Rozdział 8

4 1 0
                                    

Verena

   Na szczęście Adair był w domu. Chyba bym się poddała gdybym miała błądzić sama po obcym mieście.
   - A ty co taki zły? - spytał Adair.
   - Obudziła mnie - odpowiedział Draven.
   - Nie no, dramat.
   - A żebyś wiedział.
   - To wracaj do siebie i sobie śpij. Ja się zajmę moim gościem.
   Draven bez słowa opuścił dom Adaira. Mnie Adair zaprowadził do salonu, w którym miałam spać. Meble były wykonane z ciemnego drewna, ale nie było ich dużo.
   - Utrzymujesz się tylko z wynagrodzenia za występy? - zapytałam.
   - Tak. Staramy się tańczyć jak najwięcej, ale to nie jest takie proste. Tańczenie każdego dnia po kilka godzin jest męczące.
   - Nie wiem, jak to jest, ale mogę podejrzewać, że nie jest łatwo.
   - To znaczy... Kiedy tańczysz przez kilka lat, nie odczuwasz tego tak bardzo. Ale, fakt, istnieją lżejsze zawody. Na przykład taki łowca. Nic nie robi oprócz siedzenia na dupie i czekania na tą jedyną, a jak już ją znajdzie, to próbuje się jej jak najszybciej pozbyć z jego życia.
   - Naprawdę?
   - Tak. Wiem, że pewnie jest ci teraz przykro, ale...
   - Nie, nie jest, ale myślałam, że on robi trochę więcej. W końcu należy do Służby Królewskiej Wyższej. Nie uważam, żeby na to zasługiwał.
   - Masz rację, nie zasługuje. Powodem, dla którego tam mieszka jest ilość osób wykonujących ten zawód. Draven jest jedyny w całym królestwie. Pewnie to już wiesz.
   - Umm... tak, tak, wiem.
   - Czy w tym domu przebywa panna z przepowiedni? - spytał chłopiec, który wszedł do domu nie zapukawszy wcześniej w drzwi.
   - Tak - odpowiedziałam.
   - Nie - powiedział Adair.
   - Tak - powtórzyłam dobitniej.
   - Nie.
   - Adair, o czym ty...
   - Nie, szukasz w złym miejscu, chłopcze.
   - Dobrze, poinformuję króla - odpowiedział zdezorientowany chłopiec i szybko udał się do wyjścia, żeby nie słuchać już dłużej sprzecznych zeznań.
   - Adair! - krzyknęłam po wyjściu chłopca. - Co ty wyprawiasz?
   - Chronię cię. Będą ci kazali iść na granicę.
   - Skąd wiesz?
   - Draven powiedział mi kiedyś, jak wygląda zatrzymanie dziewczyny z przepowiedni. Po badaniach i pozytywnych wynikach biorą cię na granicę. Ty jeszcze nie jesteś na siłach.
   - Skąd ty możesz wiedzieć, czy jestem na siłach, czy nie?
   - Stąd, że przez 24 godziny leżałaś pod wodą.
   Zamurowało mnie. Chciałam zaprzeczyć, ale nie byłam w stanie nic powiedzieć. Chciałam zapytać się o tyle rzeczy, ale Adair pewnie nic by nie wiedział. Wtedy do głowy przyszedł mi tylko jeden pomysł.
   - Adair - zaczęłam przeciągając każdą samogłoskę - wychodzę.
   - Gdzie?
   - Nie muszę ci się spowiadać.
   Wyszłam i zostawiwszy otwarte drzwi pobiegłam do pałacu.

   - Panienka gdzie się wybiera? - zapytał strażnik przy pierwszych drzwiach.
   - Do waszego króla.
   - W jakim celu?
   - Mam do niego parę pytań.
   - Nie przemycasz żadnej broni?
   - Nie.
   Strażnik mruknął coś pod nosem i wpuścił mnie do środka. Przejście przez drugie drzwi odbyło się szybciej. Kiedy weszłam na salę tronową, zobaczyłam króla Einara, jak zawsze, prawie śpiącego na tronie.
   - No proszę, Verena. Czego tu szukasz? Czy nie wyraziłem się jasno? Nie ma dla ciebie miejsca w pałacu. Wracaj do Adaira albo...
   - Ja nie po to.
   - Och, w takim razie zamieniam się w słuch.
   - Czy to prawda, że przez 24 godziny leżałam pod wodą?
   - No cóż, obawiam się, że tak.
   - Dlaczego mnie nie wyciągnęliście? Potrzebujecie mnie.
   - Kolejna się znalazła! Nie, nie potrzebujemy cię. Da się żyć bez połączenia królestw. Oczywiście, było by to korzystne dla obu stron, ale bez przesady. Coś jeszcze?
   - O co chodzi z tą waszą przepowiednią?
   - Jestem pewny, że Draven ci wszystko wyjaśnił.
   - Tak, ale...
   - Słuchaj, nie chce mi się tłumaczyć tego samego po tysiące razy. Wiesz, ile razy recytowałem przepowiednię? Wiesz, ile lat próbowaliśmy cię odnaleźć? Wiesz, ile osób nie wierzy w twoje istnienie?
   - Przecież tu jestem.
   - A jeśli przyniósłbym ci talerz i powiedział, że jak nim rzucisz to poleci i wróci jak bumerang? Uwierzyłabyś?
   - Nie.
   - Otóż to. Nikt nie ma pewności co do ciebie i twoich mocy. Hanniel powiedział, że je posiadasz, ale nie wie czy są wystarczająco silne.
   - W takim razie, po co mnie tu trzymacie?
   - Wolisz żyć we wiecznej pustce i ciemności? Nie ma problemu. Felix!
   Chłopak przybiegł tak szybko, że wydawało mi się, że cały ten czas siedział za tronem.
   - Przyprowadź kata - kontynuował król.
   - Chwila! - wykrzyknęłam. - Przepraszam. Nie było tematu.
   - Felix, odejdź. A ty, Vereno, wracaj do Adaira zanim stracę cierpliwość i naprawdę każę cię ściąć.

Powoli wracałam do Adaira ze świadomością, że chłopiec na pewno powiedział o zatajaniu informacji przez Adaira. Myślałam o słowach króla. Nikt nie wierzył w przepowiednię. Co ja tam robiłam? Nie miałam pojęcia. Chętnie wróciłabym na ziemię, tylko nie wiedziałam jak. Rozważałam nawet zawrócenie i poproszenie o ścięcie czy pójście na szubienicę. Nadal jednak tkwiła we mnie nadzieja, że choć raz w moim nieszczęśliwym życiu będę komukolwiek potrzebna.
   - Vereno! - zawołał Draven zza moich pleców.
   - Czego chcesz?
   - Król kazał cię aresztować. Uważaj. Przyjdą po ciebie.
  
  

Czerwień przelanej krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz