1

15 3 1
                                    

  Jesień od zawsze była moją ulubioną porą roku, w końcu to od niej się wszystko zaczęło

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


  Jesień od zawsze była moją ulubioną porą roku, w końcu to od niej się wszystko zaczęło. Moje całe życie krążyło wokół tej jednej pory roku. W pełni korzystałem z uroków życia podczas niej, jednak kiedy nadchodził czas zimy, wiosny czy lata upragniony wyczekiwałem na nią. Co prawda urodziłem się pierwszego września, co podlega jeszcze pod lato, jednak nigdy nie uznawałem się za jego miłośnika, a wręcz byłem jego przeciwnikiem.

  Nienawidziłem letnich upałów, szczególnie w roku szkolnym, które przyprawiały mnie o omdlenia z nadmiaru słońca. Letnie deszcze? Były jeszcze gorsze. Wyobraź sobie, spacerujesz w krótkim rękawie, podziwiasz piękne pola ryżowe na wzgórzu, kiedy nagle zaczyna padać, a ty dosłownie jesteś w polu. Nienawidziłem przez to mieszkania na wsi.
Największym problemem w życiu tutaj niestety były dojazdy do przedszkola, kiedy byłem dzieckiem, a później szkoły. Codzienne wstawanie o nieludzkich godzinach było dla mnie normalnością, tak jak wracanie około 18. Spanie w autobusie traktowałem jako coś niesamowitego, niestety często przez to przesypiałem swoje przystanki, spóźniając się na lekcje.

  Oczywiście było o wiele więcej pozytywów niż negatywów mieszkania na wsi. Świeże powietrze, spokojniejszy tryb życia, cisza – to niektóre z zalet, które bardzo umilały mi życie tutaj.

  Teraz jednak do wszystkich tych pozytywów doszedł kolejny, znacznie bliższy mojemu sercu i bardzo pobudzający moją 19-letnią wyobraźnię. Nie miałem pojęcia jak się nazywał, gdzie chodzi do szkoły, ba! Ja nawet nie wiedziałem, ile ma lat. Znałem za to idealnie jego piękny zapach, połączenie korzennych ciastek oraz kakao, przypominających zimę. Za każdym razem, kiedy mój obiekt westchnień zajmował miejsce obok mnie w zatłoczonym autobusie, jego zapach otulał moje ciało niczym mięciutki kocyk z wełny. Oczywiście nie był to jedyny powód mojego cichego wzdychania do niego.

*

  Wszystko zaczęło się tej jesieni, tak jak wszystko, co kocham. Wsiadłem do autobusu ze słuchawkami w uszach, słuchając swojego ostatnio ulubionego zespołu – The Neighbourhood. Przyłożyłem kartę miesięczną do kasy biletowej, a po usłyszeniu głośnego, charakterystycznego dźwięku ruszyłem w stronę siedzeń. Przez to, że wsiadałem na jednym z pierwszych przystanków nigdy nie miałem zajętego, mojego, ulubionego miejsca, a dokładniej przedostatnie miejsce po lewej stronie autobusu. Dotychczas nikt nie dosiadał się do mnie, pomimo tego, jak bardzo autobus zatłoczony był. Nie to, że byłem trędowaty albo niewychowany. Ludzie po prostu nie lubią dosiadać się do innych z tylnych siedzeń – tak myślałem dopóki nie dojechaliśmy do jednego miasteczka, po drodze do Busan, miasta, w którym się uczyłem.


  Kiedy jednak poczułem lekkie szturchnięcie dłonią od razu podniosłem wzrok na niego i odleciałem. Poczułem coś, czego nigdy nie poczułem przy innym mężczyźnie. To było takie elektryzujące uczucie, przez które moje serce przestało bić na parę sekund pod wpływem jego piękna. Po czym zaczęło bić trzy razy szybciej, jakbym miał dostać zawału, a może właśnie go przeżywałem. – Nic z tego mnie nie interesowało w tamtym momencie poza średniego wzrostu brunecie przede mną. Był ubrany w długi, czarny płaszcz, garniturowe spodnie oraz koszule schowaną pod zgniłozielonym swetrem. Włosy miał ułożone w artystyczny nieład, który dodawał mu uroku, chociaż nie było to mu potrzebne. Wyglądał jak wyciągnięty z magazynów o idolach, do którego wzdycha ponad pół Korei, skłamałbym, mówiąc, że w tym momencie nie dołączyłem do tego grona. Kto by tego nie zrobił? Oczywiście, nie zrozum mnie źle, nie byłem gejem. Owszem uważałem go za przystojnego, bardzo stylowego i z klasą mężczyznę, a gdybym był kobietą od razu poprosiłbym go o numer, jednak to tyle. W końcu nie byłem kobietą, a mężczyzną. Jestem Jeon Jeongguk, stuprocentowy hetero mężczyzna, któremu spodobał się przystojny nieznajomy. To tyle.

  Niestety czar prysł, a ja musiałem wrócić na ziemię. Spaliłem się cały ze wstydu, zdając sobie sprawę jak wpatrywałem się w mężczyznę, wiedząc, że było to o wiele za długie spojrzenie. Poczułem się głupio przez moje zachowanie, dlatego szybko się pochyliłem, przepraszając go niemo i zabrałem swój plecak z miejsca obok, pozwalając mu usiąść. Kiedy to zrobił, a do moich nozdrzy dotarł piękny zapach ciastek korzennych, całkowicie odleciałem.

  Zapach piernika zawsze działał na mnie relaksująco, przyciągając ze sobą wspomnienia świąt, które zawsze spędzaliśmy całą rodziną. Kochałem te chwile, pomimo tego, że odbywały się w zimie. Dwa tygodnie przed nimi piekliśmy pierniczki, ozdabiając je z rodzeństwem. W gwiazdkę dziadki opowiadali nam swoje historie z młodości w czasie, kiedy mama krzątała się z tatą po kuchni. A to wszystko przywołał zapach obcego mi mężczyzny.

  Wtedy jednak nie wiedziałem, że kiedy usiądzie, nie pozwolę mu już nigdy więcej zająć inne miejsce w autobusie. Nie wiedziałem również, że to co poczułem to wcale nie jest zwykle oczarowanie mężczyzną, a coś o wiele pełniejszego, piękniejszego niż to.







// a/n
Hejka! to moje pierwsze au, więc mam nadzieję, że przyjmniecie je ciepło! rozdziały będą pojawiać sporadycznie, jednak postaram się z czasem wypuszczać 1 w tygodniu 💕

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 19, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

fallen leaves || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz