Prolog

57 4 0
                                    

Karolina była miłością mojego życia, w dniu jej śmierci czułem się, jakby umarła cząstka mnie. Już nic nie było takie samo, miałem żal do siebie, że zmarnowałem tyle czasu na bezsensowne kłótnie. W tym strasznym dniu, kilka godzin przed tragedią, staliśmy na dachu komendy. Przyrzekliśmy sobie, że będziemy razem już na zawsze. Nikt nie przypuszczał, ze dzień, który wydawał się najcudowniejszy w naszym życiu, okaże się również być tym ostatnim...

Przez długi czas nie mogłem pogodzić się ze śmiercią Karoliny, w końcu zmarła prawie na moich rękach. Mówię prawie, ponieważ w chwili, w której przyjechała karetka moja ukochana jeszcze żyła, pogotowie zabrało ją do szpitala, jej stan był krytyczny. Czekałem pod salą operacyjną, niestety po kilku godzinach lekarz, który przeprowadzał operacje wyszedł do mnie i powiedział, ze nic już nie mogli zrobić, straciła za dużo krwi i zmarła na stole operacyjnym.
Po tej informacji załamałem się, zamknąłem się w sobie, całe dnie spędzałem w domu, topiąc smutki w alkoholu. Po kilku tygodniach zdałem sobie sprawę, że żyjąc w ten sposób nigdy nie pójdę dalej. Musiałem pogodzić się ze stratą ukochanej, bez względu na to, jak trudne by to dla mnie nie było. Wziąłem się w garść, wróciłem do pracy i starałem się żyć normalnie, choć nie ukrywam, było to nadzwyczaj trudne.
Mówią, że czas leczy rany, z biegiem czasu mogę potwierdzić, ze jest to po części prawda. Po części, ponieważ nigdy nie pogodziłem się ze śmiercią Karoliny, raczej nauczyłem się z tym żyć.

Wieczna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz