W Nowym Yorku bylo dzis pochmurno, jak zawsze w tej czesci miasta gdzie mieszkam.
To miasto i cale jego otoczenie i wibracje tego miejsca wprowadzaja mnje codziennie o krok do przodu do smierci.
Ale zacznijmy od poczatku...
Nazywam sie pandora singer, dla przyjaciol dora lub dla dilerow deborah.
Tak, Uzywam imienia mojej starszej siostry zeby w razie problemow bylo na nia, ma ich wystatczahaco wiec jeden problem w ta czy w tamta nie zrobia jej roznicy.
Nie mam z nia dobrych kontaktow z Debbie tak samo jak i z matka, nigdy nie byla obecna w naszym zyciu, cale zycie wychowywaly nas rozne sasiadki czy inne przydrozne kolezanki matki.
Matka zawsze chodzila na jakies spotkania anonimowuch alkoholikow czy innych posiadaczy raka.
Nigdy nie wiedzialam o co z tym chodzilo i nie probowalam sie w to zaglebic.
Marla miala nie raz proby samobojcze ale robila to zawsze dla atencji, co tydzien sprowadzala sobie nowych chlopakow, juz nie zlicze ile.
Mojego ojca nie poznalam, nawet moja matka nie wie kim on jest, moja siostra najprawdopodobnjen ma innego ojca i rownjez nie wiadomo o nim nic i raczej nigdy sie tego nie dowiemy.
Przez braku kontaktu z rodzina popadlam jak to mowia "w zle towarzystwo" ale to oni sa moja rodzina i byli dla mnie zawsze.
Moze i mam 18 lat i moze i mam problemy z uzywkamj i najprawdopodobniej paychiczne tez ale chcialabym zostac lekarzem, w szkole idzie mi w miare dobrze i nie chcialabym jej rzucic w porownaniu do moich przyjaciol.