16. ZOE(cz.2)

684 41 39
                                    

Miłego czytania 😀

----------------------------

Kobieta odpaliła papierosa umieszczonego w złotej lufce. Odłożyła zapalniczkę i przyjrzała mi się, wydmuchując gęsty dym z płuc.

— W całym moim życiu zostałam upokorzona dwa razy. Osoba, która poniżyła mnie za pierwszym razem, zmarła w dniu następnym, Zoe.

Zaczynało robić mi się gorąco... Za gorąco.

— Kim jesteś? — zapytałam na jednym tchu, bojąc się usłyszeć odpowiedź.

— Rita Ferro. Twoja ciotka ku woli ścisłości — dokończyła szybko, strzepując popiół. —Twoja niewiedza, nie tyle, co ignorancja, przysparza ci problemów. Musisz rozdawać karty. Nie, ciągnąć na oślep kartonik, losując co jakiś czas jokera. — Kobieta pochyliła się i ujęła delikatnie moją twarz. — Zaiste jesteś przepiękną kobietą, a to w obecnej sytuacja twój najważniejszy atut. Gambino nakreślił mi twój temperament i dar do pakowania się w kłopoty, jak widać, nie kłamał. — Kobieta uśmiechnęła się, gładząc dłonią mój policzek. — A Anthony opowiedział o harcie ducha. Ale to twoja „prezentacja" z miejsca pokazała mi, kim jesteś, Zoe. Pomogę ci. Powiem, co robić. Nauczę, co wypada, a co nie.

— Nie rozumiem...

Byłam sparaliżowana. Czułam, jak serce tłucze się w mojej piersi. Z każdym słowem panika narastała.

Chciałam się odpowiednio zaprezentować?

Owszem! I o osiągnęłam. Swój cel. Tylko dlaczego los znów opacznie zrozumiał moje modły?

— Oczywiście, że nie rozumiesz. Wychowywałaś się na kontynencie. Z dala od prawdziwej rodziny. Prawdziwych zasad. Twoja ignorancja względem tradycji i niechęć do zasad widoczna jest z kilometra, a twój brak ogłady może stanowić przeszkodą, jednak nie ma niczego takiego, czego nie da się nauczyć. — Uśmiechnęła się. — Jeśli przestaniesz oblewać przypadkowych ludzi szampanem, ripostę zamienisz na uśmiech, a nadmierną gestykulację ukryjesz pod odpowiednim, męskim ramieniem.... Kto wie... może nawet nam się uda...

Kobieta, wyraźnie podekscytowana, zgasiła papierosa. Założyła nogę na nogę i pochyliła się w moją stronę.

— Nie mam pretensji do twojej matki, choć nie ukrywam, że patrzenie, jak dorastasz, mogło być miłą odmianą. — Jej spojrzenie złagodniało. — Sama pomogłam im wydostać się z wyspy. Na kontynencie sprawą zajęła się rodzina Gambino. Charlotta uruchomiła wszystkie przydatne kontakty, a William załatwił formalności. Byli naprawdę wyjątkowym małżeństwem. Niezwykle zgodnym. William, gdyby tylko mógł, uchyliłby jej nieba. — Uśmiechnęła się, wspominając rodziców Noah. — Jej śmierć była ogromną tragedią. Dla nas wszystkich.

Rita otrząsnęła się z marazmu, ponownie podejmując monolog. Tymczasem ja siedziałam jak zaklęta.

— Posłuchaj, podobasz mi się. Masz jaja i nie boisz się wyzwań, a jeśli radzisz sobie z młodym Gambino, to mamy wszystko, czego potrzebujemy. Chcę, byś została pierwsza kobietą, która stanie na czele rodziny. Oficjalnie.

Moje serce zwolniło, by już po nanosekundzie wziąć udział w maratonie. Coraz ciężej było mi złapać oddech. Zaczynałam się dusić. Ręce trzęsły się, gdy próbowałam otworzyć szybę, a obraz rozmazywał, zlewając w ciemną plamę.

Szyba w końcu opadła o kilka centymetrów, wpuszczając do środka rześkie powietrze. Oddychałam nerwowo, próbując się uspokoić.

To się, kurwa, zaprezentowałam wyśmienicie.

Najwidoczniej plan przekonania jej do akceptacji Jegora spalił na panewce.

— Owszem. — Kobieta kontynuowała, rzeczowo wypowiadając kolejne zdania. — Twoja ignorancja... Brak ogłady... Mogą stanowić problem, ale popracujesz nad tym. Wszystkiego cię nauczę. Pokieruję cię. Po waszym ślubie wszystko się zmieni.

Podziemny układ. Vendetta [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz