Rozdział XVIII.

163 12 38
                                    

Ciszę przerwał dzwoniący telefon detektywa.

Wzrok Yosano powędrował w stronę urządzenia, niemal jednocześnie z tym, jak rozlegać się zaczął drażniący dźwięk. Chwilę jedynie patrzyła na przebijające się przez materiał kieszeni światło ekranu. Widocznie przez zakończoną właśnie lekturę, wciąż była w zbyt dużym szoku, aby w pełni pojmować to, co działo się wokół niej.

Po raczej niedługim czasie takiego oczekiwania podniosła wzrok na towarzysza, chyba próbując zrozumieć, czemu ten nie odbiera. Wtedy przekonała się, że Ranpo jedynie siedział w kompletnym bezruchu, zaciskając wargi i wbijając wzrok gdzieś w przestrzeń. Wyglądało na to, że detektyw skupił się na czymś na tyle mocno, że nie mogła od niego oczekiwać zbyt szybkiej reakcji.

Dlatego nieco niechętnie wyjęła telefon z jego kieszeni. Czterooki agresor... coś jej podpowiadało, że w taki sposób zapisany był Kunikida. Westchnęła cicho i odebrała telefon, w nadziei, że powód, dla którego blondyn dzwonił był naprawdę dobry.

- Halo? – starała się brzmieć normalnie, ale nie była w stanie stwierdzić, czy jej to wyszło.

- Ra... Yosano, posłuchaj – brzmiał na zaskoczonego faktem, że w słuchawce usłyszał, co prawda znajomy, ale damski głos. W jego tonie były nuty nieco nieudolnie maskowanej paniki. Być może dlatego nie planował tracić czasu na wyjaśnianie, czemu Akiko korzystała właśnie z nieswojego telefonu. – Zgaduję, że masz Ranpo pod ręką, bierz go i natychmiast przyjedźcie do siedziby.

- Coś się stało?

- Powiedzmy, że dowiedzieliśmy się czegoś ważnego i Edogawę to bardzo zainteresuje – nietrudno było się domyślić, co mógł mieć na myśli.

- Znaleźliśmy następny fragment powieści – rzuciła, nim Kunikida zdążył się pożegnać.

- My też, a poza nim mamy jeszcze coś – odpowiedział, po chwili milczenia. – Ale to już na miejscu, pośpieszcie się – po tych słowach się rozłączył.

Kiedy odsunęła telefon od twarzy, dostrzegła, że Ranpo przyglądał się jej, prawdopodobnie od jakiegoś czasu. Już otworzyła usta, by szybko przekazać, czego się dowiedziała, ale ją wyprzedził.

- Dostaliśmy odpowiedź w kwestii narzędzia zbrodni... dosłownie mamy ją przed twarzą – jeszcze kiedy mówił, wstała i zaczęła go ciągnąć. Oczywiście, że go słuchała, ale mógł się podzielić swoimi przemyśleniami, kiedy jechali na miejsce. – Morderca nie zabrał go z miejsca zbrodni, ten przedmiot dalej tam jest, ukryty w mieszkaniu...

- Morderstwo dokonane fragmentem wyciskarki i sok zrobiony, żeby to zamaskować, niegłupie... - mruknęła. – A w mieszkaniu były dwie szklanki... nie mówię, że nie widzę nawiązania, ale jak to się przekłada?

Mówiąc, nie puszczała jego ręki i szła przed siebie. Chwilowo pozwalała sobie na unikanie wzrokiem detektywa.

- Został zadźgany, a woda jakoś wykorzystana do ukrycia narzędzia zbrodni... - myślał głośno. Teorie goniły po jego głowie, czuł się jakby, już znał odpowiedź, ale z jakiegoś powodu nie potrafił jej nazwać, uchwycić... tak jakby rozpaczliwie starał się przypomnieć sobie coś, co przecież wiedział.

- W jego ranach były odłamki szkła – przerwała mu nagle. Jakimś cudem ten szczegół umknął jej na dość długi czas. – Zanurzone w wodzie szkło jest praktycznie niewidoczne.

- To coś więcej – może jej się wydawało, ale mężczyzna brzmiał na wręcz zniesmaczonego jej teorią. – Ani w szklankach, ani w dzbanku nie było nic poza wodą.

- Skąd to...?

- Nie było tam szkła – powiedział z naciskiem, pod palcami poczuła, że się spiął.

Niezakończony świat [Ranpoe]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz