0. Did I die?

7 0 0
                                    

Otworzyłem oczy, ale czułem, że nie jest tak, jak wcześniej, że coś się zmieniło. Nade mną jaśniała nieco już wypalona świetlówka przytwierdzona do białego sufitu. Szpital. Właśnie mi się przypomniało, co stało się kilka godzin temu, gdy tylko zostałem sam w domu. Tym razem się udało. Podniosłem się do siadu i ujrzałem moją zrospaczoną rodzinę. Mamę, która w objęciach taty nie umiała się uspokoić. Babcię, która wycierała oczy swoją wychawtowaną w kwiecisty wzór husteczką. Młodszego brata, który był tak przerażony, że stał nieruchomo jak mumia, trzymając na rękach 5-letnią Marysię. Dziecko jeszcze nie do końca rozumiało, co właśnie się stało. Przeczuwała tylko, że stało się coś bardzo złego. Obejrzałem się za siebie. Tam stały ogromne maszyny, wszystkie migały na czerwono, a jedna z nich, która miała ukazywać puls pacjenta, wyświetlała tylko jedną, prostą linię i głośno piszczała. Wokół mnie chodzili lekarze, odłączając kroplówki, rurki i inne przedmioty, które miały pomóc mi w powrocie do żywych. Za drzwiami szpitalnej sali stała grupka moich przyjaciół, tak samo załamanych, bo choć nie mogli wejść na salę, widzieli, co dzieje się w środku. Opadłem na łóżko z głębokim westchnięciem. Naprawdę mi się to udało. W drzwiach ujrzałem jasną postać. Był to wysoki mężczyzna, w jakiejś dziwnej szacie na sobie. Przywoływał mnie gestem ręki.

- Kim pan jest?- spytałem ponownie się podnosząc.

- Jestem twoim przewodnikiem, mam na imię Piotrek. Wstań teraz i chodź, muszę cię gdzieś zabrać.- odpowiedział.

Na te słowa wstałem i poszedłem za nim zostawiając moich najbliższych samych z pikającymi przeraźliwie maszynami. Gdy doszliśmy do końca korytarza, nagle znaleźliśmy się na skraju lasu.

- Zakończyłeś swoje ziemskie życie mój drogi. Teraz musisz dokonać wyboru. Możesz udać się na spoczynek, lub wrócić-

- Chciałbym wrócić! Ja wiem, że ta śmierć nastąpiła z mojej winy i.. wyszło na to, że nie chcę żyć, ale nie chciałbym ich wszystkich zostawić.- spuściłem głowę.

- Tutaj mamy problem, nie na tym polega twój powrót. Wracasz tam tylko dlatego, żeby spełnić to, co było twoim marzeniem i nie zrealizowałeś go za życia. Co wybierasz?-

- Za łatwo to brzmi, czy jest jakieś ale?- spytałem nieufnie. Przecież to nie takie  proste. Wracasz, spełniasz życzenie i żyjesz sobie dalej? Chyba nie tak to działa.

- Tego ci nie powiedziałem, ale gdy spełnisz swoje marzenie, wracasz do nieba. Nie zostajesz na ziemi ani chwili dłużej.-

- Nie mam nic do stracenia, bo straciłem już wszystko. Chciałbym wybrać drugą opcję.- powiedziałem pewnie.

- Dobrze, to teraz pomyśl życzenie, które chcesz spełnić podczas tego dodatkowego czasu, który jest Ci dany i zaczniesz się przenosić.-

Pomyślałem o rzeczach, których nigdy nie robiłem. Nie jadłem lukrecji, nie miałem psa, nie miałem... osoby. Tak! To jest właśnie to, co będę teraz robił.

Wypowiedziałem to głośno w głowie, a następnie poczułem, że spadam. I spadłem na ulicę. Było jeszcze trochę jasno, tak, jakby była pora poobiednia w czasie zimowym. Na ulicy nie było dużo ludzi, co poprawiało mi humor, bo nie lubiłem tłumów. Zacząłem iść przed siebie, bo i tak nie wiedziałem, w jakim kierunku się udać. Wsadziłem ręce do kieszeni i w prawej znalazłem karteczkę. Widniał na niej zapisany kursywą adres. Pewnie tam będę mieszkał.

Lawendowa 44

Ładna nazwa. Tylko gdzie to miejsce u licha jest? Zapewne czeka na mnie pasmo niespodzianek w tej ostatniej podróży. Postanowiłem kogoś spytać o ten adres i jak tam dotrzeć. Idealną do tego osobą okazała się starsza pani spacerująca z wózeczkiem zakupowym dla starszych ludzi.

- Dzień dobry, przepraszam, czy mogłaby mi pani pomóc? Szukam ulicy Lawendowej.- podałem jej karteczkę, jednak ona odmówiła przyjęcia jej.

- Wiedziałam, że przyjdziesz Robert, a na Lawendową musisz iść w dół tej ulicy, a następnie skręcić w prawo przy przyciętym w kulę drzewie. Napewno trafisz.- uśmiechnęła się i pogłaskała mnie po ramieniu. Następnie poszła dalej. Patrzyłem chwilę gdy odchodziła, a później ruszyłem w swoją stronę. Znaleźć nowy początek.

Hej?
Whatever this is, postanowiłam się z wami tym podzielić. Pewnie oczywiście nie skończę tego w najbliższym czasie, nie będzie też nowych rozdziałów, ale to jest taka zapowiedź tego, co przyjdzie za jakiś czas.
Będzie wzruszająco, obiecuję.
Do następnego rozdziału kochani.
Autorka

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 22, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Last Lovesong■Robert Smith&Simon GallupOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz