Roxy
Nie poznaję się. Przyszłam wcześniej. Ja, Roxy Vanessa Verber przyszłam na umówione spotkanie z dużym zapasem czasu. Co ten idiota że mną robi? Westchnęłam.
Parking był zupełnie pusty, więc nie było takiej możliwości żebym nie zauważyła czarnego SUV' a który właśnie parkował przedemną. Moje serce zabiło szybciej.
Calum
Jechałem już dobre dziesięć minut na parking przy plaży. Z każdą minutą coraz bardziej się stresowałem. Z każdą sekundą coraz bardziej chciałem zawrócić.
Gdy zobaczyłem znak kierujący na parking moje serce zaczęło galopować. (a/n w tym momencie jestem na weselu godzina 2:01 ;) piszę rozdział a nachlani ludzie tańczą wokoło) Zaparkowałem auto tuż przed siedzącą na krawężniku blondynką. Podniosła głowę kierując na mnie spojrzenie swoich niebieskich oczu. Na żywo jest jeszcze piękniejsza, niż na zdjęciu.
Calum, STOP.
Nie chcąc dłużej zwlekać wysiadłem i przytuliłem Roxy. Pachniała pomarańczą. Lekko zaskoczona dopiero po chwili odwzajemniła gest.
- Calum, dusisz. - wysapała. Zachichotałem i ją puściłem. - To gdzie mnie zabierasz?
- Niespodzianka.
- Calum! - założyła ręce na piersi jednocześnie tupiąc nogą, jak pięcioletnie dziecko.
- No tak mam na imię.
- Wiesz co, jesteś okropny. Obrażam się na pięć sekund. - odwróciła głowę i wsiadła do samochodu udając obrażoną.
- A ja poznam twoje koleżanki?- zapytałem mrugając do niej.
- Calum! - walnęła mnie pięścią w ramię. Pisnąłem masując wcześniej wspomnianą cześć ciała.
Reszta drogi minęła w miłej atmosferze. Zajechaliśmy po drodze do KFC. Roxy znalazła w swoim kurczaku papierek i zrobiła aferę żądając zwrotu pieniędzy i darmowego obiadu. Na siłę wyciągnąłem ja z restauracji.
I takim oto sposobem Ro siedzi teraz naprawdę obrażona tyłem do mnie. Mam nadzieję że spodoba jej się niespodzianka. Chyba że ma lęk wysokości.
Nagle w radiu zaczęło lecieć "She looks so perfect", a ja momentalnie zbladłem i wyłączyłem urządzenie. Miałem wrażenie, że zaraz zemdleję.
Roxy
- Dlaczego wyłączyłeś? - spytałam z wyrzutem. Przesłuchałam parę ich piosenek i muszę szczerze powiedzieć że sa nieźli. Byłam strasznie ciekawa jego reakcji.
- Nie lubię tej piosenki. - oczywiście że kłamał. Bo kto nie lubi piosenek własnego zespołu?
- Mhm.
Nawet się nie zorientowałam kiedy zasnęłam.
***
Calum
Zatrzymałem pojazd przed lasem. Ro zasnęła. Potarłem lekko jej ramię.
- Roxy, jesteśmy. - szepnąłem. Mruknęła coś niezrozumiale i podciągnęła nogi do klatki piersiowej. Nie wiem jak jej może być wygodnie w takiej pozycji o ile w ogóle jest jej wygodnie. Otworzyłem drzwi po jej stronie i Ro na ręce. Wtuliła się w mój tors, a głowę schowała w zagłębieniu szyi. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Szliśmy (czytaj ja szedłem a Roxy spała w najlepsze) leśną ścieżką, dopóki moim oczom nie ukazała się polana.
- Roxy - mruknąłem jej do ucha muskając jego płatek - Jesteśmy w lesie. S a m i. - tak jak się spodziewałem momentalnie otworzyła oczy. Minęło kilka sekund zanim się zorientowała gdzie jest, z kim i w jakiej pozycji.
- Puść mnie.
- Magiczne słowo. - chciałem ją trochę podrażnić.
- Abrakadabra, hokus pokus, czary mary bo będą problemy gnomie mały. - moje brwi z prędkością światła wystrzeliły w górę a usta wyciekły w uśmiechu.
- Gnomie?
- Puścisz mnie?
- Teraz już na pewno nie. - stwierdziłem i wszedłem na polanę. Postawiłem dziewczynę na ziemi. - Jesteśmy.
Odwróciła się, a jej oczy stały się wielkości spodków.
- Nie masz lęku ... - nie zdradziłem dokończyć bo Ro rzuciła mi się na szyję.
- Calum, nie wiem jak na to wpadłeś ale to jest niesamowite! Jeszcze nikt nie zrobił czegoś takiego dla mnie. Jesteś kochany! - cmoknęła mnie w policzek i mocno przytuliła.
- Czyli podoba ci się?
- Jeszcze pytasz?
_______
słodziacy
ciekawi co tam cal zmajstrował? piszcie co według was przygotował ;) na ten pomysł wpadł mój tata któremu starsznie dziękuję. pamiętajcie o planie Roxy i piszcie co według was zrobi :) do następnego!
CZYTASZ
emoticons//l.hemmings
Fiksi Penggemar"witaj skarbie" "ogłoszę chyba święto narodowe" nie zgadzam się na kopiowanie, zapożyczanie pomysłu i/lub kopiowanie okładki