🫀 𝓻𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪𝓵 4

195 8 7
                                    

POV: MAIA

   Ten występ był niesamowity. Janek dał z siebie sto procent. Biegał, tańczył, krzyczał, piszczał, skakał... Wszystkie ruchy, cały układ. W połączeniu wyglądało to przecudownie. W pewnym momencie piosenki Jann mnie zauważył. Miałam dziwne wrażenie, że szukał mnie na
widowni cały występ.
Muszę iść zapalić.
Może go znowu spotkam?
Mam wielką nadzieję.
- Muszę iść do toalety. - oznajmiłam.
- Znowu? - zapytał ojciec.
- Tak, dostałam okres. Przepraszam. - powiedziałam, po czym wyszłam i poszłam tam gdzie ostatnio widziałam się z Jannem.

   Zauważyłam go. Stał tam. Nie palił, ale był tam. Jest szansa.
- Janek!!! - od razu krzyknęłam i podbiegłam do niego zarzucając mu się na szyję. - Dałeś czadu! Boże, jakie to było cudowne! Aaaaaaaa!!! - zaczęłam krzyczeć, piszczeć, skakać i kręcić się w kółko, a w moich oczach zakręciły się błyszczące łzy wzruszenia i szczęścia. - To było naprawdę niesamowite, dałeś z siebie sto procent, a nawet sto jeden, no jestem z ciebie taka dumna, że aż chce mi się płakać. - powiedziałam i musiałam ochłonąć, więc wyciągnęłam paczkę czerwonych Marlboro z torebki.
Chłopak oczywiście cały czas mi dziękował i śmiał się cicho z mojej reakcji. Gdy wyjmowałam papierosa z paczki, może niepotrzebnie, ale zapytałam:
- Chcesz jednego?
Brunet zaprotestował kręcąc głową. I dzięki Bogu. Schowałam paczkę z powrotem do torebki, gdy nagle kątem oka zauważyłam, że Jan się we mnie wpatruje.
- Co robisz? - zapytałam.
- Nic... Po prostu ślicznie wyglądasz. - odpowiedział.

W tamtym momencie dusza opuściła moje ciało i wstąpiła do niebios.

- Dziękuję! Uroczy jesteś. - odpowiedziałam. Od razu tego pożałowałam. Z tych wszystkich emocji cała się trzęsłam, że prawie papieros mi wypadł z ręki.
Uśmiechnął się i podziękował. Chwilę rozkoszowałam się papierosem, a Janek nadal przeszywał mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Chciałabyś może... - zaczął nagle - kiedyś gdzieś wyjść? Na przykład do kawiarni, znam jedną w okolicy. Jest bardzo przytulna i mają tam najlepszą kawę.
Chciałam chociażby udawać niedostępną i nieudolnie ukrywałam szeroki uśmiech, który pojawił się na mojej twarzy zaraz po słowach "Chciałabyś może".
- Jasne. Czemu nie. - odpowiedziałam po chwili, a po moim tonie głosu słychać było, że się szeroko uśmiecham. - Napiszę do Ciebie na Instagramie. - oznajmiłam.
- Nie, nie na Instagramie. Tam mam zbyt duży spam i Cię nie znajdę. - oznajmił chłopak i podał mi swojego prywatnego Messengera.

×××

(TIME SKIP)
godzina 23:45.

   Było już późno. Dochodziła północ. Niedawno dojechaliśmy do domu, bo rodzice chcieli pozwiedzać okolicę, a gdy już wracaliśmy, po drodze były straszne korki...

   Opadłam bezsilnie się na łóżko zmęczona. Nagle na mój telefon przyszło powiadomienie. Messenger. Wiedziałam już wszystko.

OD: JAN ROZMANOWSKI
jutro o 18:00?

   Uśmiechnęłam się na tą wiadomość. Od razu odpisałam.

DO: JAN ROZMANOWSKI
jasneee, do zobaczenia!!! <3

   Na tę wiadomość Janek zareagował serduszkiem. Serce zaczęło mi bić szybciej. Szczerze nawet nie wiem dlaczego tak zareagowalam...

   Przez następne dobre kilka minut uśmiechałam się do telefonu jak jakaś chora psychicznie, patrząc na tą głupią emotkę serduszka.

---

HELLOOOOOOOOOOO

Jak wam się podoba?? Może coś zmienić, dopisać, poprawić?

Myślę, że starczy wam na dzisiaj rozdziałów 🤭 Kilka kolejnych wstawię jutro!!!

Have a great day my lovelies! 🫶🏼

🫀 𝓣𝓱𝓮 𝓛𝓮𝓽𝓽𝓮𝓻 - 𝓙𝓪𝓷𝓷 𝓯𝓯 🫀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz