PROLOG

21 2 2
                                    

      DO OSOB KTORE NIE CHCĄ JUŻ POKAZYWAĆ INNEGO SIEBIE. UDAJĄCYCH ŻE WSZYSTKO OKEJ. ZEPSUTYCH OD ŚRODKA.             

          Usiadłam w brudnej, drewnianej ławce kiedy Pani Elizabeth zaczęła pierdolić o jakieś fotosyntezie. Zazwyczaj... no dobra zawsze się spóźniałam. Minęło 10 minut od dzwonka, a ja dopiero weszłam do klasy.
         -Oooo.... Mily. Co spowodowało twoje spóźnienie? Znowu palący się toster? A może.... -kurwa. Cała klasa na mnie patrzyła. A ona musi jebać farmazony.- czekałaś na światłach? Nie ważne. -Super. To po co pytałaś szmato?- do odpowiedzi Wilson.
        - Idę. - dobra Dasz radę. Wstałam i ruszyłam do tablicy.- A więc?
        - Czy człowiek przeprowadza fotosyntezę?
        - Cholera!-krzyknęłam
        - Mily... uważaj na słowa- szmata..
        -Ummm.. to jest....- zacisnęłam materiał swoich za dużych, brudnych dresów- Kiedy wstaje rano... i..... kurwa nie wiem po co wstałam żeby robić tą jebaną fotosyntezę?! Oczywiście że nie. Kurwa czy ja jestem zielona? - Za późno Mily. Odjebałaś za dużo.
        - Stop!-krzyknęła nauczycielka.- do dyrektor. Jake zaprowadź swoją koleżankę.
        - Nie ma problemu- uśmiechnął się i wstał. Kurwa szkolny pupilek.
       Tak się zaczęło....
      

How It Goes Like ThisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz