Rozdział Rozpoczęcia Obozu

11 0 7
                                    

   Wszyscy zdaliśmy egzamin praktyczny. Trochę gorzej było z matematyką i językami. Przez niskie wyniki całego egzaminu nie zdała dwójka osób. Denki i Mineta. W dniu ogłoszenia podszedł do nas jakiś blondyn z kłady B. Jak on tam miał... A tak. Monoma. I znowu zaczął gadać jaka to klasa B jest wspaniała.

   - Wy, nędzna klasa A znowu jesteście gorsi od nas! Nie zdały u was aż dwie osoby!

   - A u was ile nie zdało? - zapytałem

   - Jedna! - wydarł się śmiejąc się pochylając do tyłu.

   - Kto? - dopytała Mina

   - On. - powiedziała jakaś rudowłosa, również z B. Monoma na chwilę przestał się śmiać, ale po chwili wrócił do przerwanej czynności. Wszystkich to zaczęło irytować. W pewnym momęcie nie wytrzymałem i walnąłem go w kark, tak by stracił przytomność. Stało się to w ułamku sekundy. Nikt nawet nie zauważył kuedy pokonałem te kilka dzielących nas metrów. Ruda spojrzała na mnie, lecz po chwili powiedziała:

   - Dzięki za wyręczenie. - złapała blondyna i zaczęła ciągnąć go za sobą tak, że jego nogi szurały po ziemi. Aż do wyjazdu na obóz ich nie widzieliśmy.

   Trzeciego dnia przerwy międzysemestralnej, około 4.30 rano staliśmy na parkingu z walizkami i czekaliśmy na wszystkich uczniów, aby wsiąść do środka. Gdy wszyscy beli na miejscu klasa A wsiadła do jednego, a klasa B do drógiego autobusu. Ruszyliśmy w drogę. Nikt z nas nie wiedział gdzie dokładnie jedziemy. Droga była dość długa. Jechaliśmy około 5 godzin.

   Jako że siedziałem z Kacchanem postanowiłem wykorzystać ten czas na przespanie się. Wczoraj oboje poszliśmy spać późno, bo dopiero wczoraj wieczorem zaczęliśmy się pakować. Oparłem głowę o ramię starszego, a on o moją głowę i poszliśmy spać. Obudziliśmy się, a raczej ja się obudziłem po jakiś trzech godzinach. Było mi wygodnie więc z założyłem słuchawki na uszy i z powrotem zasnąłem.

   Gdy dojechaliśmy na miejscu było coś około 9. Zatrzymaliśmy się na jakimś klifie. Czekała na nas zawodowa bohaterka z grópy Wild, Wild Pusycats, Mandalay. Przywitała się z nami, poczym wyjaśniła, że mamy dostać się do obozu który znajdyję się w środku lasu. To było około 30 kilometrów. Na dodatek mieliśmy czas do 12.00. Gdy wszystko wyjaśniła tak po prostu że pchnęłam nas swoją mocą z urwisaka. No nie powiem, miałem niezłe deja vu. Było dość wysoko, a ja jako nader empatyczna osoba, która dobrze wie że nic mi się nie stanie zamiast ratować sobie skurę uwolniłem kagune i złapałem wszystkie słabrze osoby z klasy takie jak Toru, Kyoka, Uraraka, Koda, Kaminari, Mina i Yao-Momo. Ostatecznie nikomu nic się nie stało większość miała tylko delikatne zadrapania. Ja złamałem nogę, ale w moim przypadku to nic wielkiego. Po chwili po złamaniu nie było śladu.

   - I my teraz mamy się przedrzeć przez ten las? - zapytał z niedowierzaniem w głosie Kaminari.

   - Na to wygląda. - odpowiedział Iida

   - I pamiętajcie, kto nie dotrze do 12 nie dostaje jedzenia! - zawołała z góry Mandalay.

   - Co!? - zawołał Mineta po czym pobiegł do przodu. Jednak po chwili wrócił drąc się - Pomocy, potwór!

   Rzeczywiście, z lasu wyszedł ziemiany golem i rzecił się na nas. Nim ktokolwiek zdząrzył zareagować, pociekałem go na kawałeczki.

    - Czyli będzie trzeba walczyć. - oznajmiłam. - Trzeba wymyślić strategię, inaczej do jutra nie dotrzemy na miejsce.

   - Ja z Shoujim możemy informować was o stworach - oznajmiła Kyoka.

   - Niezły pomysł. - stwierdziłem

   Przez jakieś pięć minut dzieliliśmy się zadaniami, podczas gdy klasa B rzuciła się na łeb na szyję w las.

   Gdy byliśmy gotowi ruszyliśmy w las. Już na początku powiało nas sporo golemów, a z każdymi kolejnymi pokonanymi kilometrami robiło się ich coraz więcej i były silniejsze. Gdy w końcu dotarliśmy na miejsce była równo 12.00. Wszyscy byliśmy w większym lub mniejszym stopniu zmęczeni. Na miejscu już czekał na nas suto zastawiony stół. Wszyscy poza mną rzucili się na jedzenie. Ja natomiast byłem przekonany, że nikt dzisiaj nie da mi mięsa, więc gdy tylko dostałem moją walizkę wyciągnąłem z niej zapas cukru i zjadłem dwie kostki. Od razu przestałem być głodny. Wróciłem na zewnątrz i ustałem opierając się o ścianę budynku. Wszyscy jedli poza jakimś chłopakiem na oko ośmioletnim. Miał na sobie czerwoną czapkę z małymi różkami. Spojrzał na mnie, po czym odszedł w stronę góry, która znajdowała się blisko obozu. Postanowiłem pójść za nim. Wcześniej wziąłem dla niego porcję jedzenia.

   Znalazłem go przy jakiejś grocie w skale.

   - Cześć, jak masz na imię? - zapytałem go.

   - Po co pytasz?

   - Bo jestem ciekawy.

   - Kota. - odparł krótko.

   - Przyniosłem Ci jedzenie. Zjedz, bo nie będziesz miał siły.

   - Dobra, a teraz idź sobie. Nienawidzę cię. - powiedział co mnie lekko zdziwiło.

   - Dlaczego? Przecier nawet się ne znamy.

   - Nie nawidzę bohaterów. Wy zaniedbujecie najbliższych, tylko po to żeby ratować ludzi których nie znacie. Nie nawidzę was. - w jego życiu musiało się coś stać raczej nie nienawidziłby bohaterów od tak.

   - Morze i tak. Ale to dzięki bohaterom setki ludzi może się uśmiechać. Życzę Ci, żebyś spotkał kiedyś w życiu kogoś, dzięki komu będziesz mógł się uśmiechać. Ja nie jestem bohaterem. Ratuję Lidzi, których nie znam, ale oni się mnie boją. Nigdy nie będę dobrym bohaterem w opini publicznej.

   - Niby czemu? - zapytał patrząc na mnie pytająco.

   - Przestraszę cię, jeśli ci powiem.

   - Nie będę się bał. Powiedz.

   - Kiedyś byłem zwykłym chłopakiem bez daru. Dwa i pół roku temu w skórek pewnego eksperymentu, jakby to... Stałem się w połowie ghoulem. Mimo że nigdy nikogo nie zabiłem, ludzie myślą, że jestem potworem. Zanim trafiłem do U.A. też nie cierpiałem bohaterów. Gdyby wtedy ktoś się zjawił, miałbym normalne życie. Ale teraz gdybym mógł wybierać pomiędzy normalnym życiem bez daru, a tym co jest teraz bez wąchania wybrałbym to drógie. Bo jestem szczęśliwy z drógą połówką i przyjaciółmi Świat nie jest idealny. Życzę Ci, żebyś spotkał kiedyś kogoś kto zaryzykuje dla ciebie i wtedy zrozumiesz jak ważni są bohaterowie. - powiedziałem po czym odeszłem zostawiając bruneta samego.

   Resztę dnia spędziliśmy na odpoczywaniu i kompaniu się w gorących źródłach.

~~~

Rozdział jest. W następnym może będzie trochę więcej akcji.

Do neksta!

Eyepatch (BakuDeku) [Bnha + tg]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz