*ROZDZIAL NIE SPRAWDZONY*
Jeszcze przed wyjazdem do Ameryki zaczęłam coraz bardziej akceptować siebie oraz mój wygląd, jednak nie trwało to przez dłuższy czas. Trwało to do czasu kiedy zobaczyłam inne dziewczyny. Naprawdę zadziwia mnie jak one wszystkie zatrzymują te wspaniałe i idealne figury przy takich ilościach fast foodów. A o lśniącej i nawilżonej cerze już nie będę wspominać.
Jednak co do moich relacji z Louisem... Cóż, sprawy nie mają się najlepiej. Zaczęliśmy toczyć praktycznie codzienne kłótnie czy to w domu czy w szkole. Zdarza się nawet na mieście. Ja po prostu nie mam do niego cierpliwości. On po prostu... Wkurwia mnie to jak strasznym idiotą jest, a zarazem przystojny jak diabli. Osobiście uważam, że charakter jest ważniejszy, ale on ma to coś w tych piwno-zielonych oczach...
W szkole zaś sprawy mają się... no cóż, myślę, że normalnie. Znalazłam sobie przyjaciół z którymi spędzam każdą możliwą chwilę w tym budynku. Ale rzecz jasna znalazłam sobie również "wroga", choć bardziej powiedziałabym, że to wróg znalazł mnie. A mówiąc to mam na myśli Victorię rzecz jasna, która obserwuje mój każdy możliwy ruch. Gdyby nie fakt, że ma ona obsesję na punkcie Louisa, to pomyślałabym, że ma obsesję na mnie.
- Cora? Cora obudź się. - usłyszałam głos pani Moudry.
- Tak, słucham? - kurwa zasnęłam na lekcji jednej z bardziej surowych nauczycielek.
- Proszę zostań chwilę po lekcji.
No świetnie. Gdyby mało mi było kłopotów to narobiłam ich sobie jeszcze więcej zasypiając na lekcji matematyki. Myślicie, że matma jest trudna? To spróbujcie się jej uczyć po angielsku. To się dopiero nazywa czarna magia.
- Co się dzieje Cora? - zapytała pani Moudry, gdy wszyscy pozostali wyszli z klasy.
Mam szczęście, że to akurat na jej lekcji zasnęłam, gdyż ona jest jeszcze wyrozumiała. Co innego gdybym zasnęła na zastępstwie z panem Kim. Niby jestem tu dopiero drugi miesiąc, ale ten gość dał mi nieźle popalić w kość.
- Nic się nie dzieje, wszystko dobrze. Po prostu ostatnio źle sypiam.
- Normalnie zapytałabym się ucznia czy dzieje się coś w domu, czy ma jakieś problemy. Ale wiem, że mieszkasz w domu jednej z najbardziej kochających rodzin tutaj, więc przypuszczam, że tutaj chodzi o to drugie. A może chodzi o Louisa? Dokucza ci z innymi chłopcami?
- Nie, wszystko w porządku. Prawda może nie przepadamy z Louisem za sobą, ale jego rodzice chyba zabiliby go gdyby pozwolił żeby stała mi się krzywda, a tym bardziej gdyby sam mi ją wyrządził. - zaśmiałam się niepewnie.
Pani Moudry popatrzyła na mnie przez krótszą chwilę z lekkim uśmiechem na twarzy wywołanym moimi słowami po czym powiedziała, że jakby coś się działo to mam jej o tym natychmiast powiedzieć i puściła mnie na resztę przerwy.
Była to akurat przerwa na lunch, więc popędziłam jak najszybciej na stołówkę, gdyż kiedy raz spóźniłam się na nią dwie minuty Addison była już gotowa wzywać policję.
- Gdzieś ty była! - oburzyła się Addison, gdy usiadłam przy naszym stoliku. - Miałam już dzwonić po prywatnego detektywa mojej mamy!
- Pani Moudry zatrzymała mnie na chwilę.
- Po co?
- A takie tam... Mówiła, że świetnie sobie tu radzę i tak dalej.
- No to masz szczęście, bo pani... Co do nędzy kurwy! - Addison rozszerzyła swoje piękne zielone oczy tak, że wyglądały teraz jak dwie pięciozłotówki.
CZYTASZ
Love's a game
Teen FictionNigdy nie dogadywałam się za bardzo z moją rodziną i nigdy też nie czułam się jej częścią. Bywało nawet tak, że nie czułam się dobrze w jej towarzystwie. Zwyczajnie byłam, jestem i zawsze będę dla nich czarną owcą w rodzinie. Dlatego wymiana uczniow...