Prolog

975 33 4
                                    

Przyleciałam do Los Angeles pełna nadziei i nowej energii. Zostawiłam w Polsce dawne życie i smutki.
Dzięki świetnym wynikom w nauce zdobyłam stypendium w prestiżowej szkole za oceanem. Jako wychowanka domu dziecka nie miałam nikogo bliskiego. Nie miałam domu, rodziny, nikogo, kto trzymałby mnie w kraju. Zdecydowałam się na podróż, która okazała się być podróżą życia.

Pamiętam pierwsze chwile, kiedy stanęłam na ulicy pomiędzy wieżowcami, które sięgały chmur. Czułam się wtedy jak mały punkcik, jakby przygniatał mnie ogrom tego wszystkiego, co znajdowało się wokół. Nigdy nie byłam w tak wielkim mieście, nie widziałam również tylu neonów i telebimów na raz. Tutaj nikt się nie zatrzymywał, każdy dokądś gnał.

Na początku zamieszkałam w akademiku, ale to wielkie miasto i chęć jego poznania doprowadziły do oblania kilku egzaminów już na pierwszym roku. Cofnięto mi połowę stypendium i kazano opuścić akademik. Dano mi na to miesiąc, żebym mogła coś znaleźć. Byłam zmuszona także poszukać pracy, bo połowę czesnego musiałam opłacać sama. Gorączkowo rozglądałam się za pracą i mieszkaniem.

Znalazłam ogłoszenie, że poszukują kelnerki w barze na obrzeżach miasta. Udałam się na rozmowę i dostałam posadę. Znalazłam również mieszkanie. Nie było to nic specjalnego, wręcz przeciwnie. Nieciekawa dzielnica, obskórna kamienica i klitka wielkości kartonowego pudełka, ale nie mogłam wybrzydzać. Na nic lepszego w tamtej chwili nie było mnie stać. I tak moja próżność i ciekawość „Miasta Aniołów" doprowadziły do tego, że dość brutalnie ściągnięto mnie na ziemię.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam co los zgotuje mi w przyszłości.

DZIEWCZYNA ZNIKĄD Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz