OGROMNY BŁĄD

381 16 1
                                    

- I jak udała się randka ? - z ciemności pokoju usłyszałem głęboki głos ojca.

Wiedziałem,że siedzi w swoim ulubionym fotelu przy kominku i pije whiskey. To była jego stała rutyna.

- Nie udała się. - syknąłem zdejmując buty, gdyż dopiero co wszedłem do domu. - Przyszła ze swoją siostrą. I nawet nie chciała ze mną nigdzie później iść. Zresztą dobrze się stało, wiesz,że jej nie lubię.

Dźwięk rozbitej szklanki przerwał chwilową ciszę, która nastąpiła pomiędzy nami.

- Nic nie potrafisz zrobić dobrze ! Miałeś się z nią tylko zabawić. Czy ja cię o tak wiele proszę synu ?

Zacisnąłem szczękę. Mój ojciec nie liczył się z innymi, a już na pewno nie ze mną. Jego droga do zdobycia upragnionego celu zawsze pociągała za sobą ofiary, nieważne,że ja również byłem w tym wszystkim poszkodowany, dla niego liczyły się tylko pieniądze i władza. A jego własne dziecko, jego pierworodny syn miał jedynie wykonywać jego polecenia.

Nie widziałem sensu w dalszej dyskusji z nim. Może gdyby nie był pijany, a dzisiaj najwyraźniej był, to bym z nim pogadał,żeby odpuścił, jednak po jego głosie usłyszałem,że bełkocze, więc wolałem odpuścić kłótnię. Obróciłem się w stronę pokoju i zacząłem tam maszerować.

- Gdzie idziesz ?! - wydarł się na całe gardło w moją stronę.

- Idź spać, jesteś pijany, obudzisz Tami i mamę.

- Nie mów mi co mam robić ! - krzyknął drugi raz i usłyszałem jak podnosi się z fotela.

Przystanąłem i zaczekałem,aż do mnie podejdzie. Zdałem sobie sprawę,że muszę go odprowadzić spać chociażby na kanapę,żeby nie narobił, więcej rabanu. Tamara bała się go, gdy był taki, bo nie był to jego pierwszy taki pijacki teatrzyk. Ja kiedyś też się go bałem, pomimo tego,że nigdy nie podniósł na mnie ręki. A teraz patrzyłem jedynie na wrak człowieka. Marzyłem,żeby wynieść się z tego domu. I szczerze już dawno bym to zrobił, gdyby nie moja siostra, którą musiałem chronić, przed takimi dniami jak ten.

- A jej siostrzyczka ? Ładna ? Może z nią coś zdziałasz ?

"Po moim kurwa trupie."

- Nie ma mowy. - odparłem już lekko zezłoszczony.

- Bo ? Mam ci przypomnieć co jesteś mi winny ? - ojciec zbliżył się do mnie na chwiejnych nogach. - Wiesz co dla ciebie zrobiłem i oczekuje za to zapłaty.

Po moim niedawnym wybryku byłem mu winny dużo kasy. Wplątałem się w niezłe bagno, a on mnie z niego wyciągnął. Wyłożył kasę, którą miał na rozkręcenie jakiegoś nowego biznesu, który pewnie i tak by mu nie wyszedł, ale jednak pieniądze przepadły. Zresztą niedługo znowu miałem od niego pożyczyć hajs na coś i dlatego chodziłem na te randki, żeby mu się trochę przypodobać.

Westchnąłem i przetarłem ręką twarz.

- Nie umowię się z nią, to kujonica z mojej szkoły. Nie jest nawet ładna.

Skłamałem. Meghan byłam nawet niczego sobie. Wiedziałem jednak,że ojciec nie odpuściłby jej, gdybym wyznał prawdę.

Usłyszałem śmiech. Pijacki i wstrętny rechot.

- Chyba nie przeszkadza ci umawianie się z kujonami. Niedawno przecież jedna była twoją niby dziewczyną, nie pamiętasz ? I wcale nie była taka ładna.

Tym razem zacisnąłem pięść. Nie miał prawa mówić takich rzeczy o Annabelle.

- Uważaj na słowa tato. - wysyczałem przez zaciśnięte zęby to zdanie.

Już to wiem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz