🫀 𝓻𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪𝓵 6

283 9 7
                                    

POV: MAIA

   Dojechaliśmy.

   - Jesteśmy na miejscu. - powiedział Janek wychodząc z auta. Otwierałam już drzwi, ale ten kazał mi się nie ruszać. Posłuchałam się go i czekałam co zrobi. Podszedł do moich drzwi i je otworzył wyciągając do mnie dłoń.

   Prowadził mnie przez jakieś pięć minut nie puszczając mojej dłoni.
- Dowiem się w końcu, gdzie mnie porywasz? - zapytałam.
- Zaraz będziemy na miejscu, widzę, że ktoś się niecierpliwi... - odparł Janek.
Westchnęłam. Byłam bardzo ciekawa gdzie idziemy. Nigdy nie byłam w tej okolicy.
- Jesteśmy. - powiedział nagle chłopak zatrzymując się. Była to przeurocza łąka, na której rosły stokrotki i pojedyncze tulipany. Łąka była dość mała i ukryta drzewami z jednej strony.
- Nikt tu nie przychodził od lat. - zaczął nagle Janek. Ja jednak nie odpowiedziałam, po prostu go słuchałam. - Zawsze się tu udawałem, gdy musiałem odpocząć. Fizycznie i psychicznie. - kontynuował.
W tym momencie dostrzegłam małą rzeczkę płynąca przy zakończeniu łąki. Nad tą rzeczką rosła wielka, stara lipa.
- Przyszedłem tutaj, gdy dowiedziałem się... - przestał mówić. Coś go uderzyło. - ...że moja dziewczyna mnie zdradziła. - Głos mu się załamał, a oczy zaszkliły. - Gdy dowiedziałem się o śmierci mojej babci... - przestał mówić. Nagle z jego oka popłynęła ciepła łza. Od razu ją wytarł i starał się, żebym nie zauważyła w jakim jest stanie, ale było już za późno. Widziałam, że się wzruszył.
- Słońce... - zaczęłam go pocieszać. Nawet nie wiem dlaczego go tak nazwałam. Chciałam dodać mu otuchy.
Wtedy już wiedział, że wiem. Zaczął szlochać. Było źle. Było tak cholernie źle, a ja nie wiedziałam nawet jak mu pomóc.
- Hej, słońce... - powtórzyłam. - Spójrz na mnie. Heeej, no popatrz na mnie.
Próbował nieudolnie ukryć swoją czerwoną, mokrą twarz w dłoniach lecz ja chwyciłam za jego ręce i trzymałam je tak.
- Wszystko jest już dobrze. Nie wracaj so tych wspomnień. Nie warto, serio. Teraz masz mnie, a ja mam Ciebie. Mamy siebie nawzajem. To niby mało, ale jednak tak dużo. No juuż, spokojnie. Oddychaj głęboko. Wdech, wydech. - sama zaczęłam oddychać głęboko i kazałam mu mnie naśladować.

   Po kilku minutach uspokajania chłopaka, w końcu mi się udało i w końcu przestał płakać. Oddychał już normalnie, regularnie a jego twarz nie była już ani mokra ani czerwona. Wyglądał ślicznie... Był taki wrażliwy i tak cholernie niewinny.
Zaproponowałam mu, abyśmy usiedli na murku przy rzece. Oczywiście się zgodził i tam poszliśmy.
Usiedliśmy obok siebie. Patrzyłam przed siebie i podziwiałam piękny widok połączony z równie piękną pogodą. Nagle poczułam wzrok chłopaka na sobie. Odwróciłam głowę w jego stronę i miałam rację. Przyglądał mi się uważnie. Bardzo niespodziewanie i nagle nasze dłonie się spotkały i złączyły delikatnie. Przysunęłam się bliżej Janka, a on objął mnie ramieniem.
- Masz rację... - westchnął głęboko. - Mam Ciebie. Ty masz mnie. Mamy siebie nawzajem. A to przecież jest najważniejsze, prawda?
Uśmiechnęłam się i popatrzyłam Jankowi prosto w oczy.

Mój wzrok jednak szybko przeskoczył na jego usta.
Jego piękne, różowe, ogromne usta.
Był tak blisko.
Jego twarz była tak blisko mojej.
Dzieliły nas milimetry.
Nie byłam w stanie myśleć, gdy był tak blisko.

×××

POV: JANN

   Uspokoiłem się. Znaczy... Nie ja. Ona mnie uspokoiła. Działała na mnie kojąco. Kurwa, kocham ją. Ja ją kocham. Zakochałem się. To jest miłość od pierwszego wejrzenia. Jak w filmach.

   Nagle przysunęła się bliżej mnie. Poczułem jak wszystkie organy się we mnie przewracają.
Jaka ona jest śliczna... ~ pomyślałem wpatrując się jej prosto w śliczne szaro-niebieskie tęczówki.
I wtedy dotarło do mnie co tak naprawdę robiliśmy.
Złapaliśmy kontakt wzrokowy, który nie trwał długo, ale był tak cholernie przyjemny...
Miałem ogromną ochotę ja pocałować.
Ale bałem się.
Bałem się, że to wszystko zepsuje.
Zepsuje. Wszystko.
Zepsuje nas.
Nas.

Ale nas przecież jeszcze nawet nie było. Teoretycznie – mógłbym zaryzykować.

Jednak jeśli zaryzykuję, są wielkie szanse, że ją stracę...

Stracę ją.

A tak bardzo tego nie chciałem.

I tak cholernie się tego bałem.

   Nagle jednak stwierdziłem, że żyje się raz. Ona też coś do mnie czuje. Na sto procent. Wyczytałem to z jej szaro-niebieskich tęczówek. Ciągle wędrowały z moich oczu na moje usta. Też tego chciała. Zacząłem działania.

   Pocałowałem ją.

×××

POV: MAIA

   Janek nagle zbliżył swoje usta do moich i złożył na nich delikatny pocałunek. To co w tamtym momencie czułam było naprawdę ciężkie do opisania. Na pewno były to motylki w brzuchu i ciepła fala rozpływająca się przyjemnie w moim podbrzuszu. Nogi miałam jak z waty. Dobrze, że siedziałam, bo gdybym stała zapewne nie wytrzymałabym i już bym gdzieś leżała tu w trawie między stokrotkami. Albo w rzece. Moje dłonie drżały, tak jak praktycznie całe moje ciało. Przeszedł mnie przyjemny ciepły dreszcz. Czułam się jakbym była w niebie. Brunet tak dobrze całował, jakby robił to codziennie. Naprawdę był w tym mistrzem. Pragnęłam więcej. I więcej. I więcej.

   - Kocham Cię. - powiedziałam, gdy przerwał krótki, ale namiętny pocałunek.
- Ja Ciebie też. - odpowiedział, ale w tym momencie zdałam sobie sprawę, że mógł to odebrać jako zwykłe słowa przyjaciółki... Lekko się przejęłam i złapałam minimalnego doła. Jednak Janek nie pozwolił, aby ten stan trwał długo, bo zaraz złapał mnie w talii i przeniósł na swoje kolana. Nie dał mi nawet krótkiej chwili na przemyślenia. Overthinking... Pierdol się. ~ pomyślałam.

---

heeeeeeeyy!!!

Łapcie kolejny rozdział 🤭

To chyba mój ulubiony do tej pory WI ŻE DUŻO SIĘ DZIEJE I SZYBKO SIĘ DZIEJE ALE MUSIAŁAM PO PROSTU OKAYYY 😭

Jutro wstawię więcej 🤭

Love ya! byeeee 🩷

🫀 𝓣𝓱𝓮 𝓛𝓮𝓽𝓽𝓮𝓻 - 𝓙𝓪𝓷𝓷 𝓯𝓯 🫀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz