1

290 24 25
                                    

[Dazai]
Stałem na balkonie w pokoju z widokiem na stolice Francji. Obserwowałem wieczorne światła w mieście zakochanych, które po zachodzie słońca zaczyna tętnic życiem.
Zaciągnąłem się po raz ostatni papierosem i zgasiłem go o hotelową popielniczkę. Gorzki smak tytoniu pozostał w moich ustach, przypominając mi, dlaczego czuje mocny ból w klatce piersiowej. Moje płuca po latach palenia proszą o spokój. Być może kiedyś rzucę

Położyłem się na łóżku, obserwując zdobiony pięknymi wzorami sufit. Delikatne połączenie bieli ze złotem było kojące dla moich zmęczonych po podróży oczu. Rozejrzałem się po pomieszczeniu: „pieniądze z mafii nareszcie się przydały” — pomyślałem, obserwując wynajęty pokój. Zupełnie nagle naszła mnie chęć na skorzystanie z dobroci hotelowego baru. Mimo  stania na nogach z niemałym problemem, postanowiłem pomóc swojemu zmęczeniu, dodając do tego jeszcze alkohol. I być może upiłem się jak najgorszy alkoholik lub nastolatek, gdy rodzice wyjadą w delegacje. Wcale nie było mi z tym tak źle jak mogłoby się wydawać.

Siedziałem przy barze, gdy nagle dosiadł się do mnie białowłosy mężczyzna i zamówił równie mocny alkohol.

– Obawiam się, że skończę dziś podobnie — powiedział nieznajomy, stukając swoją szklanką o moją, która leży już pusta. Wypił duszkiem całego drinka - o ile tak można nazwać ten silny trunek.

– Dziewczyna? Miasto zakochanych nie dopisuje? — mówił, kręcąc swoim warkoczem

– Została gdzieś daleko… i to na zawsze! — mówiłem okropnie pijany

– Nie starasz się jej odzyskać?

– Nie. Zdaję się, że się od ciebie różnie

– Och? Mądry jesteś, jak na kogoś tak pijanego…

–…

– Ale nie martw się, zrobię dziś to samo!

Po kolejnych słowach, wypił następną szklankę.

Rozmawialiśmy dłuższa chwilę, dowiedziałem się, że nazywa się Nikolai Gogol i czeka, aż jego partnerka litościwie się nim zajmie po kolejnej kłótni. Po przejściu przez różne tematy nareszcie nastał moment, na który Nikolai tak bardzo czekał. Jego partner — nie partnerka jak wcześniej mówił. Przybył mu na ratunek!

Do baru wszedł Rosjanin o ciemnych włosach i wyróżniających się fioletowych oczach. Nie wyglądał tak jak sobie go wyobrażałem. Stanął w progu i bezemocjonalnie powiedział imię mojego towarzysza do picia. Gogol ucieszył się i momentalnie wstał gotów podejść do swojego chłopaka. Obserwowałem jego reakcje i zmianę nastroju.

– Co to ma być? — spytał pochodzący z Ukrainy białowłosy

– To koniec. Nie weźmiesz mnie dziś na litość — powiedział czarnowłosy, wskazując na walizki po jego lewej.

Zaczęła się dobrze znana mi scena, błagania o nie zostawianie go i beznamiętna odpowiedź. Znałem to aż za dobrze.

– Nie sądzisz, że powinieneś poczekać, aż chociaż wytrzeźwieje? — wtrąciłem się w ich rozmowę

– Nie mam pojęcia, kim jesteś, ale jestem pewien, że to nie twoja sprawa — mówił Rosjanin

– Jeśli masz jakiekolwiek serce, nie rób mu tego, gdy jest pod wpływem

– Czekam już wystarczająco długo, aż nie będzie pod wpływem, dzisiaj przestaje mnie to interesować.

Popatrzyłem na mokrą od łez twarz Nikolaia. To ponownie dość znajomy widok… Nie mam prawa oceniać, byłem na miejscu tego, który porzuca. Wstałem i odszedłem od baru. Lekko chwiejnym krokiem wyszedłem, wpadając na postać stojąca z torbami. Przeprosiłem pod nosem i ledwo wróciłem do pokoju. Zasnąłem niczym małe dziecko po całym dniu zabawy. Nie myślałem o sytuacji sprzed paru minut, to mnie nie dotyczy…

Witam w pierwszym rozdziale! Widzimy tutaj Fyolai, lecz nie na długo!  Nie wiem co jeszcze tu napisać. Bardzo mi miło że ktoś to czyta! Dziękuję i do zobaczenia <33

Rozdzielenie - fyozai Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz