Rozdział I

17 1 0
                                    

UWAGA KOCHANI ZANIM ZACZNIECIE CZYTAĆ, WIEDZCIE ŻE TO MOJA PIERWSZA KSIĄŻKA JAKĄ PISZE I PUBLIKUJE, WIĘC NIE PRÓJCIE SIĘ DO MNIE O BŁĘDY BO KAŻDY KIEDYŚ ZACZYNAŁ!!



- pa mamo, kocham cię. - powiedzialam do Mamy zanim wyszłam z domu. Moim docelowym miejscem była impreza w domku nad jeziorkiem Taylor, mojej przyjaciółki. Zadzwoniłam po ubera, który miał podjechać pod lasek w którym mieszkałam. Miałam specyficzne miejsce zamieszkania bo mieszkałam w lesie. Las był strzeżony więc nie mieliśmy się czego obawiać. Dom ten dostaliśmy po dziadkach kiedy oboje zmarli, wyremontowaliśmy go na bardziej nowoczesny nowoczesny i jakoś nam się żyło. Uber mnie odebrał, zawiózł, ja zapłaciłam i wyszłam. Przywitałam się z Taylor i innymi. Nie była to duża impreza wręcz malutka. Było tam tylko 10 osób w tym znałam każdego. Ale domyślam się dlaczego. Taylor ma zakaz na urządzanie imprez powyżej 10 osób, ponieważ dwa lata temu roznieśli domek wypoczynkowy i rozwalili ściane. Taylor była bogata ale, w wiekszosci, znała swoje granice.
Co prawda czasem udało jej się o 100 złoty więcej, albo zrobić histerię ale teraz jako 18-latka robi to coraz rzadziej. Ja natomiast byłam rozpieszczona i nie znałam granic. Moi rodzice spełniali każdą moją zachciankę. Byłam ich faworytką. Moja młodsza siostra była tą która dostawała ubrania i wszystko inne po mnie, nigdy nie miała nic nowego. Nie zwracałam na to zbytnio uwagi, bo to nie był mój problem, i to nie mnie rodzice traktowali gorzej. Ostatnio zamarzyłam sobie gumkę do włosów z dior i ją dostałam. Wzięłam ją teraz ze sobą, związałam nią włosy i usiadłam na wygodnej zrobionej ze skóry sofie. Taylor nagle odezwała się:
- Kochani częstujcię się wszystkim, ale ja muszę poczekać na specjalnego gościa, bo dostalam pozwolenie na dodanie do naszego grona jedną osobę, z racji tego iż jest z mojej rodziny.
- Ooo Taylor czyżby to był ten twój kuzyn o którym wcześniej wspominałaś? - odezwała się Cassie, dziewczyna z kółka teatralnego.
- Owszem. - zachichotała Tay.
- Uuuu~ - wszyscy, oprócz mnie Tay i Cassie wydobyli z siebie ten dźwięk. Policzki Cassie zaczęły się czerwienić. Chyba podobał jej się ten kuzyn Tay.

10 MINUT PÓŹNIEJ

Zadzwonił dzwonek do drzwi. Cassie podjarała się tak mocno, jakby dostała rolę w przedstawieniu którą chciała od zawsze. Taylor podeszła do drzwi i otworzyla je, a w nich pojawił się wysoki lokowany brunet ze słodką baby face. Wyglądał na 187 cm i był w chuj przystojny. Nie dziwię się, że podobał sie Cassie.
- Poznajcie mojego kuzyna! - odezwała się Taylor. - Daniels podejdź do wszystkich i się przywitaj.
- 'A więc nosił naziwsko Daniels.. ciekawe jak ma na imie.' - pomyślałam. Chłopak następnie przywitał się z każdym aż w końcu doszło do mnie.
- Nathaniel. - wyciągnął do mnie rękę uśmiechając się.
- Kate. - podałam mu rękę. Nathaniel usiadł koło mnie na sofie. Każdy dobrze się bawił. Nie minęły dwie godziny a Taylor już zorganizowała swoją ulubioną część imprez. Butelkę. Każdy z nas usiadł w kółku. Nathaniel usiadł koło mnie, a Cassie koło niego.
- Dobrze a więc ja zaczynam. - rzekła Taylor. I tak graliśmy i graliśmy. Każdy kręcił i kręcił aż w końcu wypadło na Nathaniela.
- Nataniel, prawda czy wyzwanie. - powiedział Josh, przyjaciel mój i Taylor.
- Wyzwanie. - rzekł z szyderczym uśmiechem Daniels.
- Pocałuj najpiękniejszą według ciebię dziewczynę. - każdy popatrzył się na Cassie a ta wzrokiem podziękowała Joshowi. - Ale dziewczyny mają zamknąć oczy. - dodał Josh. Każda z nas oprócz Tay zamknęła oczy a Nathaniel schylił się, ale nie w stronę Cassie, tylko moją i pocałował mnie. Wszystkie otworzyłyśmy oczy ze zdziwieniem, ale Cassie otworzyła je ze złością. Zarumieniłam się trochę a całe kółko zaczęło się hihotać.
- Uuu czyżby coś z tego byłooo?? - powiedziała z uśmieszkiem Taylor, tak jagby nagle zapomniała, że jedna z jej przyjaciółek kochała się w Nathanielu.
- Zależy od decyzji panny Kate~ - powiedział Nath. Nagle zadzwonił mi telefon. Był to jakiś obcy numer ale postanowiłam odebrać:
- Tak?
- Czy to Kate Lorens? - ktoś powiedział z głosem współczucia.
- We własnej osobie.
- Niestety z przykrością informujemy, że ktoś podpalił las, twój dom spłonął, rodzice nie żyją, a siostra jest w ciężkim stanie. Bardzo przepraszamy.. - dalej nie słuchałam. Telefon wypadł mi z ręki. Jak to się mogło stać. Nie mogłam w to uwierzyć. Każdy zaczął pytać mi co się stało, ale ja siedziałam sparaliżowana wpatrując się w podłogę. Nagle wymamrotałam:
- zawieźcie mnie pod las.. prosze..
- Ja cię zawiozę. Taylor daj adres, wpisze w nawigację, bo tylko ja mam samochód. - rzekł Nathaniel. Taylor dała mu mój adres a ten wziął mnie za rękę i wsiedliśmy do auta. W jego aucie był bałagan i pachniało wodą kolońską. Zapiełam pasy i ruszyliśmy. Po kilkunastu sekundach rozkleiłam się i zaczęłam ryczeć. Nathaniel zmartwiony spytał:
- Ej ej nie płaczemy, co się stało? - opowiedziałam mu wszystko mimo że znałam go tylko dwie godziny. Nathaniela zatkało. Położył rękę na moim ramieniu i zaczął mnie pocieszać:
- Ciii.. będzie dobrze.. spokojnie.. spokojnie..

Burning PILEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz