Rozdział 41: Tajemnice

511 32 22
                                    


Zawiózł mnie do naszego domu. Tfu, co ja pieprzę. Do swojego domu, a następnie zaprowadził w kierunku pokoju, w którym nigdyś spałam. Weszliśmy tam razem i gdy już znaleźliśmy się w pomieszczeniu, Aiden zamknął drzwi na klucz.

Długo nie musiałam czekać na to aż rzuci mnie na łóżko, a potem...

No właśnie, potem nie zadziało się nic co myślałam, że mogłoby się zadziać. Aiden okrążył łóżko i usiadł na miejscu, na którym kiedyś spał. Patrzył się na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

- Co się dzieje? - zapytałam zmieszana.

- Nic, Angel, nie zamierzam cię krzywdzić. - odpowiedział wzruszając ramionami.

Co? To po co my tu...? Co?

Kiedyś zrozumiesz, że niektóre złe rzeczy, które robiłem były tylko dla ciebie. A niektóre pomimo tego, że cię kocham - no to sobie znalazł czas na bycie enigmatycznym. W przeciwieństwie do niego nie byłam pieprzonym geniuszem o ponadprzeciętnie wysokim IQ.

- Możesz jaśniej?

- Nie. - odpowiedział prosto - I nawet siłą ze mnie nie wyciągniesz.

Wpatrywał się we mnie z tak wielką tęsknotą jakby to miało być naprawdę nasze ostatnie spotkanie. To uczucie było tak oczywiste, że nawet jego poker face nie był w stanie go zakryć.

- Aiden co my tu robimy?

- Musimy porozmawiać. Herbaty? - zapytał, a następnie wstał z łóżka.

- Bez proszków w środku?

Zmrużył oczy, ale nie zareagował.

- Zostań tu, zaraz ci przyniosę herbatę. - uśmiechnął się kwaśno.

- Czemu nie możemy porozmawiać w salonie?

- Bo to prywatna rozmowa, której uwierz, nie chciałabyś przeprowadzać w towarzystwie innych, a zawsze ktoś z pomocy domowej mógłby kręcić się w pobliżu.

Wyszedł z sypialni, zostawiając mnie jedynie w towarzystwie narastających wątpliwości i domysłów. Aiden zachowywał się bardzo dziwnie, nawet jak na niego.

W restauracji był porywczy, w domu zupełnie opanowany, pomijając pierwszą scenę w sypialni.

O co chodziło? Czy to jakiś matrix?

Wyszłam z pokoju, dostrzegając, że drzwi zostawił otwarte, a następnie wybiegłam do kuchni nie miałam sił na te niedopowiedzenia. Pędziłam ile sił w nogach, aż w końcu natknęłam się na Aidena.

- Co tam? - wydawał się całkiem pogodny - Nie potrafisz nawet poczekać na mnie w pokoju? Hm?

- No bo niczego nie rozumiem i czuję się jak w potrzasku - powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Pewnie wyjdziesz z tego domu z jeszcze większym mindfuckiem, za co kiedyś mi podziękujesz. Zadzwoń do Brandona, żeby był tu za godzinę. Tylko niech się nie śpieszy, bo musimy porozmawiać.

Poważnie? Znaczy, no dobra...

Po powrocie do pokoju wykręciłam numer Brandona i zadzwoniłam, aby po mnie przyjechał. Zdziwił się, że byłam w domu Aidena, ale gdy powiedziałam mu, że to nie do końca moja wina i Clark chciał porozmawiać ze mną na osobności, wydawał się zrozumieć. I to mi się w nim podobało.

Za to kompletnie nie podobało się to Aidenowi. Słuchając tego co mówił Brandon, zaczął się krzywić.

- Wiedząc o wszystkim co ci zrobiłem, a Angel, ja wiem komu i co powiedziałaś - pokiwał głową jakby chciał jeszcze bardziej potwierdzić swoje słowa - Brandon puścił cię samą na spotkanie ze mną. To było naprawdę głupie.

Psychopata (Gaslighter) [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz