puszka pandory

3 1 0
                                    

Ten kto sprawił że mój lud zamienił się w otchłań zostanie przez nią pochłonięty.
Szukając początku pierwszego z brzegu otuliła temperatura pokojowa, ani wyjątkowo zimna ani ciepła. Otulona nicość odczuwania życia porwała.
Drugi z brzegu ten który nie przejął się widokiem wschodzącego słońca nikczemnie poraziło słońce piaszczystym brzegiem.
Potem jednak zrozumiano   z wyjątkowo znikomego intelektu.
Nikt nikogo nie porwał.
Obserwując upadek mojego ludu zapragnąłem widzieć więcej jakby poruszenie zamieniało w zachwyt.
Kwiaty zaczęły rosnąć automatycznie w miejscu pochówku.
Natychmiast zaczęłam je wyrywać, kwiaty powinny kojarzyć wyłącznie z pięknem.
Żaden kwiat już więcej samodzielnie nie urósł.
Ludzie zaczęli przynosić na miejsce martwe obcięte.
,,Które jest tym będzie rozkwitać" kwiaty tam gdzie nikogo nie ma zaczęły samodzielnie rosnąć.
Ludzie zaczęli wycinać.

To które spowodowało upadek mojego rodu na zawsze pozostanie w cieniu.
Ciemność zaczęła męcić swoją cząstkę masowo powielając ją.
Zaczęli masowo obumierać. Ich ciała stały się pokryte mchem.
Po czasie wszyscy zmienili swoje skóry i zmienili w  lasy.
Okrywam je twórczą mocą i zostali moimi ludźmi.
Na wieczność.

Ballada O BoginiachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz