Rozdział 24

819 66 23
                                    

Na Twitterze #exchangeff

Dzień przed wyjazdem Harry w końcu zabrał się za pakowanie swoich rzeczy. Trójka młodych Tomlinsonów siedziała w jego pokoju, dziewczyny na łóżku, a Louis ma krześle przy biurku i pomagali mu się pakować. Składali ubrania, czy też zbierali do specjalnych  segregatorów inne przedmioty, które nazbierały się przez całą wymianę uczniowską.

- Hej, to mi zostaw - odezwał się Louis, sięgając po liliowy sweter, który Harry właśnie pakował do walizki. Ubranie bardzo kojarzyło mu się z brunetem, więc chciał mieć chociaż taką cząstkę chłopaka przy sobie.

- W porządku, ale daj mi coś swojego - wyszczerzył się w jego stronę, jednak uśmiech prędko zszedł mu z twarzy, gdy zobaczył, że chłopak rozbiera się ze swojej bluzy z adidasa, wstaje i podaje mu materiał. - Lou, to twoja ukochana bluza, daj mi coś innego.

- A ty jesteś moim ukochanym chłopakiem, więc możesz mieć moją ukochaną bluzę - pochylił się, aby złączyć ich usta.

- Boże, on mu daje bluzę - jęknęła Fizzy przewracając się na plecy. - Oni są tacy słodcy, ja zaraz nie wytrzymam.

- Fizzy, oni są tuż obok i wszystko doskonale słyszą - parsknęła rozbawiona Lottie.

- No i? Są zajęci. Nawet nie muszę na nich patrzeć, żeby wiedzieć, że wpatrują się w siebie z serduszkami w oczach. Mam rację?

- Masz - zaśmiała się patrząc na chłopaków, którzy trzymali się za ręce i jak zwykle byli w swoim świecie całując się. - Hej, Harry! - rzuciła w niego poduszką, żeby oderwał się od jej brata.

- Ała! Co? - zdezorientowany spojrzał na blondynkę, która zaśmiała się na jego oburzenie.

- Macie całą noc na wymienianie się śliną. Dokończ to pakowanie i chodźmy na dół. Mama zrobiła wypasioną kolację pożegnalną.

- To nigdzie nie idę. Nie zamierzam się z wami żegnać jak w filmach - burknął niezadowolony chowając się za szatynem. - Możesz mnie schować u siebie w szafie? Powiemy innym, że zaginąłem - zaproponował szeptem.

- Dobra, podoba mi się ten pomysł - odpowiedział cicho, Lottie wywróciła oczami słysząc ich rozmowę.

- Zrobiła twoje ulubione dania, ogarnijmy tutaj i zejdźmy, żeby jedzenie wciąż było ciepłe - wstała i podała mu kosmetyczkę z rzeczami z łazienki. - Spędzimy miły wieczór wszyscy razem, w porządku? Nawet tata pozmieniał zmiany w pracy, żeby być dziś i jutro z nami. Zjemy, pogramy w planszówki i porozmawiamy, hm?

- Tak, brzmi dobrze. Kocham was.

***

Wieczór spędzili na dobrej zabawie, śmiechom nie było końca, a ich buzie się nie zamykały. Rozeszli się do swoich pokoi po dwunastej w nocy, ponieważ stracili poczucie czasu, a kiedy Johannah zorientowała się, która jest godzina, wygoniła wszystkich do siebie.

Oczywiście Harry i Louis nie zamierzali od razu kłaść się spać. Zostało im zbyt mało czasu, aby najzwyczajniej w świecie poszli spać. Mimo, iż spędzali ze sobą całe dnie i noce, nie mieli siebie dość.
Gdy zamknęli się w pokoju Louisa, nie mogli się od siebie oderwać. Dłonie sprawnie pozbywały się ubrań, przez co w krótkim czasie wylądowali nadzy na łóżku.

- Dziś powoli? - zapytał szatyn, gdy wisiał nad Harrym z lubrykantem w ręce.

- Dziś powoli - przytaknął przyciągając go do czułego pocałunku.

Zdecydowanie rzadziej uprawiali seks wolno i delikatnie, zazwyczaj wybierali tą lekką brutalność, jak ciągnięcie za włosy, czy klapsy. Lubili się drażnić, a potem działać szybko i zdecydowanie, jednak teraz był jeden z tych momentów, gdzie chcieli uprawiać miłość. Chcieli to zrobić powoli i z uczuciem, bez pośpiechu. W końcu to miała być ostatnia ich chwila takiej bliskości nie wiadomo na jak długi czas.

Exchange | Larry Stylinson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz