01:09

155 62 21
                                    

Ławki, na których wszyscy uczniowie siedzieli przy stołach podczas wszelkich posiłków zostały przestawione pod ściany Wielkiej Sali, wyglądały trochę jak trybuny. Nastolatkowie, w większości ubrani już w swoje codzienne ciuchy, siedzieli na nich wyczekiwali losowania. Tak samo było z Amy i jej znajomymi, jednak nadal brakowało czterech osób. Nie było z nimi jeszcze Becci, Weasleyów i Cedrica.

— Myślicie że oni serio to zrobią? — Spytała Alicia, spoglądając na przyjaciół.

— Mówisz jakbyś ich nie znała. — Fawley westchnęła. — Ale nic dobrego z tego nie wyjdzie.

— Nie przesadzacie! — Oburzył się Lee.

Do sali wszedł Cedric z dwoma puchonami i Rebbecą, chłopcy wrzucili go do koła, którym została obrysowana czara, wszyscy dookoła klaskali, uważnie obserwując to, co się przed nimi działo. Diggory wyciągnął rękę do gryfonki, która ją złapała i dołączyła do niego w kole. Razem wrzucili karteczki ze swoimi imionami do środka, po czym krótko się pocałowali ku uciesze widzów. Amelie nie była w stanie wiwatować jak inni, wciąż tkwił jej w głowie tamten okropny sen.

Para dosiadła się do nich, dopiero wtedy Amelie się opamiętała. Nachyliła się do siedzącej przed nią szatynki i mocno ją przytuliła.

— Trzymam za was kciuki. — Jeszcze mocniej ją ścisnęła, a po chwili pocałowała ją w tył głowy.

— Dziękujemy Mel. — Becca się zaśmiała i pogładziła rękę przyjaciółki. — Gdzie są bliźniacy? — Rozejrzała się po sali.

— My też nie wiemy. — Stwierdził Ron, podchodząc do nich. — Możemy się dosiąść?

Katie i Angelina zrobiły miejsce młodszym gryfonom. Hermiona siedziała tuż obok Amelie, natomiast chłopcy, gdy tylko usłyszeli okrzyki bliźniaków wstali ze swoich miejsc i zaczęli klaskać.

Fred i George przebiegli się przez tłum, przybijając piątki, gryfoni wiwatowali, a Fawley spoglądała na nich z politowaniem.

— Mamy to! — Pokazali tłumowi fiolki z eliksirem postarzającym.

— Znaleźliśmy specjalistkę, która nam to upichciła. — Powiedział George, wskazując na ręką na puchonkę, która pokręciła głową.

— To nie zadziała. — Powiedziała Hermiona, odwracając od nich głowę.

— Zgadzam się. — Przytaknęła jej ze śmiechem Amelie.

— Ah tak? — Bliźniacy usiedli obok nich.

— Czemu tak sądzicie? — George siedział po lewej młodej gryfonki.

— Widzicie to? — Szatynka wskazała palcem linię wieku, o której Mel już im mówiła. — To jest linia wieku, Dumbledore sam ją narysował.

— Więc?

— Więc ktoś taki jak Dumbledore nie dałby się oszukać przez eliksir. — Odparła puchonka, nachylając się w kierunku Freda, siedzącego po jej prawej. — Nawet przez mój eliksir.

— Ewidentnie przesadzacie. — Wstali i stanęli na ławce.

— Gotowy, Fred?

— Gotowy, George. — Wstrząsnęli fiolkami, po czym skrzyżowali ręce.

— Do dna! — Powiedzieli obaj, po czym wypili całą zawartość szklanych buteleczek.

Obaj zeskoczyli z ławki prosto w mglisty okrąg, wszyscy przez chwilę milczeli, ale gdy nic się nie stało, zaczął się głośny wiwat. Hermiona i Amelie spojrzały na siebie, obie miały taką samą, zrezygnowaną minę.

galway girl || fred weasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz