-1-pocałunek

149 5 1
                                    

POV. Sigma

Boże już nie wytrzymuje z Nikolayem i z Fiodorem.
- Sigma-kunn~ ! - Wydarł się klaun szybko machając rękami
- boże.. czego? - białowłosy otwierał już usta żeby mi odpowiedzieć ale do salonu wbił Fiodor.
- Sigma ratunku tosty się palą !!  -

Dopiero po pewnej chwili dotarł do mnie sens jego słów i pędem pobiegłem do kuchni w której u nosił się czarny dym. Szybko odłączyłem toster.
W drzwiach stali , ze spuszczonymi głowami ci idioci.
- Mogliście mi powiedzieć że chcecie jeść, kuchnia mogła bardzo ucierpieć - Stali tak dalej patrząc sobie na stopy . - Macie mi coś do powiedzenia? - Oboje burknęli ciche przepraszam , i znowu odezwał się Nikolay.
- Sigma-kun zrobisz nam tosty..?
- Najpierw posprzątam kuchnie a potem się zobaczy- Odwróciłem się do nich plecami i zacząłem czyścić toster. ( Nie opiszę wam procesu bo sam nie wiem jak to się robi ;-; )

Po jakimś czasie skończyłem czyścić toster (co do łatwych rzeczy nie należało)
Zobaczyłem na zegar - 9.40..ciekawe czy ci debile jeszcze żyją.. - Udałem się do salonu i zastałem ich w co najmniej niezręcznej sytuacji. Nikolay wisiał nad leżącym Fiodorem.                                           Gdy tylko przekroczyłem próg, oboje spojrzeli na mnie cali czerwoni na twarzach  .- Eee to ja wrócę później - Powiedziałem i szybko zniknąłem za ścianą. Okej mam kolejną traumę. Poszedłem do kuchni i zacząłem robić te tosty.

Gdy śniadanie zostało zrobione zawołałem tych zidiociałych ,,ludzi,,. - Proszę oto śniadanie -pokazałem na dwa talerze leżące na stole.-No, siadać i jeść-Nakazałem im pospiesznie i poszedłem do swojego pokoju poczytać książkę. Podszedłem do regału i sięgnąłem po pierwszą lepszą , padło na ,, Zbrodnie i karę ,, ( Autor czytał i poleca :) )                         

POV. Nikolay

Po tym ja Sigma opuścił kuchnię, pomiędzy mną a Dosią zapadła bardzo niezręczna cisza. Postanowiłem że postaram się nawiązać jakąkolwiek rozmowę z szatynem. Ale nie wiedziałem jak ;-;. No dobra mam pomysł.  - Dosiuuuu a pójdziemy sobie na spacer po śniadaniuuuu ?-Dosia spojrzał na mnie.                           
 - No nie wiem Nikoś, a mamy coś innego do roboty?- Na jego słowa pokręciłem przecząco głową na co ten się uśmiechną i dodał - to pójdziemy - jego usta wygięły się w delikatnym uśmiechu, i znowu poczułem to dziwne uczucie w brzuchu.. tak jakby pełno motyli zaczęło nagle fruwać.        

Gdy skończyliśmy śniadanie posprzątaliśmy naczynia , ogarnęliśmy się i powiadamiając przedtem Sigmę poszliśmy do parku , niedaleko od naszego domu. Przez pewien czas  znów była cisza , lecz niebyła ona niezręczna a raczej taka naturalna. Była  przepiękna pogoda , słońce świeciło , a jak na tak ładny dzień było stosunkowo mało ludzi co było dość podejrzane lecz nie przejmowałem się tym za bardzo , bo najważniejszy  jest teraz Fiodor i spacer oczywiście .  W pewnym momencie gdy przechodziliśmy koło jeziora Dosia się zatrzymał , obróciłem się przodem do niego i lekko przechyliłem głowę w geście nie zrozumienia.                                                     - Kolai...muszę ci coś powiedzieć..- Czekałem cierpliwie na jego dalsze słowa , ale nie wyglądał jakby był co do tego przekonany. Chciałem dodać mu jakoś odwagi i chwyciłem delikatnie jego drobne dłonie , Rosjanin nic nie odpowiedział tylko zarumienił się po uszy. - To co chciałeś mi powiedzieć ?- Ja. . - Zawahał się chwile i dokończył cicho - Kocham cię . . . - Poczułem jak pieką mnie policzki i po prostu podszedłem i przytuliłem Dosie i szepnąłem mu na ucho
- Ja ciebie też Dosiu - Szatyn po chwili również mnie przytulił , chciałbym żeby ta chwila trwała wiecznie , lecz po chwili zerwał się mocy wiatr i zaczęło się robić po prostu zimno. W tym właśnie momencie odkleiliśmy się od siebie , a po chwili Dosia złączył nasze usta w delikatnym , pełnym miłości pocałunku . Który został nam brutalnie przerwany przez dzwoniący telefon bordowo-okiego. Odsunęliśmy się od siebie niechętnie a on odebrał telefon. Po jego minie było widać że nie jest bardzo zachwycony tym co usłyszał . Chwilę później schował telefon , chwycił moją rękę i powiedział że dzwonił Sigma i mamy już wracać do domu. Okazało się że jest już 12.50 a my dalej jesteśmy poza domem . Powoli udaliśmy się w stronę miejsca docelowego bardzo zadowoleni z naszego małego spacerku i wszystkiego co się na nim wydarzyło .

734 słów OMG nigdy tyle nie napisałem:) Ogólnie to postaram się wstawiać jeden rozdział na tydzień lub częściej się zobaczy. ( Część rozdziału była pisana w szkole bo nauczyciele przynudzali ) Miłego dnia/nocy ❤️ ❤️

The Last DanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz