Pokój. Część 3

351 48 8
                                    

Dedykuję specjalnie dla TaeyeongNex :*
Miłego czytania!!!

Dorian:
Strasznie wystraszył mnie ten atak Leona. Na początku myślałem, że te jego "ataki paniki" to było zwykłe zestresowanie, ale widząc go w tym stanie wiem, iż będę musiał uważać jeżeli chcę go posiąść. To będzie trudne... Tak jak słyszeliście, jestem już w pełni pogodzony z faktem, iż moim obiektem westchnień jest, nie kto inny jak Leonard, mój współlokator na lekcjach i po nich. Na moje nieszczęście, mając 198cm nie mogę zobaczyć jego pełnego oblicza, zwłaszcza kiedy zniża tę swoją główkę, że brodą dotyka obojczyka... Owszem, jest to odrobinę denerwujące, ALE kiedy wreszcie go zdobędę nie będę mu pozwalać na taką samowolkę! Będę go trochę drażnił, bo, jak wiadomo, życie bez tego typu zabawy byłoby niezwykle nudne. Szczerze mówiąc już widzę jak te jego piękne, przeszklone oczka próbują unikać mojego wzroku, gdy trzymam go za brodę kierując nasze twarze ku sobie. Już widzę jak czerwieni się podczas sexu, gdy nie mogę się na niego napatrzeć. Już widzę jak zawstydzony trzyma swój głos cicho by nikt nas nie usłyszał, gdy się kochamy. Ja już to wszystko widzę!!! Teraz tylko pozostało, żeby on to zobaczył...

***

Leon:
Lekcje minęły w mgnieniu oka. Jedyne co pamiętam w miarę porządnie to lekcja japońskiego! Nauczyciel - spoko; przedmiot - spoko; tematy - spoko; ogółem - spoko. Co więcej dodać? No może jest... Kolega obok - spoko...

***

Dorian:
Po lekcjach, wraz z Leonem poszliśmy do Pani Bemben w sprawie pokoju.
- Och, witam was chłopaczki moje! Słyszałam Dorianie, iż postanowiłeś przenieść się do Leona? Hmmm? Nie wiedziałam, że AŻ TAK się lubicie!!! - co za kobieta... Jeszcze puściła nam oczko... Czy ona próbne nas swatać?
- Tak to prawda, przeniosłem się, ale ze względu na mojego poprzedniego, niezrównoważonego współlokatora, który obwiniał mnie bezpodstawnie i bezsensownie, prawdę mówiąc. Jest jeszcze coś. Gdy Leon spał chyba ktoś wszedł do pokoju i zdemolował mu szafę, oraz okno. - o, nawet teraz się wygłupia... Wkurza mnie i to bardzo, ta kobieta...
- Mówisz, że wszedł przez drzwi frontowe, - nic takiego nie powiedziałem - ale jest możliwość, iż wszedł oknem! - jej to chyba trzeba wszystko jak dziecku tłumaczyć.
- Szyba została rozbita od środka, więc to niemożliwe, żeby jakieś istnienie wlazło przez szybę. - chyba że potem by zdecydowało przenieść, chaotycznie oczywiście, wszystkie kawałki szkła na drugą stronę.
- No dobrze. Poproszę Pana Pakusa, żeby zajął się szukaniem sprawcy, a pokój zaraz zostanie odnowiony razem z waszymi rzeczami. - przydatne
- P-Przepani, ale wydaję mi się, że to był tylko taki głupi żart, więc może nic na razie nie róbmy? - nie mów, że zaczyna panikować?..
- Mógłbyć to żart, ale gdyby nie był to następnym razem mogłoby się coś WAM stać! - musimy z tego jakoś pięknie wybrnąć... Już wiem!
- To może poczekajmy co się teraz stanie. Szczerze powiedziawszy, przeniosłem się dopiero nad ranem, więc może figlarz skorzystał z okazji, że Leon mieszkał sam? Proszę, nie chcemy robić niepotrzebnego zamieszania wokół nas już na samym początku. - teraz tylko szczenięce oczka Leonka i BAM jest nasza!!!
- *westchnięcie* No dobrze. LECZ, GDY ZNÓW COŚ TAKIEGO SIĘ WYDARZY JUŻ NIE DAM WAM ULGI, ROZUMIECIE!!! - safe!
- Rozumiemy - wow, nawet udało nam sie powiedzieć to chórkiem. Szacun Leonardzie.

***

To niemożliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz