Prolog

416 19 7
                                    

Wypuszczam prolog wcześniej, dalsze rozdziały standardowo w niedzielę. Planuje wypuścić 3-4. 

Witam was w II części trylogii Dark Triad. Jeżeli czytaliście Gaslightera i jesteście ze mną dłużej to trochę się już znamy. Mam nadzieję, że akcja Superiora przypadnie wam do gustu. 

Nowe tajemnice wyjdą na wierzch, zawiążą się nowe przyjaźnie oraz sojusze, a także dużo emocji. No i mam nadzieję, że przypadną wam do gustu dzieciaki:)

__

Przez szesnaście lat byliśmy najbardziej szczęśliwymi ludźmi pod słońcem i nawet nie podejrzewaliśmy, że zdarzy się coś co będzie kazało nam wrócić do przeszłości, od której tak bardzo pragnęliśmy uciec. Niestety jednak życie bywało przewrotne.

Około północy usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam od stołu, przy którym siedzieliśmy wraz z Brandonem nad przygotowanym przez niego spaghetti.

- Ciekawe kogo niesie o tej porze? - odparłam, a on zaraz za mną się zaśmiał, że takim zdaniem rozpoczynają się wszystkie horrory. Byłam nieco lękliwa, więc podeszłam do drzwi bardzo powoli, odbezpieczyłam je, poruszyłam gałką i otworzyłam. Widok, który mnie przywitał sprawił, że stanęłam jak porażona.

- Kto to jest, Ave? - Brandon zawołał z salonu.

Widok, który mnie przywitał, wprawił mnie w kompletne osłupienie.

Kurwa. Wiedziałam, że któregoś dnia się tak stanie, ale nie sądziłam, że dojdzie do tego tak szybko.

- Policja. Z naszymi. Dziećmi.

Za bardzo rozpuściłam te matoły.

I wiem mówienie o własnych dzieciach, że są matołami z pewnością nie należało do najbardziej wychowawczych zachowań, ale kiedy zobaczyłam ich w obstawie miłych panów policjantów na czele z panią policjant, nie mogłam się powstrzymać od tej myśli.

- Dzień dobry, państwo są rodzicami? - zapytała wyuczona policjantka, gdy dołączył do mnie Brandy.

- Tak - odpowiedziałam spokojnie.

- Czy mogę zająć chwilę? - powiedziała, a gdy skinęłam głową wprowadziła nawalonych Dylana i Barbie oraz zupełnie trzeźwą Chelsea. Panowie, którzy z nią byli udali się z powrotem do swojego samochodu, a ja cieszyłam się, że wraz z Brandonem będziemy mieli przewagę liczebną.

Dzieciakom kazałam usiąść na kanapie, a pani policjantce przy stole. Zaproponowałam jej herbaty, którą przyjęła. Nie była to co prawda herbatka o piątej, ale na dworze było dość zimno, biorąc pod uwagę, że mieliśmy październik.

- Wie pani gdzie znaleźliśmy te dzieci?

Czułam, że odpowiedź mnie zaskoczy. Pokręciłam głową oddając policjantce pole do popisu.

- Nie, ale już za nie przepraszam - odparłam usłużenie, plując sobie w brodę, że to nie ja podjęłam się przygotowania herbaty tylko mój mąż. Teraz musiałam świecić oczami za te małolaty.

- Powiem tak, sprawa nie wygląda najlepiej tym bardziej, że są w to zamieszane władze szkoły.

Ja pierdolę, co oni zrobili?

Spojrzałam na dzieci z gromami w oczach. Będą jutro na kacu szorować wszystkie fugi w tym domu i jeszcze włączę głośną muzykę.

- Co się stało?

- Nic takiego, mama... - odparł Dylan, a ja natychmiast go uciszyłam. To nie od niego chciałam usłyszeć jak przebiegł dzisiejszy wieczór.

W międzyczasie przyszedł Brandon z czarną herbatą, którą podał kobiecie i usiadł koło mnie. Teraz nasz wstyd mogliśmy rozdzielić po równo. Uff.

SuperiorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz