Prolog

179 12 0
                                    

#SOFvx


OLYMPIA

Od paru dobrych godzin, zajmowałam miejsce pod ścianą na korytarzu w szpitalu. Podobnie jak reszta obecnych, czekałam na pojawienie się lekarza, który przeprowadzał operację. Miałam wrażenie, że wszyscy obawiali się odezwać i przerwać dręczącą ciszę. Byłam wręcz przekonana, że tak było. Do czasu. Z letargu wyrwał nas głośny huk drzwiami. Momentalnie spojrzeliśmy na sprawcę całego wydarzenia.

Archer Kane.

Nawet z odległości paru metrów, nie dało się nie dostrzec, jak bardzo był zaniepokojony i jednocześnie nabuzowany. Nie trudził się na przebranie po meczu. Po jego zakończeniu dostał telefon od ojca, że jego brat bliźniak leży w szpitalu.

Sama przyjechałam tu prosto z imprezy. Czułam się fatalnie. Cały alkohol zdążył już ze mnie wyparować. Miałam wrażenie, że czas niemiłosiernie się dłużył.

– Dlaczego nie zadzwoniłeś wcześniej? – usłyszałam jego zdenerwowany głos. Patrzył na swojego ojca z prawdziwym mordem w oczach.

– To był wypadek samochodowy. Nie ma żadnej ofiary śmiertelnej, a August...

– Jednak mój brat jest cały czas w trakcie ciężkiej operacji. A ja dowiaduję się tego w między czasie – parsknął gorzko. – Naprawdę fakt mojej obecności na meczu był ważniejszy, niż przyjazd tutaj?

– To nie było konieczne – odparł ozięble, na co zmarszczyłam brwi. Nie miałam prawa się odezwać, nie czułam takiego zobowiązania. Jednocześnie ciężko słuchało mi się ich wymiany zdań.

– Nie kłóćcie się tutaj – wtrąciła matka chłopaka, przeskakując spojrzeniem z jednego na drugiego.

Pioruny aż trzaskały nad głowami mężczyzn. Obaj byli wystarczająco zdenerwowani, a ta rozmowa ani trochę nie pomogła.

Odchrząknęłam, a kiedy skupiłam na sobie uwagę Archera, wskazałam ruchem głowy, aby zajął miejsce obok mnie. Nie mieliśmy dobrych relacji. Nie byliśmy przyjaciółmi, tak jak ja i jego brat. To August był jedyną osobą, która jakkolwiek zacierała nasze ścieżki.

– A ty czego tutaj szukasz? – zmrużył oczy, a ton jego głosu stał się jeszcze chłodniejszy.

– Archer – upomniała go matka.

– Mam prawo tu być. Zadzwoniła po mnie wasza mama.

– Nie przypominam sobie, żebyś należała do rodziny, a ponoć tylko ona może się tutaj znajdować.

Wstałam, ledwo sięgając mu do szyi. Uniosłam podbródek i złapałam z nim kontakt wzrokowy.

– Musisz być taki wredny? Masz do mnie problem, bo pojawiłam się w szpitalu, gdzie leży mój najlepszy przyjaciel, poważnie? – prychnęłam zirytowana.

– Jestem wredny, bo mnie wkurwia twoja obecność – wyjaśnił oschle.

– Jakie to typowe z twojej strony – skomentowałam, podjudzając go jeszcze bardziej.

Nie zdołał odpowiedzieć, bo drzwi, prowadzące na salę operacyjną, otworzyły się, a przed nami stanął lekarz, który prowadził operację Augusta. Państwo Kane osaczyli mężczyznę z obu stron i oczekiwali informacji odnośnie do stanu zdrowia syna. Stałam krok dalej, mimo to doskonale słyszałam każde słowo.

– Operacja zakończyła się sukcesem. Syn nie odniósł większych obrażeń wewnętrznych, co jest dobrą wiadomością.

– A co jest złą? – rozmowy podjęła się pani Kane.

– Jego powrót do zdrowia potrwa znacznie dłużej, niż państwo myślą – odparł bez większego problemu. – Jego noga będzie w gipsie przez kolejne parę tygodni i dopiero potem będziemy mogli zająć się rehabilitacją, która przy jego urazie zajmie minimum trzy miesiące.

– To niemożliwe. August za trzy miesiące startuje w międzynarodowym konkursie tanecznym – oznajmiła głucho pani Kane, a ja miałam wrażenie, że w moim uszach coś nieprzyjemnie piszczy.

– Państwa syn będzie musiał zrezygnować z tańca na czas nieokreślony. Przykro mi.


vsanax

[start 10.01.2024]

Storm Of Feelings [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz