To był ten dzień. Dzień ślubu mojego i Adriena. To tego dnia mieliśmy się stać małżeństwem. To tego dnia mamy być najszczęśliwszymi ludźmi na ziemi.
Od rana szykowałam się do ślubu. Najpierw ubrałam suknie ślubną długą białą, później makijażystka robiła mi piękny makijaż. Zrobiła mi piekną lekką nude szminkę jasną, róż na policzkach, lekkie rzęsy, złote cienie na powiece i leciutki kontur twarzy, ponieważ chciałam mieć naturalny makijaż, a nie jak Kim Kardashian całą szpachlę na twarzy. Włosy zrobiła mi fryzjerka. Miałam lekko falowane włosy z koczkiem na tyle. Ubrałam kolczyki z perłami, żeby pasowały do naszyjniku od Adriena też z perłami. A na drobne rzeczy miałam piekną białą torebkę kształtu bagietki od Willa. Adrien był ubrany w czarny garnitur z bialą koszulą i szarym krawatem, a włosy miał ułożone żelem do tyłu.
Byliśmy już gotowi mieliśmy wszystko czego trzeba było, lecz nagle mi spadł i zgubił się kolczyk. Byłam już wystraszona, że przeze mnie się spóźnimy na własny ślub, ale Adrien pochylał się i poszukał kolczyka, który znalazł pod szafką. Byłam w szoku, że Adrien znalazł ten kolczyk, ponieważ był mały i ledwo widoczny. Ja o mało co nie zaczęła bym płakać gdyby ten kolczyk się nie znalazł na szczęście Adrien mnie uspokajał i znalazł go. Już na 100% gotowi do ślubu wsiedliśmy do wynajętego przez Adriena na czas ślubu Lamborghini koloru białego. Tak białego, że aż lśniącego połyskiem swojej czystości. Auto miało na sobie kwiaty i ozdoby ślubne idealnie komponujące się w nasze ozdoby na sali koloru białego i szarego. Dzień rozpoczynał się cudnie, gdyby tylko ując stres przez jeden kolczyk, a tak dzień cudowny. Przyjechaliśmy do koscioła, a za nami zjeżdżała się cała rodzinka po kolei zaczynając od Vincenta z Grace i dzieciakami kończąc po Tonym i Shanie. O godzinie 12:00 zaczęła się ceremonia ślubna gdzie po raz pierwszy miałam obrączkę na sobie i po raz pierwszy pocałowałam Adriena w usta z tak wielką miłością włożoną w jeden pocałunek na ślubie. Szczerze przez ten pocałunek trochę się bałam, że Dylan wyjdzie na środek i zacznie rozdzielać mnie z Adrienem, ale na całe szczęście on tylko siedział i obserwował, bo wiedział, że Martinia by się wstydziła za niego, że psuje ślub własnej siostry. Po pocałunku, obrączkach i formułkach o miłości, które ja i Adrien musieliśmy powtórzyć, pojechaliśmy na salę weselną przepięknie udekorowaną kwiatami. W tym samym momencie dręczył mnie smutek i tęsknota z powodu braku mojej mamy i babci w tak ważnym dla mnie dniu, lecz zabawa na chociaż chwilę tę dręczącą myśl zbiła z mojego umysłu. Ogólnie było mega zabawnie, szczególnie gdy ciocia Maya zaczęła tańczyć na parkiecie. Po jakimś czasie tylko ja z Adrienem byłam na parkiecie, po to by zatańczyć pierwszy taniec. Był to taniec do piosenki "Perfect" Ed'a Sheeran'a. Taniec był cudny, szczególnie że było parę unoszeń mnie w górę przez już mojego męża Adriena. Po tańcu zasiedliśmy do wspólnego posiłku skladającego się z przystawki, którą było sushi z krewetkami i sosem sojowym, lub też wasabi. Jako danie główne zostały podane na złotej tacy hamburgery, corn dogi, naleśniki z syropem klonowym w małym ozdobnym słoiczku do podania i Buffalo Wings. Wszystko było smaczne. Jako napój każdy miał wybór. Wybory były ciekawe, lecz tak jak chcieliśmy bezalkoholowe. Były to woda, sok truskawkowy, Sprite, Pepsi i Fanta.
Na kolację weselną dostaliśmy tym razem na srebrnej tacy hot dogi, sandwiche i hash browns. Oczywiście Shane napchał się jedzeniem strasznie, aż Dylan z Tonym się śmiali, bo Shane musiał wszystkiego spróbować. Muzyka była całkiem spoko i fajnie przemyślana. Najbardziej ze wszystkich utworów podobał mi się "Another Love". Po ukończonej imprezie na sali przyjechało spowrotem po mnie i Adriena białe Lamborghini, gdy przyjechaliśmy do naszego tymczasowego mieszkania otworzyliśmy prezenty ślubne. Były to 2 grubsze koperty od Wujka Montego i Cioci Mai oraz Vincenta i Grace, z tych dwóch kopert wyszło w sumie 200 000 000 milionów. Potem był zestaw dwóch cienkich naszyjników ze złota dla mnie i Adriena od Dylana i Martini. Następnie Zestaw 2 kubków i breloków z naszymi imionami od Tonego, od Willa dostaliśmy klucze do naszego ulubionego i wymarzonego mieszkania, które mieliśmy kupić po ślubie, a na samym końcu był prezent od Shane'a. Był to cieplutki kocyk do naszego nowego domku z dwoma poduszkami. Wszystkie prezenty były cudne i się bardzo cieszyliśmy, ale dla nas najlepszym prezentem było to, że w końcu jesteśmy małżeństwem. Byłam pełna po kolacji i wszystkich daniach, więc kolacji nie zjadłam, a Adrien zjadł tylko jedną malutką kanapkę z szynką i serem. Ja mimo, że nie chciałam musiałam zmyć przepiękny makijaż i zburzyć piękne loki z koczkiem i umyć włosy. Było mi szkoda, ale jeszcze kiedyś będzie idealna okazja na taką fryzurę, albo nawet i inną. Po kąpieli chwilę pobyłam jeszcze z moim mężem i przeglądaliśmy internet, w poszukiwaniu mebli do nowego domu. Po jakiejś godzinie położyliśmy się spać cali opadnięci z wszystkich sił. Ten dzień zmienił wszystko w całym moim życiu i nigdy go nie zapomnę. Zawsze zostanie w mojej pamięci.
CZYTASZ
Rodzina Monet Diament • Tom 4 część 1
Novela JuvenilDziś ja tworzę własną część Rodziny Monet. Na moich zasadach. Postacie zaczerpnięte z ksiązki Weroniki Anny Marczak @werkapisze 🫶🏻