Rozdział III

9 0 0
                                    

Zadzwonili do nas ze szpitala. Byłam w siódmym niebie. Moja siostra przeżyła! Przeżyła ale musi zostać w szpitalu jeszcze na dwa dni, bo nie jest do końca sprawna. Ciocia Britney weszła do mojego pokoju.
- Gotowa by odwiedzić siostrę?
- Tak..
- No to dawaj. Hops do auta i jadymy na kurwy. - zachichotała, ale było widać, że z nia nie jest dobrze. Ze mną też nie było. Przecież straciłam rodziców. Juz nie będę rozpieszczoną księżczniką, bynajmniej nie rodziców. Może mój partner potraktuje mnie jak jedną, ale to już nie będzie to samo. Moje życie nigdy nie będzie takie samo. No ale trudno. Jest jak jest. Jedyne co mogę to użalać sie nad sobą albo wsiąść się za siebie, zapomnieć o wszystkim i zacząć nowy początek. I wiecie co? Wybieram drugą opcje. Nie będzie to łatwe, ale uda mi się. Wierzę w to. Ubrałam moje nike air które idealnie pasowały mi do szarych dresów i obcisłej krótkiej białej koszulki cioci. Wyglądałam jak taki typowy basic ale nie przeszkadzało mi to.
Wsiadłam z Brit do jej słynnego różowego porsche i wyruszyłyśmy w drogę do szpitala. Jak dobrze wiecie byłam rozpieszczoną księżniczką i to porsche było moim rajem. Czułam się w nim jak księżniczka, ale to taka prawdziwa. Jagbym jechała karocą na poszukiwanie swojego księcia. Nagle ciocia Brit włączyła transmiter i zapytała mnie jaką puścić piosenkę.
- cokolwiek, byle był by to lil tracy. - odpowiedziałam stanowczo. Kochałam lil tracyiego i lil peepa ale tracy w szczególności mi się spodobał. Raz byłam nawet na jego koncercie. O jezu jak tam było zajebiście.. chcialabym to przeżyć raz jeszcze.
- okej a więc lil Tracy. - ciocia znowu pokazała ten swój wymuszony uśmiech ale wiedziałam, że nadal nie pozbierała się z tego do końca. Ja to poprostu wiedziałam. Britney puściła 'Witchblades', jedną z moich ulubionych piosenek w której grał Tracy. Słuchałam piosenki wpatrując się w widoki za oknem. Nasze Redo wyglądało, jak nasze Redo. Mijałam moją szkołe, dom Taylor w którym najprawdopodobniej mieszka teraz też Nathaniel, no i też cmentarz. Nie byłam zadowolona na jego widok i wiedziałam, że już jak siostra wyjdzie ze szpitala będziemy musiały się tam zjawić. Nigdy w życiu nie pomyślałabym że będę chować prochy moich rodziców do grobu w wieku 18 lat. Po chyba 10 minutach dojechałyśmy pod szpital. Wyszłam z auta w pośpiechu i pobiegłam do budynku. Ciocia lekko się zaśmiała, ale w zupełności zrozumiała moją reakcję, przecież miałam właśnie zobaczy moją młodszą siostrę która ledwo co przeżyła incydent. Podbiegłam do pierwszej lepszej pielęgniarki i spytałam na jednym wdechu:
- Gdzie leży Anika Lorens? Jak nie wie pani jak wygląda ma ciemne włosy do ramion, okulary, zawsze nosi carg- - pielęgniarka przerwała mi.
- spokojnie dziecko, imie i nazwisko wystarczy. - powiedziała zimnym tonem głosu. - pokój 104. Drugie piętro. - jak tylko usłyszałam te słowa wybiegłam z sali wprost do windy. Wcisnęłam guzik zanim moja ciotka zdążyła wejść, czyli tak jakbyy zamknęłam jej drzwi przed nosem. Ale to wina ekscytacji, słowo daje! Kobieta postanowiła wejść schodami a ja wbiegłam jak odpalona petarda do pokoju siostry.
- Anika! - powiedziałam cała zadyszana ze łzami w oczach.
- Kate? Kate! Ja przeżyłam..! Przeżyłam! - powiedziała uszczęśliwiona Anika.
- Oczywiście że przeżyłaś, ty głupia czternastko Dubiela! - zaśmiałam się wypowiadając te ostatnie słowa. Od kiedy Puszka Pandory się otowrzyła, żartowałam tak sobie z jej wieku bo miała 14 lat i często w nocy wysyłałam jej głosówki 'zabawimy się ostro, bez Stuarta, tylko ja i moja czternastka' i tym podobne.
- A.. A gdzie rodzice?? - zapytała uratowała. Weszła do pokoju i mogła powiedzieć wszystko za mnie. - ciociu, co z mamą i tatą? - zapytała raz jeszcze Nika.
- No wiesz, Niko.. Wasi rodzice nie przeżyli.. - no i Anika się rozbeczała. Beczała o wiele mniej niż ja, bo rodzice i tak nie traktowali jej równo, ale to byli jej rodzice. Jej starzy. Osoby które dały jej możliwośc życia na tej pojebanej planecie. Podeszłam do niej i przytuliłam ją.
- Ej siora nie rycz, wszystko się ułoży, mówię ci tylko proszę, nie płacz.

TIMESKIP (Tak jestem leniwa I co mi zrobicie? No bywa 🤷🏼‍♀️)

Anika się już uspokoiła. No i nadszedł koniec wizyt. Nika musi zostać jeszcze na dwie noce na przegląd i potem ją wypuszczą. Ja z ciotką znowu wsiadłyśmy do Porsche i udałyśmy się w drogę. Ale nie jechałyśmy w stronę domu, tylko w stronę galerii. Nie zdziwiłam się jednak ani trochę. Przecież wszystko zostało spalone a musimy mieć jakieś ubrania. Podjechałyśmy pod galerię 'The summit Reno'. Jakaś grupka dziewczyn tak zafascynowaly się autem ciotki, że myślały że jest jakąś influencerką i poprosiły ją o autograf. Jak odeszły razem z ciotką szczałyśmy ze śmiechu. Weszłyśmy do środka galeri no i zaczęło się. Spędziłyśmy tam 6 godzin a ile nakupowałyśmy to wam nie powiem, bo was do grobu wpędzę. Domknęłyśmy bagażnik na chama i wróciliśmy do domu. Byłyśny padnięte. Kiedy Britney zaparkowała auto pod apartamentem ja szybko pomogłam wnieść torby i rzuciłam się na łóżko. Zasnęłam po dwóch może trzech minutach, a śniło mi się zdecydowanie za dużo

Burning PILEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz