Wyciągnęłam że szkatułki dwa miracula. Węża i psa. Założyłam je na siebie uwalniając kwami.
- Witam, mam na imię Sass... - przywitało się kwami węża
- Sass, Barkk, możecie się zastanawiać dlaczego was uwolniłam. Mianowicie, jak możecie zauważyć nie ma tu Tikki... - westchnęłam ciężko - pokłóciliśmy się, ale to inna historia i po prostu chce się komuś wygadać... nie wiedziałam kogo z was wziąć... zastanawiałam się jeszcze nad Wayzz'em, ale ostatecznie go nie wzięłam.
- Więc słuchamy. - powiedział Sass
Opowiedziałam im o całej sytuacji. Na samym końcu kwami spojrzały po sobie, a później na mnie. Moje emocje dały górę i zaczełam płakać.
- Hej, nie płacz. - uspokajał mnie Barkk - wszystko będzie dobrze. Tikki... ma czasami swoje humory, ale myślę, że wróci niedługo... raczej... - wyszeptał ostatnie słowo i spojrzał na Sass'a
Przetarłam łzy z policzków i spojrzałam na szkatułkę. Dokładniej na czerwone kółko z czarnymi kropkami. Zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno. Nie mogłam się przemienić, nie mogłam porozmawiać z Czarnym Kotem... Czułam się bezsilna z każdej strony...
Pogadałam jeszcze z kwami, a następnie odłożyłam miracula. Położyłam się do łóżka przeglądając telefon. Nie wiadomo kiedy nawet zasnęłam...
(Narracja trzecioosobowa)
Dziewczyna smaczne sobie spała po wykańczającym ją kolejnym dniu. Przyglądała jej się czerwona istota, która patrzyła przez okno co się dzieje u jej właścicielki.
Bardzo za nią tęskniła i chciała wrócić bo bała się o jej stan psychiczny. Przylatywała każdego dnia i patrzyła jakiś czas na Marinette, a później wracała do swojego tymczasowego opiekuna.
Widziała, jak każdego dnia z dziewczyną jest coraz gorzej... Nie chciała nic mówić Czarnemu kotu, bo nie chciała go niepotrzebnie zamartwiać. Zauważyła również, że ograniczyła kontakt z Luką, co poniekąd ją cieszyło.
Czasami kwami po prostu chciała polecieć do niej, przytulić się do jej mokrego od płaczu policzka i powiedzieć jej, że wszystko będzie dobrze. Jednak coś ją powstrzymywało od tego... może chciała zobaczyć jaki będzie następny krok dziewczyny, a może nie chciała jej pokazywać, że przytłoczyło ją to dość mocno? Sama do końca nie wiedziała co ją trzymało.
Adrien też dość przejął się tym, że Tikki przyleciała do niego i powiedziała mu, że Biedronka się z nią pokłóciła i nieświadomie powiedziała jej, że ma się tam więcej nie pokazywać.
Oboje dobrze wiedzieli, że Biedronka ma gorszy czas i nie mogą jej niczego narzucać. Chłopak dużo rozmawiał z czerwoną kwami. Dowiedział się nieco o jej problemach. Oczywiście Tikki zadbała o to, aby odpowiedzi były wymijające i nie narażające strażniczki na zdemaskowanie.
*Time skip*
(Narracja pierwszoosobowa)Wstałam około godziny 10. Nie poszłam do szkoły, choć dość długo musiałam przekonywać mamę żeby nie iść.
Zeszłam w piżamach do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie. Po kilku minutach wróciłam do swojego pokoju i położyłam się do łóżka.
- Tikki... - przerwałam - Marinette wbij sobie do głowy to, że jej nie ma... - powiedziałam sama do siebie - Ile bym dała żebyś wróciła... - powstrzymałam łzy
Resztę dnia leżałam w łóżku i przeglądałam telefon albo spałam. Nic nowego od paru dni.
*Time skip*
Właśnie wstałam była około godziny 20. Przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Zauważyłam, że coś na moim biurku się rusza.
Delikatnie, nie wydając żadnych dźwięków wychyliłam się i zobaczyłam coś czerwonego...
Po chwili to coś odłożyło marker z delikatnym, ledwo słyszalnym uderzeniem o biurko. Rozejrzał się na boki na co ja wróciłam do wcześniejszej pozycji. Gdy istota rozejrzała się podleciała wyżej i uśmiechnęła się w moją stronę.
- Niedługo wrócę, obiecuję... Musisz poczekać... - westchnęła, a jej uśmiech zniknął
Istota odleciała po chwili, a mnie zostawiła z pożądanymi rozmyślaniami...
🍇🍇🍇
Pytania→
Uwagi→
Jak myślicie, kogo albo co zobaczyła Marinette?
CZYTASZ
Zniszczona Psychika | Miraculum [ZAWIESZONE]
Teen FictionPo tym jak Marinette została strażniczką miraculi chciała wszystko kontrolować i mieć dopięte na ostatni guzik. Jej zachowanie wiązało się z utratą sił i brakiem chęci do robienia jakich kolwiek rzeczy. Długo zastanawiała się czy nie powiedzieć komu...