-A wiesz, że jesteś wrażliwa na Moc? Czyli taka jak ja. I inni Jedi - jego pytanie kompletnie wytrąciło mnie z równowagi. Dlaczego w ogóle pytał? Przecież to było niemożliwe. Nawet nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, popatrzyłam tylko na niego ze zdziwieniem. Zauważył moją reakcję, dlatego kontynuował:

-Po tym jak przyniosłem cię na statek i ty odzyskałaś przytomność, odepchnęłaś mnie przez Moc. Użytkownicy mocy mogą także wyczuwać przez moc obecność innych i ich uczucia, a ja od ciebie nie wyczuwam żadnych. Musisz umieć tworzyć wyjątkowo silne tarcze umysłowe, które to powodują, a które też są umiejętnością wyjątkową dla wrażliwych na Moc. 

-Możliwe - odpowiedziałam tylko po to, żeby cokolwiek powiedzieć. 

Im więcej mówił, tym bardziej byłam zdziwiona i nie miałam pojęcia, co o tym myśleć. Nawet jeśli mówił prawdę, to czy coś to zmieniało? Dawało jakieś możliwości? 

Resztę podróży spędziliśmy w ciszy. Wydarzenia dzisiejszego dnia zapewniły mi tyle pytań, że nie widziałam nawet nad którym zastanowić się jako pierwszym. Miałam wrażenie, że ten dzień będzie początkiem nowego etapu w moim życiu.

All You Had To Do Was Stay || Anakin Skywalker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz