/5/

362 26 29
                                    


Tae zapukał do drzwi gabinetu Jimina z szybko bijącym sercem. Czuł się odpowiedzialny za to, jak potoczyło się ich spotkanie na siłowni, więc ustalanie ostatnich spraw związanych z przyjęciem, nie było mu na rękę. Wiedział jednak, że ukrywanie się niczego nie zmieni, a dodatkowo może źle wpłynąć na ich kontakt.

Zaczynało mu już zależeć na przyjaźni z Parkiem. W zasadzie...nie wiedział, czy może tak nazwać ich relację, był natomiast pewien, że chce iść w tę stronę. Jimin miał w sobie dużo wrażliwości i niesamowitą przenikliwość, jakiej nie spotkał u żadnej osoby, do tej pory. Nieraz czuł się przez to obnażony, ale nawet wtedy nie potrafił zignorować, jak wartościowe to było. Mężczyzna dał mu coś, czego jeszcze nigdy nie doświadczył. Ciepło, niepodszyte zainteresowaniem seksualnym, ani wymaganiami. Bardzo to doceniał.

Wszedł do środka i tym razem nie dał się przytłoczyć chmarze dekoracji, a Jimin już wstawał od swojego biurka, by do niego podejść.

-Tae! - przywitał go ze swoim zwyczajowym uśmiechem - gotów na domknięcie przygotowań?

Pokiwał głową znacznie bardziej ochoczo, niż to rzeczywiście czuł i dał się zaprosić gestem na kanapę. Do tej pory ustalili formalne rzeczy, a także styl i akcent kolorystyczny. Teraz Jimin przedstawiał mu detale. Podsunął obrusy, które miały się znaleźć na stole (Tae wybrał klasyczny, czarny jedynie ze srebrnym obszyciem), pokazał propozycje świeczników (najbardziej spodobały mu się ciężkie, masywne, jednak wiedział, że Jungkook wolałby proste, nierzucające się w oczy, więc to na nie wskazał palcem), przedstawił katalog kwiatów z zaznaczonymi stronami (tutaj Kim musiał bardziej polegać na koledze i jedynie zawęził mu wybór do kilku z puli). Wszystkie te drobne rzeczy zajęły im ponad godzinę i gdy skończyli Jimin przeciągnął się na swoim końcu kanapy.

-Dobrze - zakomunikował Park - pomyślę jeszcze o tych kwiatach, uwzględniając twoje dzisiejsze wybory i widzimy się za tydzień na przyjęciu.

-Powiem ci, że bez ciebie nie dałbym rady. Dlaczego imprezy są takie trudne? - Jęknął Taehyung i opadł na poduszki.

-Bo to wymaga łączenia wiedzy z wielu dziedzin, ale poradziłbyś sobie, tylko zajęłoby to więcej czasu - zaśmiał się Jimin i wstał, strzelając stawami - ja mam na dzisiaj koniec.

Tae rozpromienił się na tę informację, bo już wcześniej planował zadać to pytanie. Poderwał się na równe nogi i chwycił kolegę za ramię.

-Pójdziemy na obiad?! - zaproponował i widząc zaskoczenie na twarzy Parka, dodał pospiesznie - ja stawiam. Za twoją ciężką pracę.

-Tae...-głos Jimin był delikatny, jednak dało się w nim wyczuć karcącą nutę - płacisz mi za moją pracę, nie musisz mi jeszcze stawiać obiadu.

Poczuł się zawstydzony. Coś podobnego usłyszał od Jungkooka po ich spotkaniu na siłowni, jednak wtedy, to zignorował, zrzucając na złość partnera. Zmieszał się, czując rumieniec na policzkach, co najwyraźniej rozmiękczyło serce Jimina, bo sam kontynuował temat.

-Jeśli chcesz, to możemy się wybrać na obiad. Niedaleko jest tradycyjna Koreańska restauracja.

                       Zajęli jeden z ostatnich wolnych stolików i zamówili swoje dania z obszernej karty, Tae domówił również wino dla siebie, bo Jimin odmówił, zasłaniając się koniecznością wysłania jeszcze kilku maili dziś wieczorem, a wolał nie pracować po alkoholu.

Do czasu nim nie dotarło ich jedzenie rozmawiali o błahych, codziennych sprawach, jednak gdy półmiski stanęły przed nimi odchrząknął, upijając wina ze swojego kieliszka.

-W zasadzie, to miałem ukryty motyw, by cię dzisiaj zaprosić - przyznał i parsknął śmiechem, gdy Jimin zamarł z mięsem w połowie drogi do ust - nic złego, tylko... chciałem cię przeprosić za akcję na siłowni. Jungkook jest w ciągłym napięciu i częściej warczy, niż rozmawia.

Park wyraźnie się rozluźnił, słysząc jak brzmi jego ukryty motyw, bo skupił się na swoim jedzeniu.

-W porządku - powiedział, wkładając do ust porcję ryżu - uważam, że nie musisz przepraszać za swojego partnera. Nie odpowiadasz za niego.

-To prawda - zgodził się, chociaż był zaskoczony takim podejściem do sprawy - ale to ja go wybrałem...i to ja go do ciebie zaciągnąłem.

-Myślę, że wybieramy partnerów, głównie ze względu na to, jacy są dla nas, a nie dla innych. Aczkolwiek, dopóki Jungkook nie wiedział kim jestem, to zawsze odnosił się do mnie raczej neutralnie na siłowni.

-Co masz na myśli? - zaciekawił się na tyle, że niemal zapomniał o swoim jedzeniu.

-To, że pewnie twój partner nie jest oschły dla wszystkich, tylko dla tych, o których jest zazdrosny...niezależnie od tego, czy ma powód, czy nie.

-Jesteś w tym naprawdę niezły - przyznał mu Tae z podziwem - widziałeś go jakieś trzydzieści sekund, ja powiedziałem o nim parę zdań, a ty już wiesz, że jest chorobliwie zazdrosny.

-Spędzam dużo czasu z różnymi ludźmi - odpowiedział wymijająco Park, wyraźnie zmieszany jego uwagą - i umiem wyciągać wnioski.

Pokiwał głową, jakby doskonale rozumiał o czym mówi Jimin. Fakt był jednak inny. Tae nie znał się na ludziach, nie potrafił zrozumieć wielu ich motywów, a domyślanie się ich emocji totalnie mu nie szło. Wychował się w rodzinie, gdzie silne były granice zewnętrzne i mało kto, kiedykolwiek przychodził do ich domu. Nim dotarł do podstawówki już nauczył się być sam, więc i tam nie nawiązał zbyt wielu relacji. Poznając Jungkooka i później tracąc pierwotne więzi zrozumiał, jak ważne jest posiadanie bliskich osób spoza rodziny. Jednak Jeon przez pierwsze lata pochłonął go całkowicie, a Tae dopiero teraz poznawał świat, który wykraczał poza jego szerokie ramiona.

Świat chaotyczny, nieprzewidywalny i momentami gwałtowny. Ale świat, w którym mógł poznać Jimina, usiąść z nim w restauracji i spróbować zrozumieć, jak ktoś o tak dużej wrażliwości widzi te same elementy życia, co on.

Pożegnali się znacznie szybciej, niżby chciał Taehyung i znacznie później niż tolerował to Jungkook od godziny wysyłając mu szereg ponaglających wiadomości.

Jimin obiecał, że pozostaną w kontakcie, a Tae mógł z uśmiechem na ustach, powrócić do domu, chociaż wiedział, że za drzwiami czeka go konfrontacja z partnerem.

~~~~

No dobrze, widzę, że się wkurzacie na Kookiego (ups), ale co z Tae? Jakieś przemyślenia? Bo Jimin, niby go rozgryza, ale chyba jeszcze nie do końca sobie wszystko uświadamia.

Widzimy się na imprezie (a tam będzie działo się dużo).

Skorupki [Taekook I Yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz