24. Dziecko?

1.8K 140 2
                                    

- Ju-Justin? - zająkałam się.

Mężczyzna przeczesał palcami swoją grzywkę i głośno westchnął.

- Tak? - spytał ledwo słyszalnie.

Przełknęłam głośno ślinę.

- I.. I co teraz? - szepnęłam, a po moich policzkach spłynął strumyk łez.

Gdy Justin to zobaczył, otrząsnął się jakby z jakiegoś transu i podszedł do mnie, wycierając moje łzy.

- Pójdę teraz do sklepu i kupię ci test ciążowy. Dobrze? - uśmiechnął się delikatnie, a ja jedynie pokiwałam głową potwierdzająco.

-*-

- I jak, Mary? - usłyszałam głos mężczyzny dochodzący zza drzwi.

- Jeszcze chwila.. - powiedziałam cicho.

Po skończonej czynności, umyłam dłonie, chwyciłam test i wyszłam z łazienki. Justin patrzył na mnie wyczekując odpowiedzi.

- Musimy poczekać około pięciu minut. - oznajmiłam i ruszyliśmy do salonu.

To były chyba najdłuższe minuty mojego życia. Test leżał wskaźnikiem w dół. Chciałam odczekać dokładnie pięć minut. Bez zerkania.


- Minęło. - szepnęłam, gdy wreszcie doczekałam się tego momentu i drżącą ręką podniosłam ze stolika test.

Pozytywny.

Natychmiast zaczęłam płakać, a plastikowy test rzuciłam gdzieś w dal.
Kątem oka zauważyłam, że brunet go podniósł i sam spojrzał na wynik.

- Kurwa.. - usłyszałam ciche przeklnięcie, a po czasie głośny trzask drzwiami.

Schowałam twarz w dłoniach i płakałam.
Pamiętam, że mój płacz trwał bardzo długo i byłam nim tak zmęczona, że zasnęłam w salonie na kanapie.

-*-

Kolejny dzień. Obudziłam się z lekkim bólem głowy i opuchniętymi oczami.
Spojrzałam na zegarek. Była równo dziesiąta.
Przetarłam oczy i poszłam do łazienki. Weszłam do kabiny prysznicowej, kolejno odkręciłam kurek. Spłynęła na mnie fala zimnej wody, a ja poczułam ulgę. Ból głowy natychmiast minął.

Po skończonym prysznicu wytarłam się ręcznikiem, który następnie owinęłam wokół siebie. Poprawiłam niechlujnego koka i wyszłam.

Rozejrzałam się po kolejnym pomieszczeniu jakbym miała nadzieję, że Justin już pojawił się w domu, ale zastałam jedynie głuchą ciszę. Z rozczarowaniem podążyłam do kuchni. Po śniadaniu wróciłam do salonu i położyłam się na sofie.

Głośno wciągnęłam powietrze i położyłam dłoń na moim brzuchu, delikatnie go głaszcząc.

- Tatuś cię pokocha, zobaczysz. On tylko.. Nie jest jeszcze na to gotowy. - mówiłam, patrząc się w sufit.

Po godzinnym leżeniu w samym ręczniku postanowiłam się ubrać i pomalować, aby później iść na spacer.

-*-

Pogoda była wspaniała, słońce mocno dopisywało, co wcale mi nie przeszkadzało. Założyłam jednak okulary przeciwsłoneczne, bo bez nich moje oczy dłużej by nie wytrzymały.

Tego dnia rano o dziwo nie miałam mdłości. Ucieszyłam się, bo zdecydowanie należało to u mnie do znienawidzonych czynności.

W parku usiadłam na ławce i patrzyłam na uśmiechających się ludzi, którzy świetnie bawili się ze swoimi dziećmi oraz zwierzakami.
Westchnęłam na myśl o naszej teraźniejszej sytuacji. Nie wiedziałam gdzie był mój ukochany, co robił, ani z kim był.
Ta ostatnia myśl przytłaczała mnie naprawdę bardzo.

A co jeśli mnie zdradził? Albo jak tym momencie spał obok jakiejś dziwki?

Zdenerwowałam się na samą myśl o takich scenariuszach, wyciągnęłam z kieszeni spodenek mojego białego iPhona, a chwilę później zadzwoniłam do Juss'a.

- Przepraszamy, użytkownik tego numeru ma wyłączony telefon, lub jest poza zasię..

- Kurwa. - przeklnęłam i się rozłączyłam.

Pochodziłam po parku jakieś dwie, może trzy godziny i wróciłam do domu.

-----
Miałam zamiar napisać, że Justin został w domu z Mary, ucieszył się na wieść o dziecku, ale nie. Musiałam to utrudnić!

Skrzywdzona // Justin BieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz