"And when history did not cooperate,
Story was changed."
Miliarder na swym ekranie pracował nad projektem kolejnej zbroi. Niebieski hologram wyświetlał dopracowany kostium, na którym skupiał sto procent swej uwagi. Przyglądał się każdemu z nawet najmniejszych szczegółów. Wszystko musiało być idealnie. Musiał być lepszy od ostatniego projektu, musiał wprowadzić zmiany, dodać nowe umiejętności. Musiał być najlepszy. Jak zawsze. Nawet on sam nie spełnia swych własnych oczekiwań. Nie potrafił.
Jego zegar pokazywał prawie trzecią nad ranem, jednak go to nie interesowało. Uwielbiał pracować w nocy, dawało mu to pewien spokój. Gdy jego warsztat oświetlał tylko księżyc wraz z niebieski światłem hologramu. Gdy było już cicho i nikt nie chodził po korytarzach, gdy Pepper go nie ganiała. Po prostu miał w końcu święty spokój, aby usiąść w swojej świątyni, zwanej warsztatem.
— Ile wielki Tony Stark musi pracować, aby się wykończyć? — usłyszał kobiecy głos, który w jednej chwili wyrwał go z rozmyśleń. Obrócił się w stronę gościa jego warsztatu, aby ujrzeć przed oczami rudowłosą, rosyjską agentkę. Kobieta na swej twarz przybrała słaby uśmiech, czekając na odpowiedź bohatera.
— Ehh.. Natasha.. nie masz lepszych rzeczy do roboty? — mruknął z powrotem obracając się w stronę swojego miejsca pracy. Usłyszał tylko ciche westchnięcie Avengerki. — Nie, nie wygrasz zakładu z Clintem o to, kto mnie wybawi przed piątą z pracowni.
Agentka zaśmiała się cicho pod nosem, podchodząc bliżej projektu, który wyświetlał przyjaciel. Przyjrzała się mu, po czym pokręciła głową z widocznym niezrozumieniem. Cmoknęła z dezaprobatą, opierając się o blat biurka. Odchyliła głowę do tyłu, wlepiając swe oceaniczne oczy w śnieżno-biały sufit.
— Po co ci kolejna zbroja? — mruknęła z zaciekawieniem. Nigdy nie rozumiała miliardera pod względem ilości zrobionych kostiumów. Tony wszystko musiał ulepszać, wprowadził zapewne około stu ulepszeń do każdego z kostiumu drużyny. Temu człowiekowi się, aż tak cholernie nudzi? — Masz już ich trzydzieści cztery.
— Trzydzieści sześć — od razu poprawił kobietę, na co ta, w lekceważący sposób, przewróciła oczami, dodając do wyrazu twarzy lekki uśmiech. — Są konieczne. — skwitował, widząc reakcję towarzyszki.
— Z pewnością — rzekła z wyczuwalnym sarkazmem. Dla niej było to już wystarczająco dużo, zważając na to, że miliarder i tak pojawiał się w miejscach walki tylko i wyłącznie w jednej z nich. Było to dla niej cholernie nie zrozumiałe, czemu Tony przyoszczędzą na swoim zdrowiu i śnie, tylko po to, aby kolejny raz przysiąść do projektu, którego i tak najpewniej nigdy nie użyje. — Choć dla ciebie chyba nigdy nie jest wystraczająco, co? Panie Tony Wielkie Ego Jak Wieżowiec Stark.
Iron-man obrócił się na obrotowym krześle w stronę kobiety, aby zaśmiać jej się prosto w twarz na tą ksywkę. Chyba ulubionym zajęciem domowników było wymyślanie mu kolejnego, czasem w jego mniemaniu, niezgodnego z prawdą przezwiska.
— Jak ty mnie znasz Natasho Zamorduje Wszystkich Kto Krzywo Na Mnie Spojrzy Romanoff — powiedział, szczerząc się do przyjaciółki.
Ta za to prychnęła prześmiewczo, odpychając się dłoniami od biurka miliardera. Zaczęła zmierzać powoli w kierunku wyjścia, wiedząc, że jednak nie wygra od łucznika jej ukochanych precelków w czekoladzie. Następnym razem przybierze lepszą taktykę, wtedy zdobędzie swój ulubiony słodycz. I nie przegra przy okazji dziesięciu dolców. Głupie zakłady z Bartonem.
Nagle jej noga o coś zahaczyła, a gdyby nie wrodzony refleks kobiety najpewniej miałaby nieprzyjemne spotkanie z podłogą. Przeklęła pod nosem, patrząc pod swoje nogi. Miliarder się cicho zaśmiał, jednak ta go słusznie zignorowała, powstrzymując się od zaczepliwej dogryzki. Wzięła przedmiot jej niemałego ośmieszenia przed przyjacielem, aby się mu uważnie przyjrzeć. Zmarszczyła lekko brwi, obracając nie do końca udaną figurkę Iron-mana w dłoniach. Po dotyku czuła, że została wykonana z gliny, a po wyglądzie szybko stwierdziła, że nie mogła być zrobiona przez profesjonalistę. Stawiałaby raczej na nie u talentowego dziesięciolatka.
CZYTASZ
Please, have mercy on me | Irondad | Spiderson
Fanfiction"- P-przepraszam m-mamo.. t-tak strasznie cię p-przepraszam.. - wyszlochał, pomiędzy uderzeniami. Jednak po paru sekundach poczuł kolejne, na które pisnął i mimowolnie podskoczył. Jego chude ciało się niewyobrażalnie trzęsło, a on nie mógł go za nic...