Rozdział 59

522 52 5
                                    

Nazajutrz ruszyli we czwórkę do gospody pod świńskim łbem. Nie prezentowała się zbyt przyjaźnie, było tam pełno pajęczyn, a pomieszczenie wydawało się bardzo smutne i brakowało w nim życia. Była to mała obskurna gospoda, nad której drzwiami wisiał zdecydowanie zniszczony pod wpływem czasu szyld, który skrzypiał przeraźliwie, gdy wiał wiatr. Z przerdzewiałej ramy zerkał na przechodniów malunek odciętego łba, z którego na białe płótno ściekała krew. Wnętrze gospody znacznie różniło się od przyjaznej gospody.

- Milusio - powiedziała Esteria, spoglądając na bliźniaków.

- Nie patrz tak na nas, to nie my wybieraliśmy miejsce - odpowiedział Fred, wzruszając ramionami.

George złapał Esterie za rękę, aby dodać jej otuchy i razem ruszyli po schodach na pierwsze piętro.

Fred otworzył drzwi i całą trójką weszli do środka. Wiele osób było zdziwionych i jakby przerażonych obecnością Ślizgonki. Na spotkanie przyszło łącznie dwadzieścia osiem zainteresowanych osób.

Byli to kolejno Neville, Dean i Lavender, za nimi Parvati i Padma Patil z Cho Chang i jedną z jej zwykle rozchichotanych przyjaciółek, Luna Lovegood, a po niej Katie Bell, Alicja Spinnet, na której widok Esteria poczuła nieprzyjemny uścisk, Angelina Johnson, Denis Creevey, Ernie Macmillan, Justyn Finch-Fletchley, Hanna Abbott, trzech krukonów: Anthony Goldstein, Michael Corner i Terry Boot oraz Ginny z wysokim chudym chłopakiem.

- Emm... cześć - zaczęła nieśmiało Hermiona. - Wiecie, dlaczego tu jesteśmy potrzebny nam nauczyciel. Odpowiedni nauczyciel, taki który ma doświadczenie i umie się bronić przed czarną magią.

- Po co? - odezwał się Justyn Finch-Fletchley, jeden z Puchonów obecnych na spotkaniu.

- Po co?! Ty chyba żartujesz! - krzyknął wściekły Ron. - Sam-Wiesz-Kto powrócił czubku!

- Bo Potter tak twierdzi?

- On ma imię Fletchey - odparła surowo Esteria i teraz wszystkie oczy na spotkaniu zwróciły się ku niej - Skoro nie wierzysz Harry'emu, to wsłuchaj się w to, co mówi Dumbledore.

- Dumbledore twierdzi różne rzeczy, a dowód na powrót Sami-Wiecie-Kogo jak nie było, tak nie ma. Poza tym, co tu robi ktokolwiek ze Slytherinu, skoro to takie tajne? Zaraz poleci i wszystkim wygada, co tu robimy!

- Słuchaj mamy tutaj taki śmieszny sprzęt - zaczął George, a Fred podał mu dziwne narzędzie.

- Wiec, jeśli zaraz się nie przymkniesz, to wsadzimy ci to prosto w tyłek - dopowiedział Fred, a Esteria posłała Puchonowi ironiczny uśmiech.

- Niech Harry w takim razie opowie nam o śmierci Cedrika - powiedział Terry Bott, na co Harry zerwał się z krzesła.

- Zapomnijcie, jeśli przyszliście tutaj po takie historyjki, to możecie spadać.

Wszyscy zaczęli szeptać, a Hermiona próbowała uspokoić Harry'ego i powstrzymać przed wyjściem.

- Czy to prawda, że potrafisz wyczarować patronusa? - nagle odezwała się Luna Lovegood, a w pomieszczeniu zapadła cisza.

Esteria od razu się wyprostowała. Znała wiele zaklęć, zdecydowanie mogła nazwać się jedną z najlepszych czarownic w Hogwarcie. Nigdy jednak nie udało jej się wyczarować patronusa. Jej poruszenie zauważył Geogre.

- Co jest kochanie? Chcesz wyjść?

- Csiii - Esteria natychmiast uciszyła George'a była zbyt ciekawa, co na ten temat powie Harry.

- Potrafi! Byłam przy tym - odezwała się szybko Hermiona.

- Brawo Harry to nie łatwa sztuka, nie chwaliłeś się - odezwała się Esteria z wyrazem szacunku w głosie.

W pułapce pochodzenia - Esteria Grindelwald • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz