15. ZOE

818 48 10
                                    


Miłego czytania ❤️
----------------------------

Aksamitny głos Noah rozbrzmiał w pokoju. Przełknęłam ślinę, przyspieszając kroku. Wiedziałam, że za mną pójdzie.

Co więcej.

Właśnie na to liczyłam.

Jego kroki roznosiły się po holu, odbijając od dębowych desek. Noah złapał moją dłoń odwracając w swoją stronę. Staliśmy twarzą w twarz. Żadne z nas się nie odezwało. Wpatrywaliśmy się w siebie wygłodniałym wzrokiem. Czułam, jak moje serce bije w szaleńczym tempie. Rozchyliłam wargi, oddychając coraz ciężej.
Przybliżył się.
Chryste, zaczynałam płonąc wewnątrz pod wpływem samego spojrzenia. Zwilżyłam językiem spierzchnięte wargi, nadal stojąc w bezruchu; wpatrując się w ciemne tęczówki. Powoli dochodziły do mnie dźwięki rozmów toczących się w jadalni i subtelny dźwięk sztućców uderzających o porcelanową zastawę.

— Czy ty naprawdę powiedziałaś, że potrzebuję męskiego wzorca? — zapytał z wyraźnie wyczuwalną zadziornością w głosie.

— A nie potrzebujesz, Gambino?

— Potrzebuję wielu rzeczy, lecz nie od Woronowa lub kogokolwiek innego, lecz od ciebie.

Natychmiast spoważniałam. Noah, nie czekając ani chwili dłużej, ułożył ciepłe dłonie na moich policzkach. Krew moich żyłach zawrzała, a skóra przyjemnie zamrowiła w chwili, gdy nasze ciała znów się zetknęły. Gambino otworzyć drzwi do jednego z pokoi. Nie opierałam się. Ba! Sama wyprowadzałam pierwsze kroki, zaciskając dłonie na ciemnej koszuli.

Jego dłonie błądziły tęsknie po moim ciele. Z cichym westchnieniem, wsunęłam dłonie w ciemne kosmyki, przyciągając go jeszcze bliżej.

Nie zawahałam się.

Pocałowałam go, bezwstydnie spijając z jego ust każdy, gardłowy pomruk, zachęcający mnie do dalszego działania. Zaczęłam wyjmować ciemny materiał ze spodni, by już po chwili cieszyć się ciepłem skóry. Jego mięśnie napięły się, gdy wbiłam paznokcie w stalowe mięśnie. To wystarczyło, by Noah stracił resztki zahamowań. Nie odrywając ode mnie ust, złapał mnie za pośladki i podsadził do góry. Oplotłam go nogami, czując w najwrażliwszym punkcie wyraźną erekcję. Posadził mnie na komodzie. Uderzyłam plecami o ścianę. Zaczęłam szarpać za skórzaną klamrę paska, wbijając się zębami w soczystą wargę. Poczułam, że się uśmiecha. W chwili, w której rozpięłam sprzączkę, szarpnęłam za materiał, strącając stojącą tuż obok wazę.

— Cholera! — pisnęłam, cudem łapiąc rant naczynia znajdującego się nad krawędzią. — O mały włos — bąknęłam pod nosem, nadal wisząc nad krawędzią, przytrzymywana przez świra Gambino. Zdmuchnęłam z oczu włosy, ograniczające mi pole widzenia. — Tego, Sophia, na pewno by nam nie darowała. To pamiątka po babci. Gdziekolwiek nie pojedzie, taszczy ze sobą ten... — zawiesiłam głos. Zmarszczyłam brwi, wypowiadając krótkie sylaby, wciąż patrząc na kolorowe malowidło zdobiące archaiczne naczynie. — Baaa-dzieew.

Wróciłam spojrzeniem do Noah, zaciskając kurczowo wargi. Mężczyzna usadził mnie w pionie. Oparł dłoń o ścianę tuż obok, a na jej grzbiecie czoło. Niespodziewanie zaczął się śmiać gardłowo. Patrząc przed siebie, na gładką połać drzwi, zawtórowałam mu nie zwlekając ani minuty dłużej. Nie byłam w stanie się powstrzymać. W efekcie, oboje śmialiśmy się niczym wściekłe hieny na haju, znajdując się w ciut komicznym położeniu. W końcu oparłam plecy o ścianę, stawiając szkło na blacie.

Noah wsunął palce lewej ręki w moje włosy, opierając jej grzbiet na kości policzkowej. Wtuliłam się w jej ciepło, przymykając powieki.

To było uzdrawiające.
Ten beztroski śmiech.

Podziemny układ. Vendetta [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz