Zauważyła ją

6 1 0
                                    

Dostrzegła ją między kartkami stron powieści którą z zawziętością czytała. Cienka Kartka w słońcu prześwitywała.
Mogła ją łatwo odczytać gdyby tylko znała początek, bez kontekstu wydawało się zwykłym błądzeniem po literach.
Skały trwały na piasku, a woda  podmywała brzegi.
Trawy i inna roślinność mieszały się w swojej różnorodności okazów.  Gładko przesuwał wiatr.
Jej włosy złociste jak len były spięte pozłacaną klamrą.
Mogła by jej się przypatrywać godzinami. Będąc przy niej bogini władająca spokojem wreszcie odczuwała jakiś rodzaj wewnętrznej ulgi.
Ona nie mogła jej jednak widzieć. Ich drogi przecinały się po różnych światach.
Ksentia żyła w  świecie zdominowanym przez osoby umarłe. Jej zadaniem było złagodzić ich cierpienie. Sama na długo zapomniała jakie to uczucie,  które sama ofiarowała innym przez swój boski śpiew.
Jej głos miał dźwięk zwykłego szumu, zlewającym się z  morską bryzą. Odczuwane tylko przez tych pogrążonych jedną nogą w umieraniu.
Dziewczyna była tak od nich inna, tętniąca życiem w akompaniamencie  wykonywanych czynności. 
Była pierwszą osobą którą spotkała i miała widoczną długą linie życia. Zastanawiała się, co ją takiego przyciągnęło do niej?
Zwykły przypadek, pomyłka jej zmysłu?
Boginia zamieszkiwała teren niegdyś należący do jej własnej świątyni. Pod wpływem mijających lat zsunęło się całkowicie ze zbocza  zamieniając w głazowiska. Część z budulca zostało porwanych przez  falę, a na jednej z pozostałej części właśnie siedziała.
Kim ona jest i jak śmie tu przychodzić? Teren ten był  znacząco oddzielony od sfery uczęszczanej przez lokalną ludność. Na początku chciała zrzucić ją z klifu. Mimo to, obserwując ją dłużej, nie potrafiła odczuwać  złości. Twarda skorupa pokryta na jej skórze zmiękła.  Codziennie przebywała z nią.
Ten  dzień huczał odbijając lśniące odblaski, przyczepione stale korzeniem w oddalonych  wodach.  Nieznajoma postać zaczęła rozpaczliwie płakać. Zaczęła mówić sama do siebie tak jakby mówiła do drugiej osoby. Poznać osobę która  cię rozumie bez słów? Co za naiwna wizja. Takie rzeczy są tylko w głowach wrażliwych poetów. 
Mnie nikt z użyciem słów nie rozumie. Każdy wytykał mnie od dziwadła.
W pustym zwierciadle oczekiwań innych, dostosowując się do ich wypowiadających, uderzających mnie boleśnie słów, utraciłam siebie.
Skoro nie masz osoby która wiedziała by kim naprawdę jesteś, to nie masz nikogo!
Te słowa wstrząsnęły tą zrodzoną z światła. 
Nie mogła jednak nic powiedzieć, tylko zabrała jej odczucie bólu jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Coraz częściej śmiertelniczka przychodziła do tego owianego tajemnicą  miejsca, tak jakby nie mogła  się oderwać. Długie godziny zamieniły się stopniowo w cały dzień, aż przestała całkowicie wracać.
Po kilku dniach Ksentia zobaczyła jej ubywające kościste ciało. Przestała spać, pić i jeść.
Przestraszona oddaliła się od niej . Po krótkim czasie wróciła wydawać by się mogło do normalności i tu już więcej nie  przychodziła.
Po upływającym miesiącu nie mogła jej zapomnieć.
Kiedy powróciła,  zobaczyła z boku tą młodocianą dziewczynę rzucającą  się ze skarpy.
Bogini zdała sobie sprawę, że pod jej wpływem psychika dziewczyny nie mająca długotrwale zmartwień nie poradziła sobie z nadchodzącymi przeciwnościami losu.
Od tej chwili zachowanej  na dobre w jej pamięci, nie pomagała już  więcej żywym cierpiącym. Odmawiała ich modlitwą, tym bardzo umierającym, lecz jeszcze żywych.

Ballada O BoginiachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz