operacja

857 16 10
                                    

Leżałam w pustej sali, nie ruchomo. Czekałam aż ktoś wejdzie do mojej sali, doczekałam się bo weszli, Dylan, Shane, Will, Tony i o dziwo Vincent, w dobrym stanie, chyba go już dziś wypisali. Will usiadł obok mnie, Vincent stał przy moim łóżku, a trójca usiadłam na kanapie.

- jak się czujesz?- zapytał mnie Will.

- dobrze, ale mogło być lepiej.- powiedziałam patrząc się w sufit.

- Cześć Tola.- wypowiedział dwa słowa Vincent.

- cześć vince, jak się czujesz?.- zapytałam patrząc się na niego.

- może lepiej mi powiesz jak ty się czujesz?- zapytał.

- dobrze.

- nie bój się malutka, nie będziesz tego czuła.- powiedział Will ale był w głębi duszy zawiedziony tą całą sytuacją.

- ja.. nie.. chce..- powiedziałam zachrypniętym głosem, gorąca łza spłynęła mi po policzku.

-hej.. nie płacz- wstał Tony, i podszedł do mnie.

- ja się boję.. - powiedziałam smutnym głosem.

- nie ma czego się bać Tola.- powiedział bez emocji Vincent.

- nie poczujesz.- powiedział tym razem Dylan.

- no wiem.. ale boje się że się nie wybudzę..

- nie martw się nic się nie stanie to tylko ręka.- teraz powiedział Shane.

- okej.- powiedziałam, zauważyłam pielęgniarki i lekarkę, pielęgniarki zaczęli mnie odczepiać od różnych maszyn.

- zabieramy Panne Tole na operacje, podam papiery do podpisania.- powiedziała lekarka i podała Vincentowi papiery.- proszę mi później oddać, papiery.- powiedziała do Vincenta.- powoli.- odpływałam, poczułam że odpływam.

- podałam jej zastrzyk usypiający.- powiedziała jedna z pielęgniarek i tylko poczułam kogoś rękę na mojej, a po chwili odpłynęłam.

~•■°Perspektywa Tonego°■●~

Gdy tylko spojrzałem na tole która odpływa zrobiło mi się słabo, nie lubiłem gdy cierpiała, wręcz nienawidziłem. Spojrzeliśmy ostatni raz na Młodą i wyjechali. Postanowiłem wyjść i zapalić. Wstałem i już miałem kierować się wyjściu ale ktoś mnie zawołał.

- Tony, gdzie idziesz?- zapytał shane.

- Zapalić.- powiedziałem i wyszedłem. Byłem za szpitalem i zapaliłem pięć papierosów i wróciłem. Zapaliłem tyle ze stresu. Gdy tylko przekroczyłem salę na której leżała Tola, zobaczyłem tylko Vincenta i Dylana.- Gdzie reszta?

- pojechali do domu odpocząć ty też powinieneś.- powiedział Vincent.

- nie ma mowy.- powiedziałem i usiadłem na kanapie.

- Tony jedź do domu.- powiedział Dylan.

- Okej, ale pod warunkiem że napiszecie na grupie że zakończono operację.- poprosiłem. Vincent i Dylan pokiwali głowami.- okej to nara.- powiedziałem i wyszedłem. Pojechałam do domu najpierw się ogarnąć a później bym pojechał po prezent dla toli, tak jak obiecałem. Byłem po 20 minutach w domu, poszedłem się umyć, przebrać, zjeść i się z 30 minut przespać. Po 1 godzinie leżałem na łóżku i myślałem co jej kupić. Zasnąłem po 1 minucie, byłem zmęczony.

~▪︎•□Po 2 godzinach snu Tonego□●▪︎~

Wstałem, naprawdę się wyspałem, zobaczyłem która godzina. Serio spałem 2 godziny? Muszę już ruszać do galerii. Wstałem z łóżka i wziąłem pieniądze. Dawno nim nie jeździłem, więc postanowiłem tym razem nim pojechać.

Rodzina Monet| Moje marzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz