Odkręciłam butelkę i bez zbędnych ceregieli pociągnęłam naprawdę spory łyk alkoholu. Tego właśnie potrzebowałam. Zastanawiałam się co tak naprawdę w tym wszystkim najbardziej mnie poruszyło. Armin przecież od zawsze powtarzał mi, że nie jest dobrym człowiekiem, że nie jest dla mnie odpowiedni, że nie ma łatwej przeszłości, że skrzywdzi mnie tym jaki jest, że powinnam trzymać się od niego z daleka. Już dawno przekonałam się o tym w jaki sposób jego ludzie rozwiązywali swoje problemy - walczyli o swoje życie. Przecież już dawno powiedział mi, że zabił człowieka, nie powiedział tylko kogo. Stwierdziłam wtedy, że nie ma to dla mnie znaczenia i faktycznie nie miało, teraz dodatkowo wiedziałam, dlaczego to zrobił i o ironio potrafiłam to w pełni zrozumieć. Widziałam go, kiedy był wściekły, kiedy tracił nad sobą panowanie i kiedy zmieniał głos na ten zamrażający krew w żyłach. Potrafił sprawić, że mimo zapewnień, że nigdy mnie nie skrzywdzi bałam się go nie na żarty, czasami bywałam przerażona widząc tylko i wyłącznie jego wyraz twarzy, gdy rozmawiał z kimś innym. Jednocześnie uwielbiałam patrzyć na niego, gdy się uśmiechał, uwielbiałam jego śmiech, ten prawdziwy zarezerwowany tylko i wyłącznie dla mnie. Teraz jednak wszystko sprowadzało się do Wiktorii, na której punkcie 12 lat temu dosłownie oszalał. Można powiedzieć, że tak właściwie to ona go zmieniła. Imię, które wszyscy uważali za jego prawdziwe też należało do niej. Kochał ją, tak naprawdę, szczerze ją kochał. Powiedział przecież, że wiedział, że był pewny, że to ona była tą właściwą. Pociągnęłam kolejny łyk z butelki. Przecież wiedziałam też, że Armin jest jednym z tych czarnych charakterów, niegrzecznych facetów który ze swoim zabójczym wyglądem i jako szef całego gangu nie żył w celibacie. Wiedziałam, że pewnie zdarzały się sytuacje w których chodziło tylko i wyłącznie o seks. Zdążyłam się już zorientować w tym towarzystwie. Mężczyzna miał w końcu 28 lat i rządził największymi kartelami podziemnymi czego więc oczekiwałam? Dlaczego tak mocno odebrałam jego słowa? Dlaczego akurat to tak mocno mnie poruszyło? Wszystkie te kobiety były dla niego chwilową rozrywką, zabawą. Nie było tam mowy o jakimkolwiek uczuciu. Jednorazowe, przelotne sytuacje. Nic nie znaczące kobiety, którymi mężczyzna się bawił a później je wyrzucał. Ile ich było? W jakiej skali należało to rozpatrywać? I czy to ważne, skoro kobiety te nic dla niego nie znaczyły? A jednak. Pociągnęłam kolejny łyk alkoholu i skrzywiłam się przy tym nieznacznie. Przestał się tak zachowywać a przynajmniej tak twierdził. Skończył te wszystkie przelotne zabawy zanim pojawiłam się ja. Kim ja tak właściwie dla niego byłam? Otwarcie przyznał, że kochał Wiktorię, dlaczego nie mógł po prostu powiedzieć, że teraz kocha mnie. Zapewne dlatego, że tak po prostu nie było. Przecież to było oczywiste. Czy teraz to ja byłam jedną z jego przelotnych rozrywek, może pozwolił zostać mi na dłużej tylko po to by bardziej mnie upokorzyć. Nie, to niemożliwe. Przecież już tyle razem przeszliśmy. Cokolwiek było między nami było prawdziwe. A może jednak nie do końca? Najgorsze w tym wszystkim było to, że ja tak cholernie go kochałam. Nie ważne było to, że jest niebezpieczny i nieobliczalny. Byłam w nim nieodwołalnie zakochana i nic nie potrafiłam z tym zrobić. Kolejny łyk szkockiej przyćmił delikatnie mój umysł. Nie, nie mogłam zupełnie nic dla niego nie znaczyć. Przecież nie kto inny jak właśnie on całował mnie w klubie nie zważając na wszystkich ludzi, którzy tam byli. To ON trzymał mnie mocno za rękę zawsze, gdy tak cholernie tego potrzebowałam, to ON był obok gdy czegoś się bałam, to ON ratował mnie, gdy znajdowałam się w tarapatach, to ON stawał w mojej obronie, to ON wściekał się, gdy inny facet się do mnie przystawiał, to ON niejednokrotnie okładał typów, którzy mnie zaczepiali. Nie kto inny jak ON sam przyznał, że powstrzymał się przed zabiciem Huberta tylko dlatego, że ja tam byłam. Przecież to ON przyprowadził mnie do swojego domu, o którego istnieniu nikt nie miał pojęcia, to ON chciał by to był nasz wspólny dom. Nie mogłam być mu więc obojętna, bo nie miałoby to żadnego sensu. Z drugiej strony nigdy mi nic nie obiecywał odnośnie naszego związku. Czy można było w ogóle powiedzieć, że jego zdaniem byliśmy w poważnym związku? Pytana mnożyły się w moje głowie. Butelka była już w połowie pusta. Miałam dość tych wszystkich myśli. Wstałam, żeby odnieść butelkę do barku i natychmiast pożałowałam tej decyzji. Alkohol zrobił swoje, moje nogi zupełnie ze mną nie współpracowały. Zakręciło mi się w głowie. Butelka, którą trzymałam w dłoni upadła z hukiem na podłogę. W kilka sekund znalazł się przy mnie brunet, który mocno chwycił mnie za ramiona.
CZYTASZ
Destrukcyjna Miłość
Romance- Im bardziej mnie nienawidzisz tym bardziej muszę się powstrzymywać. - szepnął i wrócił do moich ust. Pocałunek ten był dynamiczny i namiętny. Jak się okazało odwzajemniłam go. Mężczyzna przyssał moją wargę w wyniku czego cicho jęknęłam. Było to ta...