5. Przyszli teściowie.

116 16 19
                                    

— O święta Maryjko, co ty żeś na siebie przywdział — popatrzyłam z powiątpiewaniem na moją psiółę, powszechnie znaną jako Pedri.

— Ale co, że źle? — spojrzał po sobie.

— Kurwa, ciebie w piwnicy trzymają? — spytałam zmierzając go wzrokiem od góry do dołu. — Czy zatrzymałeś się w 2017? Mordo, rurki z dziurami? Serio? Po tym twoim meczu idziemy razem na zakupy, bo ubrać to ty się nie umiesz. A ja nie będę się publicznie z takim wieśniakiem pokazywać.

— No co ty, Pedri twierdzi, że takich nóg nie można ukrywać w łachmanach — wtrącił się Gavi, ściągający buty w przedpokoju razem z Aleixem i Ansu.

— To niech kupi sobie spódniczke —rzuciłam nalewając im soku.

— Myślę, że nie mam odpowiedniej talii do spódniczek — uśmiechnął się złośliwie i wytknął język.

— Bzdura, dla ciebie spódniczki są wręcz stworzone, laska — powiedziałam, akcentując przedostatnie słowo.

— Już wiem co ci kupie na urodziny, Gonzalez — zaśmiał się Ansu, odbierając ode mnie sok.

— Łóżko wodne? — zapytał z nadzieją chłopak.

— Tak, oczywiście — parsknął w odpowiedzi i odwrócił wzrok na mnie, posyłając mi ten swój uroczy uśmiech. Zniknął on jednak z jego twarzy, kiedy zjechał mnie wzrokiem, a zastąpiło go gwałtowne wciągnięcie powietrza. Cóż, zapewne miałabym na sobie spodnie, gdyby moi szanowni goście nie postanowili przyjechać do mnie dużo wcześniej niż się umawialiśmy. Ale, że koledzy nie potrafią szanować jakichkolwiek zasad dobrego wychowania, to wprosili się do mnie, kiedy miałam mokre włosy i kończyłam makijaż, jednocześnie mając na sobie to w czym spałam, czyli luźną koszulkę, która nawet nie jestem pewna czy należy do mnie i majtki.
I jako iż wychowałam się z Gavim i od paru ładnych lat przyjaźnię się także z Pedrim, nawet nie zwróciłam na to większej uwagi. Do momentu, kiedy uwagę na to zwrócił Ansu. Poczułam szybciej bijące serce, kiedy przyglądał się moim odkrytym nogom, jednocześnie dziękując sobie w duchu, że postanowiłam jednak ogolić te krzaki.
Balde lekko trącił Fatiego, przypominając mi o realnym świecie i posłał mu pytający uśmiech. Ten tylko odwrócił ode mnie głowę, unosząc kąciki ust, jakby ze speszenia.

— To ja może pójdę dokończyć się szykować, a wy zajmijcie się sobą. W szafce obok lodówki są ciasteczka, możecie się poczęstować — krzyknęłam jeszcze tylko zanim zniknęłam z kuchni w celu ubrania się.

Kiedy weszłam do pokoju, oparłam się o drzwi i odetchnęłam z ulgą.

Ubierając dżinsowe, luźne spodnie pomyślałam, że te wyćwiczone nogi mojej psióły weszłyby w nie dwa razy. Na górę, jako iż szłam na mecz obowiązkiem wręcz było ubranie się w koszulkę Barcy.

— Ty się kurwa wracaj na górę, laska — Pepi wskazał mi palcem schody. Zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co mu znowu chodzi. — W co ty się kurwa ubrałaś? Ty jesteś z siebie dumna? Z poziomu jaki reprezentujesz?

— To ja tu powinnam dawać ci rady jak się powinno ubierać, a nie na odwrót. Chyba za bardzo się poczułeś, koleżanko — prychnęłam na niego.

— Nie masz mojego numeru na plecach — wyjaśnił przewracając oczami.

— Hej! Mojego też nie ma! — odkrył oburzony Gavira, na co teraz ja przewróciłam oczami. Faktycznie na tyle moich pleców nie znajdowała się żadna cyfra, mimo iż koszulki ich obu miałam w swojej szafce. Nawet z poprzednich sezonów.

— Stwierdziłam, że dzisiaj wszyscy wkurwiacie mnie po równo, więc nie mogę faworyzować żadnego z was — uśmiechnęłam się do nich sztucznie, a następnie spoważniałam nagle, pokazując im środkowy palec. Czasem wytrzymanie z tymi idiotami było nie lada wyzwaniem. A ,,czasem" zdarzało się naprawdę często.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 01, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Amor a primera vista || Ansu FatiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz