Stałam przed drzwiami gabinetu Rocco od trzech minut. Co chwilę unosiłam rękę, a zaraz po tym ją opuszczałam, nie mogąc się przełamać, by zapukać. Po kolejnych dwóch minutach to on otworzył drzwi niespodziewanie. Oparł się o futrynę i spokojnie powiedział:
– Miałem dać ci wybór, ale nie wytrzymam kolejnej minuty, wiedząc, że jesteś za drzwiami.
Zanim zaczęłam się zastanawiać, skąd mężczyzna wiedział, że biłam się z myślami, czy go odwiedzić, wychylił się w drzwiach i pokazał na jeden z rogów korytarza. Znajdowała się tam jedna z kamer. Poczułam się zawstydzona i zażenowana. Musiałam wyglądać w jego oczach jak niezdecydowany dzieciak.
– Wejdziesz? – zapytał i na ułamek sekundy zerknął na mój dekolt. Pożałowałam tak odważnego wyboru.
– Może innym razem?
Mężczyzna chwilę się nad czymś zastanawiał. Taksował z uwagą moją twarz.
– Kiedy będziemy już razem, często będziesz tutaj przebywać – powiedział z pewnością.
– Razem? – Uniosłam brwi, będąc zaskoczona jego otwartością.
Rocco nie rozważał innego scenariusza. Podobała mi się ta jego pewność siebie, ale też czułam, że trochę mnie przytłaczała.
– Dam ci czas, spokojnie – rzucił zwyczajnie.
– Dziękuję. – Parsknęłam bardziej z nerwów niż rozbawienia.
– Wejdziesz? – ponowił prośbę.
– Nie – powiedziałam nerwowo, ale nadal nie byłam pewna, czego chcę.
– Okej. – Wzruszył ramionami i zaczął zamykać drzwi.
– Ej! – Wyciągnęłam rękę w przód, by je zatrzymać. Przypomniałam sobie, po co, tak właściwie przyszłam. – Potrzebuję kod.
Westchnął niezadowolony. Bardzo łatwo można było go zirytować.
– Dwa, trzy, dziewięć, dziewięć. To dzisiejszy kod. Jutro o czternastej będzie zmieniony. Wtedy znów będziesz musiała pytać o nowy I mnie odwiedzić.
Przygryzłam wargę i pokiwałam głową na znak, że rozumiem. To wtedy poczułam, że nie chciałam tak zwyczajnie kończyć tej rozmowy.
– Wejdę – powiedziałam cicho i bez większego zastanowienia.
Rocco wciągnął do siebie dużo powietrza. Jego klatka znacznie się uniosła. Wyprostował się i wypuścił powietrze z powrotem. Nie byłam pewna, ale miałam wrażenie, jakby również stresował się tą sytuacją. Popchnął drzwi, by otworzyły się szerzej, a wtedy zauważyłam leżącą na wielkiej czarnej, zamszowej kanapie, Temidę.
– Nie zrobi ci krzywdy – zapewnił.
– Nie byłabym tego taka pewna – odparłam z grymasem na twarzy.
Bałam się jej.
– Ale ja jestem pewien. – Wyciągnął do mnie rękę.
Zerkałam co chwilę, to na jego rękę, to na jego twarz. Zaskoczył mnie i ponownie nie wiedziałam co zrobić. Po krótkiej chwili postanowiłam złączyć z nim swoją dłoń. Jego ręka była o wiele większa od mojej. W zasadzie mogłam ją całą schować w jego uścisku. Zdecydowanie poczułam się pewniej. Postawiliśmy kilka kroków w przód, a wtedy usłyszałam, jak drzwi się zamknęły.
– Temida, do nogi – polecił, a ja w strachu na to, że pies do nas podejdzie, przybliżyłam się znacznie do Rocco.
– Może lepiej jej nie denerwować i zostawić w spokoju? – szepnęłam.

CZYTASZ
Motyl | zakończona
RomanceOlivia Roy zostaje pod opieką starszego brata, kiedy jej rodzice giną w wypadku samochodowym. Kiedy dorasta, jest zmuszona zacząć pracę w domu jednej z nowojorskich rodzin. Pieniądze na kontach członków rodziny DeLuciano, nie pochodzą tylko z legaln...