5. Może tym razem się uda?

2.2K 50 0
                                    

Następnego dnia bliznowaty pojawił się w towarzystwie jakiegoś mężczyzny. Okazało się, że był on lekarzem. Zbadał mnie, podłączył kroplówki a później szeptał o czymś z bliznowatym. Jak się okazało byłam odwodniona, niedożywiona, miałam wstrząs mózgu, poobijane wszystkie żebra i kilka innych zdaniem doktorka „niezagrażających życiu" dolegliwości.

Przez następne dwa dni wpadał do mnie tylko niebieskooki, zawsze tylko na chwilę, dawał mi coś do jedzenia a później leki przepisane przez doktora. Kiedy szliśmy do łazienki czekał na mnie przed drzwiami. Nie rozmawialiśmy ze sobą prawie w ogóle, ponieważ zaraz po posiłku lub powrocie z łazienki zaklejał mi usta i wiązał ręce. Węzy które robił nie wbijały mi się jednak w skórę. Nie byłam w stanie się z nich uwolnić, ale jednocześnie nie sprawiały mi one dodatkowego bólu, może poza tym, że było mi cholernie niewygodnie. Czułam się coraz lepiej co nie zmieniało faktu, że nadal było źle.

Kolejnego dnia weszli wszyscy troje. Bliznowaty, Łysy i Marcin.

Zarówno Marcin jak i Łysy mieli mocno poobijane twarze. Wyglądali naprawdę kiepsko. Czyżby brali udział w jakiejś bójce?

- Stęskniłaś się złotko? - rzucił drwiąco czarnowłosy. - Ja za Tobą bardzo.

- Mam coś dla Ciebie, dziwko. - zaczął Łysy i wyjął z plecaka kij bejsbolowy. - Będziemy mieli czym trenować. - powiedział i zamachnął się.

- Uderz ją kurwa chociaż raz a obiecuję Ci, że tym razem nie wyjdziesz stąd żywy! - warknął bliznowaty.

- No co ty szefie... ja tak tylko dla zabawy. - zaczął Łysy.

- Wiem. Po waszej ostatniej akcji leżała 3 dni nieprzytomna też dla zabawy. Zobaczę na jej twarzy chociaż jednego siniaka a was zabije. I nie będę pytał który jej to zrobił. Wyrażam się jasno!?

- Tak. - odparli obaj.

Gdy Łysy z Marcinem wyszli brunet podszedł do mnie i ściągnął mi z ust taśmę.

- Proszę rozwiąż mi ręce. Cała krew mi z nich odpłynęła. - powiedziałam bliska płaczu.

- Nic z tego. Zaczynasz czuć się lepiej więc nie można Ci ufać. - od bruneta wyraźnie czuć było alkohol. - Zaraz znów zrobisz coś głupiego a ja nie mam zamiaru się z Tobą dochodzić.

- Obiecuję, że nic nie zrobię. - byłam gotowa go nawet błagać.

- Jeden zły ruch i Cię dosłownie zabiję, już teraz wszystko mi jedno, załapałaś?

- Tak.

Brunet podszedł do mnie i rozwiązał mi dłonie. Nie zaatakowałam, usiadłam jedynie na łóżku i spojrzałam na niego.

- Pozwól mi się wykąpać. - zaczęłam cicho. - Siedzę tutaj już dość długo, chyba. Przecież w łazience jest prysznic.

- Nie zasłużyłaś sobie.

- Od dzisiaj będę się bardziej starała. Proszę, cała się lepie. - to było lekkie niedomówienie. Czułam się fatalnie i tak też wyglądałam. Krew, pot i łzy dosłownie oblepiały moje ciało.

W tym momencie do środka wszedł Marcin.

- Wolna jest łazienka? - zwrócił się do niego brunet.

- Pewnie tak. Przypilnować księżniczki?

- Nie trzeba. To księżniczka idzie pod prysznic. - rzucił spokojnie.

- Więc ja chętnie pójdę z nią. - w drzwiach stanął Łysy. - Przy okazji wypróbuje tą cnotkę. Lubisz pewnie na ostro co suko? - mężczyzna ruszył w moją stronę.

Destrukcyjna MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz